Moja ubiegło tygodniowa analiza założeń do budżetu Miasta Elbląga, uruchomiła lawinę komentarzy, po której można dostrzec, pozytywne zjawisko prezentacji w elbląskich mediach, różnych opinii, pochodzących z wielu środowisk. Dokładnie o taki efekt chodziło, bo w końcu budżet miasta, to najważniejszy każdego roku, projekt dla nas wszystkich.
Krytyka budżetu, to przecież jego analiza, ocena dobrych i złych stron z punktu widzenia określonych wartości – od łacińskiego criticus czyli osądzający. Nie należy mylić z potocznym używaniem słowa krytyka, które często jest rozumiane, jako wystąpienie przeciw jakiemuś zjawisku lub osobie.
Sam projekt, to opasła księga, wypełniona tabelami, opisami zestawieniami i załącznikami, których lektura dla czytelnika nie jest fascynująca. Nie ma zresztą takiej potrzeby, by wszystkich katować nudnymi liczbami. Stąd postaram się skupić na aspektach znaczących, na które mamy wpływ my i nasi przedstawiciele w samorządzie, wybrani z naszej woli w demokratycznych wyborach. Zwrócę swoją i Państwa uwagę na trzy zagadnienia: prognoza dochodów od osób prawnych i fizycznych, redukcja wydatków i pozyskiwanie źródeł dochodów oraz inwestycje bieżące i długoterminowe.
Błąd planistyczny powielany od lat
Dzisiaj zaczniemy od dochodów zapisanych w dziale 756 budżetu. Swoją analizę oprę o dane ogólnodostępne na stronie BIP, by uniknąć jakiegokolwiek posądzenia o stronniczość. Spróbuję trudną tematykę dochodów przedstawić w sposób prosty i zrozumiały dla każdego mieszkańca naszego grodu.
Dochody tej pozycji budżetu są bardzo znaczące dla finansów miasta ponieważ stanowią ponad 30% całości budżetu. Jest też regułą, że od trzech lat, ta pozycja w budżecie jest znacząco przeszacowana, błąd zdaje się być systemowy i co gorsza, projekt budżetu na rok 2012 konsekwentnie go powiela. Porównując dane od 2009 roku do 2011, jest to przeszacowanie o ponad 6%. I tak w 2009 roku planowane dochody to 171 milionów, realizacja 159,4 miliona. W roku 2010 planowane dochody 166,9 miliona, realizacja 157,3 miliona i odpowiednio w 2011 roku planowane dochody to 162 miliony, realizacja po trzech kwartałach, brakuje do planu około 6% wiec na koniec roku będzie to 152 miliony. Wykres poniżej pokazuje bardzo obrazowo tą wadliwą regułę planistyczną.
Z powyższych danych wynika, że planowanie tych dochodów w poprzednich latach było bardziej pobożnym życzeniem, niż chłodną kalkulacją opartą o wskaźniki makroekonomiczne. Przed nami trudny w zapowiedziach rok 2012, a mimo to autorzy projektu budżetu miasta idą tym samym tropem. Nie ma żadnych przesłanek, by planować ten dochód w 2012 roku, na poziomie 174 milionów, bo nawet proste przeliczenie planowanego dochodu w roku 2011, przez prognozowany wzrost PKB (2,8%), daje tylko kwotę 166,5 miliona.
Rozum podpowiada daleko idącą ostrożność
Aby pokusić się o w miarę prawdopodobny szacunek tego dochodu, należy omówić kilka przesłanek makroekonomicznych i powiązać je, uwarunkowaniami właściwymi dla Elbląga.
Po pierwsze przez ostatnie trzy lata dochody od osób fizycznych i prawnych malały w ujęciu rok do roku, przy rosnącym PKB i jest to trend stały. Nie należy się spodziewać jego odwrócenia przy zapowiedzi możliwej recesji. Po drugie mamy stale rosnące bezrobocie w Elblągu, od 14,1% w 2009 roku, 16,6% w roku 2010, 17,6% w roku 2011 i prawdopodobnym wzroście bezrobocia do 19% w roku 2012. Pominięcie tego wskaźnika mogło mieć wpływ na przeszacowanie dochodów w latach poprzednich. Jest oczywiste, że wzrost bezrobocia skutkuje zmniejszeniem dochodów podatkowych. Po trzecie druga połowa roku przyniesie wyhamowanie inwestycji drogowych związanych z Euro 2012, co przełoży się na kłopoty małych firm budowlanych i transportowych, w tym również tych z Elbląga.
Powyższe wszystkie przesłanki przemawiają za przyjęciem dochodu o pięć procent mniejszego od tego, który zostanie zrealizowany w roku bieżącym. Jak by nie patrzeć, daje to kwotę 145 milionów – różnice w stosunku do projektu 29,6 miliona, to bardzo dużo. Do zbilansowania budżetu zabraknie nie 107 ale 136 milionów.
Podwójny dramat w trzecim kwartale roku 2012
Konsekwencje wynikające z przeszacowania dochodów, będą dla finansów Elbląga bardzo dotkliwe. Trudno będzie utrzymać płynność finansową, zagrożone zostaną terminy wykonania inwestycji współfinansowanych ze środków unijnych, co może skutkować koniecznością zwrotu otrzymanych środków. Nieunikniona stanie się konieczność nowelizacji budżetu i gwałtowne poszukiwanie nowego kredytu na sfinansowanie nadmiernego deficytu.
Nie można więc przyjąć w dziale 756 budżetu, dochodów w kwocie 174 milionów kiedy chłodna analiza pokazuje kwotą 145 milionów. Jeżeli radni przeczytają tę analizę powoli, ze zrozumieniem, to zapewne pojmą istotę problemu i podejmą właściwą decyzję chroniącą Elbląg przed ogromnymi problemami.
Za tydzień, w kolejnej części napiszę o redukcji wydatków i źródłach dochodów.
Stefan Rembelski
a więc czas zmienić również w UM w Elblągu skarbników, księgowych, planistów i innych odpowiadających za budżet
Jakie Euro i gdzie?Budować, nie będzie wyhamowania w Elblągu,przecież tak budowano u nas obiekty,remontowano lotnisko że żadna drużyna i turyści do Elbląga nie przyjadą.
BARDZO PROSTY wywód, dokładnie jak "chłop krowie na roli". Czyli językiem trafiającym do ogółu, zrozumiałym także dla naszej Rady Miejskiej. Panie Stefanie, jestem pod wrażeniem precyzyjnej i chłodnej logiki, jakkolwiek wnioski nie napawają optymizmem. Oznacza to, że Nowaczyk naprawdę boryka się z zadaniem które może go przerosnąc. Stajnie Augiasza. Jesli przyjąc Pański punkt widzenia, oznacza to też, że bazowe dokumenty, będące podstawą całorocznej pracy Rady, Zarządu i Urzedu Miasta przygotowuje ktos niekompetentny i to już wiele lat z rzędu. Prezydent mógłby się tym ludziom przyjrzec z bliska, dla swojego dobra i dobra nas wszystkich. Panie Stefanie, wyobrazam sobie te wpisy niby obiektywnych osób, będących w istocie ludzmi z Ratusza, z atakami na Pana i pański tekst. Dobrze, że Pan tu pisze, psy szczekaja, karawana jedzie dalej...
Ciekawa analiza- mamy do czynienia z ekonomistą, co na to doradca prezydenta - Witold Strzelec. Czekamy na odpowiedz ze strony UM.
Komentarz zablokowany z powodu naruszenia regulaminu!
To jest właśnie przykład jak kreuje się rzeczywistość, manipulując liczbami. Nadszedł czas na redukcję zatrudnienia w ratuszu (w tym zmniejszenie liczby vice) i rzetelną analizę kosztów w firmach komunalnych. Dalej brnąć w długi już się nie da.
Gospodarność w kryzysie "Na służbowe podróże zagraniczne ratusz chce wydać 70 tysięcy złotych, a na krajowe 130 tysięcy. 57 tysięcy ma kosztować analiza stanowisk pracy w ratuszu pod kątem efektywności". Analizy, analizy i co z nich wynika ?
pan Rembelski zadał ekipie prezydenta Nowaczyka pracę domową na weekend do stołu usiądą doradca Strzelec skarbnik Grynis a na koniec rzeczniczka prasowa opakuje liczby w strawną dla ludu papkę PRowską umieramy z ciekawości czy padnie kluczowe zdanie "tak pan Rembelski ma rację prognoza dochodów do budżetu jest mocno zawyżona musimy zrobić korektę"
Pan Stefan roztacza przed nami swoje wizje budżetowe. A ja jestem ciekaw, dlaczego Pan Stefan nie uprawiał swojego czarnowidztwa, gdy Słonina przedstawiał "historyczny" budżet na rok 2010, który zakończył się nie tylko "historyczną" dziurą budżetową ale pokazał jak słaby finansowo jest Elbląg i jak "kreatywnie" poprzedni prezydent podchodził do finansów.
Nie jestem fanem pana R, ale chętnie przeczytałbym odpowiedź urzędników miejskich będących autorami najnowszego budżetu. Osobiście podejrzewam, że optymizm urzędników bierze się z zapowiadanych na przyszły rok inwestycji. Proszę pamiętać, że oprócz budowy dróg, mostów i stadionu, czyli wydatków za ok 100 mln zł, są wciąż planowane "legendarne" budowy nowych centrów handlowych. Wiem, że większość elblążan traktuje te zapowiedzi, jako "bajki na dobranoc", jednak urzędnicy tworzący budżet muszą, chociaż "marginalnie" ten wpływ w budżecie uwzględnić. Przypomnę tylko, że koszt każdej z 4 zapowiadanych inwestycji to szacunkowo 200-250 mln zł!!!;) Razem dałoby to około 1 mld zł, ale zejdźmy na ziemię wystarczy, że w przyszłym roku rozpoczęto by realizację, choć jednej z tych inwestycji, to wpływ na elbląski rynek pracy i na podatki byłby już odczuwalny. Reasumując, być może miejscy urzędnicy wiedzą coś, czego my nie wiemy, a być może są zbytnimi optymistami!;)