Marzy o tym, by Walt Disney nagrał film na podstawie jej baśni. – A ponieważ nie będę na niego czekać na Lotniczej, bo nie wiem czy na to wpadnie, żeby tu przyjechać, wezmę udział w Targach Książki we Frankfurcie nad Menem w przyszłym roku – zdradza nam elblążanka Wioletta Piasecka. Bohaterka kolejnego odcinka naszego cyklu to pisarka, której życie jest niezwykle intensywne. W ciągu czterech miesięcy zorganizowała ponad sto spotkań autorskich!
Przyszła na świat 4 czerwca 1970 roku w Elblągu. Jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego. Zadebiutowała dwanaście lat temu zbiorem „Zaczarowana kraina bajek”, wydanym przez wydawnictwo Qvo Vadis. W 2001 roku po raz pierwszy ukazała się w Krakowie, wydana przez wydawnictwo Skrzat, biografia H.CH. Andersena „W poszukiwaniu szczęścia. Baśniowa biografia Andersena”. Jednak, jak czytamy na jej oficjalnej stronie internetowej, sukces wydawniczy i autorski przyniosła współpraca z wydawnictwem DROZD Elbląg, która zaowocowała serią „Baśnie Wioletty Piaseckiej”.
W 2004 roku elblążanka otrzymała wpis honorowy w Złotej Księdze Ludzi Wielkiego Umysłu Talentu i Serca Fundacji Zdążyć z Pomocą w Warszawie. Rok później, jej dzieło „Dawno temu…” zostało uznane za najlepszą książkę roku i otrzymała główną nagrodę Fundacji Elbląg.
Baśnie Wioletty Piaseckiej wielokrotnie wykorzystywano jako baśnie terapeutyczne m. in. w Ośrodku Szkolno Wychowawczym w Skarżysku Kamiennej. Ponadto były one tematem wielu prac magisterskich.
Antek Rokicki: - Jak wygląda Pani zwykły dzień pracy? Czy udało się Pani połączyć pracę zawodową z pasją, jaką jest pisanie?
Wioletta Piasecka: - Codziennie od marca do końca czerwca organizowane są spotkania autorskie (łącznie z niektórymi sobotami i niedzielami). Wtedy nie mam czasu na nic. To jest intensywny okres przeznaczony dla Czytelników. Śpię codziennie w innej miejscowości, nie odpowiadam na maile i listy. Po dojechaniu do hotelu idę od razu spać, żeby na następny dzień być wypoczęta i mieć siłę na spotkania autorskie. Czytelnik widzi mnie jeden raz w życiu i nie mogę tego lekceważyć. Tym bardziej, że spotkania są bardzo wyczerpujące. Oprócz opowieści o sobie, książkach, odpowiedzi na mnóstwo pytań, robię również dzieciom teatrzyk kukiełkowy z mojej baśni itd. Same podróże po naszych drogach też potrafią dać w kość.
W lipcu i sierpniu jest niewiele spotkań z Czytelnikami i wtedy wszystkie pomysły, jakie przyszły mi do głowy, przelewam na papier. Mam czas na odpoczynek i krótkie wakacje. Od września do grudnia to znowu czas dla Czytelników, ale nie tak intensywny jak na wiosnę. Tydzień jestem w domu, tydzień w podróży i tak aż do końca roku. Styczeń i luty to okres pisania książek, a także nowych pomysłów na sztuki teatralne.
Odnośnie łączenia pracy zawodowej z pisaniem, to robiłam tak przez około 13 lat. Jednak na dłuższą metę okazało się to niemożliwe. Książki zaczęły pochłaniać prawie 90% mojego życia i dwa lata temu przyszedł moment, że musiałam wybrać. Postawiłam na książki. Teraz utrzymuję się wyłącznie z pisania, a nie jest to proste, przy tak wysokich składkach ZUS i różnych innych opłatach.
- Śmiało można więc powiedzieć, że żyje Pani na wysokich obrotach… Prowadzi Pani już jakieś statystki swoich wyjazdów?
- Sześć miesięcy w roku jestem poza Elblągiem. Staram się wracać na soboty i niedziele, ale nie zawsze mam taką możliwość, bo np. jeśli mam dwa tygodnie spotkań powiedzmy na Dolnym Śląsku, to zazwyczaj nie wracam. Czasami jednak tak zatęsknię, że zostawiam wszystko, wsiadam w samochód i jadę te 600 km, żeby pobyć z rodziną chociaż sobotę i raniutko w niedzielę wsiadam w samochód i pokonuję 600 km z powrotem. Wszystkie spotkania są umieszczone na mojej stronie internetowej www.wiolettapiasecka.pl Przed chwilką policzyłam i okazuje się, że od marca do końca czerwca tego roku byłam na 102 spotkaniach autorskich i tylko dwa z nich odbyły się w Elblągu.
- Który z Pani sukcesów związanych z pisaniem uważa Pani za najważniejszy?
- Chyba żadna nagroda nie cieszy mnie tak, jak entuzjazm Czytelników po przeczytaniu mojej książki. Dostaję setki listów od dzieci, rodziców, nauczycieli i bibliotekarzy. Ich serdeczne słowa i entuzjazm dają mi siłę w chwilach zwątpienia czy zmęczenia. Ale pamiętam też takie uczucie szczęścia, może trochę dumy z siebie, nie wiem jak to nazwać. Zaprosiła mnie sieć księgarni i polonia francuska. Byłam 12 dni w Paryżu i 2 dni w Lille. Miałam spotkania autorskie z Czytelnikami, a także z francuskimi pisarzami książek dla dzieci. Grano tam moją sztukę, a w wolnych chwilach panie ze stowarzyszenia polonijnego oprowadzały mnie po Paryżu. Pamiętam, że pod wieżą Eiffla zamknęłam oczy i pomyślałam, że jestem tu dzięki moim książkom… Dzięki książkom zwiedziłam również Stany Zjednoczone. Na zaproszenie Ministerstwa Kultury byłam w Chicago razem z panem Andrzejem Sapkowskim i Januszem Wiśniewskim. To też była niezapomniana przygoda.
- Jakie plany zawodowe ma Pani na przyszłość?
- Na bardzo niedaleką przyszłość, to oczywiście napisać bestsellera. Na ciut dalszą przyszłość, ale niezbyt daleką (to znaczy, żebym tego dożyła), to marzę, żeby Walt Disney nagrał film z mojej baśni. Najlepiej z „Księżniczki dziecięcych serc” – pisałam ją z tą myślą. A ponieważ nie będę na niego czekać na Lotniczej, bo nie wiem czy na to wpadnie, żeby tu przyjechać, wezmę udział w Targach Książki we Frankfurcie nad Menem w przyszłym roku. Tam nie sprzedaje się książek, tylko prawa autorskie. To ogromne, i co tu dużo mówić, dość kosztowne przedsięwzięcie, ale zaryzykuję. W końcu mówią, że do odważnych świat należy.
- Jak bardzo czuje się Pani związana z Elblągiem? Czy planowała Pani kiedykolwiek opuścić miasto?
- Bardzo! Bardzo kocham nasze miasto. Z każdej podróży, czy wracam od strony Warszawy, Malborka, czy Gdańska, dzwonię do mamy i mówię: „Elbląg wita”, co znaczy, że minęłam tabliczkę z napisem Elbląg i bezpiecznie dojechałam do domu. Już na rogatkach miasta mija mi nawet najgorsze zmęczenie. No i jest tu Olimpia Elbląg, której kibicuję na stadionie lub oglądam relację z każdego meczu. Mam nawet koszulkę z autografami wszystkich piłkarzy i obowiązkowy szalik. Wyrobiłam już kartę kibica i byłam na meczu z Wartą Poznań. Nigdy bym się z Elbląga z własnej woli nie wyprowadziła. To najpiękniejsze miasto na świecie!
***
"Ciekawi elblążanie" to cykl artykułów na Info.elblag.pl
Elblążanie, którzy osiągnęli warte uwagi sukcesy, to nie tylko Ryszard Rynkowski czy Dominika Figurska. To szereg innych, równie ciekawych osobowości, które będziemy Wam prezentować.
Nigdy o Pani nie słyszałem, trochę mi wstyd, ale życzę samych sukcesów i dużo zdrowia.
Z przyjemnością przyjdę na spotkanie z Panią, muszę zacząć śledzić kalendarz spotkań...
JAROSŁAW GUGAŁA - TEN SAM FACET CO PROWADZI WIADOMOŚĆI NA POLSACIE, MA SWÓJ ZESPÓŁ, WYKŁADA NA UNIWERSYTECIE W WARSZAWIE, URODZIŁ SIĘ W MŁYNARACH 8KM OD ELBLĄGA. MOŻE O NIM CZAS NAPISAĆ, MOŻE NAPISAĆ CZAS O RYSZARDZIE RYNKOWSKIM, TYLKO ŻE ONI SIĘ NIKOMU NIE PRZYZNAJĄ, ŻE POCHODZĄ Z WIOSKI ELBLĄG.
urban -raz ze tu wlasnie nie chodzi i rynkowskiego, dwa ze akurat rynkowski zawsze podkresla fakt ze jest z naszego miasta...przyklady?chocby glupi program jak oni spiewaja i jego wystep goscinny tam...nie masz wiedzy to nie pisz
Droga Pani, Walt Disney nie żyje od 1966r., na kogo Pani czeka! Następnym razem proszę dokładnie przygotować się do wywiadu przecież to czytają także dzieci i dlatego my dorośli nie powinniśmy im mącić w głowach. Wstyd również dla Pana redaktora, Drodzy Państwo nie piszmy bzdur !!! z szacunku dla naszych pociech.
Pani Piasecka to wspaniała osoba. Dzieci ją kochają. Szkoda tylko, że nie gości na naszych lokalnych imprezach... Pani Wioletto, dziękujemy za piękne bajki dla dzieci:) Pozdrawiam
@miłosnik książek.... aleś ty durny... każdy inteligenty człowiek, wie ze chodzi o wytwórnię WD, a ty żeby zrozumieć potrzebujesz pełnej nazwy, adresu i nr telefonu?? normalnie żal...
URBAN!!! AKURAT RYNKOWSKI WCIĄŻ PODKREŚLA, ŻE JEST Z ELBLĄGA!!!
Zazdroszczę Pani Violetcie energii , gratuluję talentu , a podziwiam elblaskie media z Elblaskim Dziennikiem Internetowym na czele za umiejetność niepisania w tej " gazecie " o ciekawych elblażanach .