Maria Kosecka: Wiedza na temat sposobu załatwiania spraw jest w naszym społeczeństwie niewielka

Wakacje rozpoczęte. To również czas, kiedy  na dwa miesiące przestaną funkcjonować dyżury radnych. Sprawdziliśmy czy elblążanie odczują ich brak. Zapytaliśmy każdego z radnych m. in. o to ilu mieszkańców naszego miasta skorzystało z możliwości osobistego porozmawiania z nimi, z jakimi problemami zgłaszali się przez półtora roku ich kadencji oraz czy uważają, że stwierdzenie "radny bezradny" jest krzywdzące.

Maria Kosecka (członek Klubu Radnych PO) w Radzie Miejskiej jest czwartą kadencję. Pełni funkcję przewodniczącej Komisji Bezpieczeństwa i Spraw Samorządowych, jest członkiem Społecznej Komisji Mieszkaniowej oraz Rady Programowej Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego przy Prezydencie Miasta.

Jak dużo elblążan przychodzi na spotkanie z Panią w czasie pełnionych dyżurów w UM?

Mieszkańcy naszego miasta na co dzień borykają się z olbrzymią ilością problemów i spraw wymagających wsparcia, dlatego też na moje dyżury przychodzi bardzo duża liczba elblążan. Wielokrotnie zdarzały się sytuacje, że musiałam wydłużyć godziny urzędowania, aby spotkać się ze wszystkimi oczekującymi. Jednak ta duża ilość petentów jest dla mnie bodźcem do zwiększonej pracy na rzecz miasta i jednocześnie potwierdzeniem skuteczności działania. Moje kontakty z mieszkańcami nie ograniczają się tylko do godzin dyżurów, gdyż bardzo często umawiam się na spotkania z mieszkańcami poza wyznaczonymi godzinami.

Z jakimi problemami ludzie przychodzą?

Przekrój problemów, z którymi zgłaszają się mieszkańcy jest bardzo rozległy, obejmujący zarówno problemy natury osobistej, jak również sprawy związane z brakiem pracy, mieszkania lub ze sprawami miasta. Wiele tematów, z którymi zwracają się elblążanie dotyczy udzielania porad. Zauważyłam, że wiedza na temat sposobu załatwiania spraw jest w naszym społeczeństwie niewielka, interesanci nie znają procedur czy też adresatów właściwych do konkretnej sprawy.

Czy uważa Pani, że godziny dyżurów są odpowiednie? A jeśli trzeba je zmienić, to na jakie?

Moim zdaniem godziny dyżurów należy dostosować dla wszystkich zainteresowanych. Mam tu na myśli głównie osoby pracujące. Obecny system przyjmowania interesantów w godzinach 14.00 do 15.30, piątki 13.00-14.30, ogranicza dostęp dla osób pracujących. Uważam więc za zasadne opracowanie harmonogramu przyjęć mieszkańców w sposób umożliwiający kontakt również dla pracujących, a więc w godzinach późniejszych. Za obecnym systemem przemawia jednak fakt możliwości załatwienia niejednokrotnie pewnych spraw „od ręki”. Godziny przyjmowania interesantów pokrywają się bowiem z czasem pracy urzędników Urzędu Miejskiego i są oni wówczas pomocni przy rozpatrywaniu zgłaszanych przez elblążan spraw. Tak więc temat jest trudny, ale nie beznadziejny i wymaga stosownych decyzji.

Czy zdarza się, że elblążanie przychodzą do Pani z problemami, których po prostu nie jest Pani w stanie rozwiązać, np. brak pracy, mieszkania? Jeśli tak, to procentowo jaka to ilość spraw?

Spektrum problemów jest bardzo duże i w związku z tym pojawiają się tematy nie będące w gestii władz samorządowych. I w tych zagadnieniach jedynym sposobem jest odpowiednie pokierowanie do stosownych władz czy instytucji. Oczywiście problemów dotyczących braku pracy czy mieszkania też nie da się rozwiązać z powodów oczywistych od zaraz. Bywa jednak tak, że odpowiednie pokierowanie petentem, zwrócenie uwagi na alternatywne rozwiązania powoduje, że wspólnie udaje się znaleźć sposób na załatwienie czy też złagodzenie problemu.

Czy uważa Pani, że radni powinni, oprócz dyżurów, organizować spotkania z mieszkańcami w obrębie swoich okręgów, np. w spółdzielni mieszkaniowej lub szkole?

Radni są przedstawicielami mieszkańców miasta i dlatego należy wykorzystywać wszystkie możliwe formy kontaktu w celu należytego ich reprezentowania. Spotkania, oprócz dyżurów, w moim odczuciu są dobrą formą wymiany informacji pod warunkiem, że znajdą się osoby chętne  do udziału w takich kontaktach. Moja praktyka polega na ciągłym kontakcie i bezpośrednich spotkaniach w okręgu wyborczym, chociaż nie tylko. Pomaga mi w tym fakt, że jestem osobą rozpoznawalną i w związku z tym wielokrotnie proszono mnie o rozmowę bezpośrednio na ulicy, w tramwaju, sklepie itp. Dużo też spaceruję po dzielnicach będących w obrębie okręgu i daję tym samym możliwość zgłaszania problemów i ich wyjaśnienia.

Ostatnio często słychać stwierdzenie "radny bezradny". Czy uważa Pani, że jest ono krzywdzące?

W moim odczuciu stwierdzenia tego typu wypływają od osób nie do końca posiadających wiedzę o pracy radnych i w dużej mierze są krzywdzące. Osoby posługujące się takimi zwrotami wyobrażają sobie Radnego jako osobę o olbrzymich możliwościach i kompetencjach natomiast zakres uprawnień radnego jest wyraźnie określony i ograniczony ustawowo. Ostatnia nowelizacja ustawy o samorządzie wyraźnie poszerzyła kompetencje Prezydenta, jednocześnie pozbawiając radnych pewnych instrumentów. Z mojego punktu widzenia nie zgadzam się z określeniem „radny bezradny” bowiem sama ze swojego wieloletniego doświadczenia mogę jednoznacznie stwierdzić, że wszystko zależy od aktywności i skuteczności działania. Natomiast na dzień dzisiejszy mogę stwierdzić, że z obecnymi władzami miasta pracuje mi się najlepiej i realizacja moich wniosków i interpelacji przebiega prawidłowo. 

Czy Pani zdaniem obowiązkiem każdego radnego jest udostępnienie swojego numeru telefonu oraz adresu e-mail?

Sprawowanie mandatu radnego jest funkcją bardzo zaszczytną i niosącą ze sobą pewne obowiązki. Do nich zaliczam w pierwszej kolejności umożliwienie kontaktu poprzez udostępnienie numeru telefonu, czy też adresu e-mail. W trakcie kampanii wyborczej, na swoich ulotkach umieściłam numer  telefonu i tej zasady się trzymam nie ograniczając dostępu do moich danych kontaktowych. Są one umieszczone na stronie internetowej Urzędu Miasta i przekazuję je wszystkim zainteresowanym.
 
Radni, którzy nie zdecydowali się podać swojego numeru telefonu mówią, że obawiają się obraźliwych telefonów w środku nocy. Czy kiedykolwiek miała Pani taki telefon?

Decydując się na działalność społeczną na rzecz mieszkańców musimy liczyć się z różnymi reakcjami ludzi, ja jednak pomimo pełnej transparentności nie spotkałam się z negatywnymi formami wykorzystywania środków komunikacji bezpośredniej, do ubliżania czy też zakłócania spokoju. 

Uważa Pani, że interpelacje wraz z odpowiedziami powinny być publikowane w Internecie, np. na stronie Urzędu Miejskiego?

Filozofia mojej działalności w dużej mierze opiera się na wymianie informacji. Dobry i skuteczny radny  jest wtedy, gdy spełnia oczekiwania swoich wyborców. Dlatego w pierwszej kolejności musi mieć świadomość istniejących problemów i spraw do załatwienia. Zdobywa się to podczas spotkań, dyżurów, obserwacji itp. i odwrotnie społeczeństwo musi posiadać informację zwrotną - jak ich przedstawiciele wypełniają powierzony im mandat. Wielokrotnie miałam możliwość przekonania się jak mało na temat pracy Rady Miasta wiedzą elblążanie. Każda forma dotarcia do mieszkańców jest więc dobra, a na dzień dzisiejszy pracę radnych możemy śledzić jedynie za pośrednictwem artykułów prasowych lub na portalach internetowych. Tak więc wzorem innych miast, które takie informacje publikują, powinniśmy stworzyć odpowiednią zakładkę na stronie internetowej.

Dziękuję za rozmowę.

Każdy, kto chciałby skontaktować się z radną Marią Kosecką może wysłać do niej e-mail  pod adres mariakosecka@op.pl lub zadzwonić pod numer 604-587-804.