Nagrody za teatralne role roku są przyznawane w Elblągu od 2001 roku. Początkowo były to nagrody pieniężne, ale po trzech latach laureaci zaczęli otrzymywać również statuetki "Aleksandra". Nawiązują one do postaci Aleksandra Sewruka. To z jego inicjatywy usamodzielniła się elbląska scena teatralna. Od pięciu lat jest patronem naszego teatru.
Najważniejszą dla aktorów statuetkę przyznają widzowie. 2 marca na info.elblag.pl rozpocznie się głosowanie, za pośrednictwem którego elblążanie będą mogli typować najpopularniejszego aktora lub aktorkę. Aby ułatwić wybór, przedstawimy wszystkich aktorów naszego teatru, którzy brali udział w spektaklach podlegających ocenie.
Tym razem prezentujemy – Małgorzatę Rydzyńską i Wojciecha Rydzio.
Małgorzata Rydzyńska - absolwentka Policealnego Studium Aktorskiego im. Aleksandra Sewruka w Olsztynie, przy Teatrze im. Stefana Jaracza. Od czerwca 2011 w zespole Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. Znany m.in. z roli Sylwii w "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie" Petra Helenka, w reżyserii Katarzyny Deszcz oraz Szprynca w spektaklu "Skrzypek na dachu" Josepha Steina, w reżyserii Artura Hofmana. Specjalnie dla czytelników info.elblag.pl wyznała, która z dotychczas granych ról była dla niej największym wyzwaniem i czy jest jakaś rola, o której marzy.
Jak się zaczęła Pani przygoda z aktorstwem?
Nigdy nie planowałam zostać aktorką. Myślałam o tym, żeby zdawać na studia na biologię, albo żeby w przyszłości mieć swój zakład krawiecki, bo moja babcia była krawcową i jako mała dziewczynka napatrzyłam się na to jak ona to robi. Któregoś razu oglądałam film przygodowy, był to chyba nawet „Harry Potter’. Grali w nim młodzi ludzie. Stwierdziłam wtedy, że to musi być świetna zabawa. Zapisałam się do kółka teatralnego. Z czasem zaczęłam się do tego przygotowywać i poważniej traktować.
Od zeszłego roku należy Pani do zespołu Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. Co spowodowało, że znalazła się Pani akurat w Elblągu?
To nie ja wybrałam teatr, tylko teatr wybrał mnie. Pracy szukałam po całej Polsce, wszędzie rozsyłając CV. Cieszę się, że trafiłam akurat do Elbląga, bo Warmia i Mazury są mi bliskie. Byłam w szkole w Olsztynie i cieszę się, że mogłam zostać w tym klimacie. Poza tym moja mama odwiedzała tu często swoich dziadków, więc to jakieś siły wyższe musiały mnie tu sprowadzić.
Była Pani wcześniej w Elblągu?
Nie byłam.
A jakie były Pani pierwsze wrażenia?
Pierwszy raz przyjechałam tu w zimę. Była paskudna pogoda. Elbląg nie zrobił wtedy na mnie dobrego wrażenia, ale to ze względu na pogodę. Dopiero potem, kiedy zaczęłam poznawać miasto, zauważyłam, że jest bardzo ładne. Szczególnie podoba mi się Starówka.
Która z dotychczasowych ról była dla Pani największym wyzwaniem?
To było jeszcze za czasów szkolnych – rola Warwary Michałowny w „Letnikach” Maksyma Gorkiego. To była dla mnie największa i najtrudniejsza rola do przejścia. Bardzo miło wspominam też rolę niewidomej ze spektaklu „Sinobrody”. To było ogromne wyzwanie, ale pod innym względem. Musiałam zacząć odbierać otoczenie poprzez ciało, dotyk, węch, słuch, zapominając o wzroku. To było ciekawe doświadczenie.
Czy jest rola, o której Pani marzy?
Wiele rzeczy chciałabym zagrać. Marzy mi się zagrać w sztuce „Tramwaj zwany pożądaniem”. Ale raczej czekam na to, z kim będę pracować. Chciałabym w pracy spotykać fajnych reżyserów, którzy będą przekazywać pozytywną energię nakręcającą aktorów do działania.
Prosiłabym o dokończenie kilku zdań. Proszę powiedzieć pierwsze, co Pani przyjdzie do głowy.
Jestem… ciągle dzieckiem.
Marzę o … tym, żeby być zawsze zdrowa i szczęśliwa.
Autorytetem jest dla mnie… są moi rodzice.
Nie mam czasu na… mam czas na wszystko.
Zawsze uśmiecham się, gdy… pomyślę o moich przyjaciołach.
Wzrusza mnie… wzruszają mnie moje babcie.
W wolnych chwilach… chodzę na siłownię, słucham muzyki, czytam książki.
„Aleksander” jest dla mnie… jeszcze nie wiem, bo jeszcze żadnego nie otrzymałam.
Wojciech Rydzio - absolwent Policealnego Studium Aktorskiego im. Aleksandra Sewruka w Olsztynie, przy Teatrze im. Stefana Jaracza. Od czerwca 2011 w zespole Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. Znany m.in. z roli Mendela w "Skrzypku na dachu" Josepha Steina, w reżyserii Artura Hofmana, Alesza w "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie" Petra Helenka, w reżyserii Katarzyny Deszcz oraz Dicka w spektaklu "Tajemniczy ogród" Francesa Hodgsona Burnetta, w reżyserii Cezarego Domagały.
Jak zaczęła się Pana przygoda z aktorstwem?
Od zawsze pociągało mnie aktorstwo. Często oglądałem filmy i chodziłem do teatru w moim rodzinnym Olsztynie. Zdawałem maturę z maksymalnej ilości przedmiotów i planowałem zdawać na jakiś kierunek filologiczny. Jednak złożyłem dokumenty do szkoły aktorskiej ostatniego dnia rekrutacji i udało mi się.
Od zeszłego roku należy Pan do zespołu Teatru im. Aleksandra Sewruka. Jak to się stało, że trafił Pan akurat do naszego miasta?
Pan dyrektor Siedler był na naszym spektaklu dyplomowym. Wysłałem CV do elbląskiego teatru, a następnie zostałem zaproszony na rozmowę.
Czy wcześniej był Pan w Elblągu?
Nie. Tylko przejeżdżałem obok. Pamiętam widzianą z oddali wieżę Katedry.
Jakie było Pan pierwsze wrażenie, kiedy przyjechała Pan do Elbląga?
Nie bardzo imponujące. Było szaro i ponuro. Jednak teraz podoba mi się to, jak jest odbudowywana Starówka.
Która rola stanowiła dla Pan największe wyzwanie?
Nie ma takiej roli, która wycisnęłaby do tej pory ze mnie wszystkie soki. Dużo energii kosztowało mnie przygotowywanie w bardzo krótkim i intensywnym czasie zastępstw ról po przyjściu do teatru elbląskiego.
W kogo chciałby się Pan wcielić, o jakiej roli Pan marzy?
Uważam, że w każdej roli można znaleźć coś interesującego i tylko od aktora zależy czy będzie to rola magnetyczna. Bardzo chciałbym kiedyś wcielić się w tytułowego Woyzecka z dramatu Georga Büchnera.
Proszę dokończyć zdania mówiąc pierwsze, co przyjdzie Panu na myśl.
Jestem… sympatyczny.
Marzę o… własnym kinie lub teatrze.
Autorytetem jest dla mnie… nie mam jednego konkretnego autorytetu, znalazłoby się wielu.
Nie mam czasu na… podróż do Mozambiku.
Zawsze uśmiecham się gdy… po prostu zawsze się uśmiecham.
Wzruszam się gdy… widzę jak Roberto Benigni odbiera „Oskara”.
W wolnych chwilach… oglądam filmy, słucham muzyki, gram na gitarze, czytam.
„Aleksander” jest dla mnie… taką nagrodą co ją w Elblągu aktorom dają.