18-latka, która na elbląską komendę trafiła jako świadek, podczas przesłuchania miała być zastraszana i znieważana przez jednego z policjantów. Dziewczyna nagrała całe zajście i o sprawie zrobiło się głośno. Na nagraniu możemy usłyszeć, jak pod jej adresem pada m.in. "bo ci k... zapodam klapsa". Zdaniem oskarżonego w tej sprawie funkcjonariusza to efekt przyjęcia srogiej, ojcowskiej pozy wobec młodej kobiety. Dziś (16 października) ruszył jego proces.
Dziś (16 października) w Sądzie Rejonowym w Elblągu rozpoczął się proces policjanta, oskarżonego o to, że przekroczył uprawnienia podczas przesłuchania 18-latki. Prokuratura Rejonowa w Kościerzynie zarzuciła Bartłomiejowi K., że m.in. szarpiąc dziewczynę za odzież, grożąc jej pozbawieniem wolności i pobiciem oraz wielokrotnie znieważając ją słowem powszechnie uznawanym za obelżywe, działał na szkodę interesu publicznego i prywatnego poszkodowanej. Za czyn z art. 231 par. 1 Kodeksu karnego (dotyczy on nadużycia władzy) grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Przypomnijmy. 18-latka została wezwana na elbląską komendę w charakterze świadka awantury w taksówce - dziewczyna jechała nią z mężczyzną, który miał uszkodzić auto. Przesłuchanie odbyło się 26 kwietnia 2022 roku. W jego trakcie miało dojść do skandalicznego zachowania Bartłomieja K., który był jednym z funkcjonariuszy uczestniczących w przesłuchaniu. Sprawa wyszła na światło dzienne, bo dziewczyna nagrała całą sytuację. Na zapisie słychać m.in. jak funkcjonariusz mówi do niej "gówniaro" i "bo ci k... zapodam klapsa". Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
Policjant nie przyznaje się do winy. Dziś (16 października) złożył przed sądem wyjaśnienia dotyczącego zajścia, które zaprowadziło go na ławę oskarżonych. Jego zdaniem 18-latka "przychodząc do komendy, miała z góry powzięty zamiar wprowadzenia w błąd funkcjonariuszy".
Na żadnym etapie przeprowadzanych czynności nie szarpałem N.K. za odzież, nie doszło między nami do żadnego kontaktu cielesnego, nie dotykałem jej odzieży, nie dotykałem żadnej innej rzeczy, poza torebką, którą próbowałem zabrać (policja chciała zabezpieczyć znajdujący się wewnątrz telefon - przyp. red.), ale w momencie, kiedy schowała ją za plecy, odstąpiłem od tej czynności. Nie chciałem eskalować tej sytuacji. Nie groziłem pokrzywdzonej pozbawieniem wolności ani pobiciem. (...) Nie znęcałem się psychicznie nad panią N.K. Wielokrotnie przedstawiałem jej obowiązki świadka i konsekwencje, jakie mogą ją spotkać. Tłumaczyłem, że w tak młodym wieku zeznając nieprawdę, może zostać obciążona zarzutami, a przecież z wcześniejszych ustaleń policjantki prowadzącej postępowanie wiedziałem, że N.K. doskonale zna sprawcę. Z nagrania jednoznacznie wynika, że jedynym słowem, które użyłem, a które może budzić jakieś wątpliwości, był zwrot "gówniara". Faktycznie, zgadzam się, że taki zwrot nie powinien paść w stosunku do pani N.K. z moich ust, nie powinien też być wulgarny w trakcie rozpytania. Moje zachowanie stanowiło naruszenie zasad etyki policjanta, za co zostałem ukarany karą dyscyplinarną
- przekonywał oskarżony, funkcjonariusz z ponad 20-letnim stażem pracy w policji.
Bartłomiej K. mówi, że został poproszony o udział w przesłuchaniu przez policjantkę prowadzącą postępowanie w sprawie uszkodzenia taksówki, bo 18-latka "od początku zachowywała się "dziwnie, irracjonalnie, lamentowała bez powodu".
W miarę czynności znów zaczęła się zachowywać irracjonalnie, lamentować bez powodu. Jej zachowanie dla nas było niezrozumiałe, rzadko spotykamy się z tego typu zachowaniami. Ta pani zachowywała się, jakby była całkowicie zdemoralizowana. To wzbudzało w nas zastanowienie, dlaczego aż tak próbuje ukrywać sprawcę. Wielokrotnie, podczas czynności, przypominałem jej, że ważniejsze jest dobro pokrzywdzonego niż dobro sprawcy
- mówił Bartłomiej K.
Co jednak ze skandalicznymi słowami policjanta, które słychać na nagraniu z przesłuchania? Na to Bartłomiej K. również ma wyjaśnienie - Zachowanie N.K. i przyjęcie przez nią takiej pozy skrzywdzonej i zdemoralizowanej młodej kobiety - z uwagi na moje doświadczenie w pracy, ilość osób, z którymi miałem do czynienia, wiedziałem, że ta pani kreuje się na taką osobę, że w rzeczywistości taka nie jest - sprawiło, że w pewnym momencie, w wyniku irytacji i przyjęcia takiej "srogiej, ojcowskiej" pozy padły z moich ust słowa, że "jeszcze powinna dostać klapsa". Nie użyłem tego określenia, aby wzbudzać obawę pobicia, a jedynie, żeby ją zdyscyplinować do zachowania, które przystoi kobiecie w jej wieku - dodał oskarżony.
Zdaniem policjanta jego rozmowa z 18-latką trwała kilka minut i przez większość czasu przebiegała spokojnie. Miał on podczas przesłuchania do odegrania określoną rolę, a później czynności podjęli inni funkcjonariusze, którym udało się skłonić dziewczynę do przekazania im namiarów na sprawcę (jak wyjaśniał oskarżony, ten sam mężczyzna był również zamieszany w oszustwa tzw. metodą na wnuczka). - Praca w wydziale operacyjnym polega na wykorzystywaniu różnych form i metod operacyjnych. Dostosowuje się je do określonej sytuacji, sposobu zachowania osoby rozpytywanej, a także środowiska, z którego pochodzi. W tej sytuacji zastosowaliśmy taką, metodę potocznie nazywaną "dobry i zły policjant". Ja przybrałem rolę złego policjanta, miałem pouczyć panią N.K. o konsekwencjach, które niesie za sobą zatajenie prawdy, później usunąć się w cień rozpytania, aby któryś z moich kolegów mógł je kontynuować, jako ten "dobry policjant" i uzyskać interesujące nas dane sprawcy. Tak było w tym przypadku - zeznawał Bartłomiej K.
Podczas pierwszej rozprawy przesłuchano również świadków zdarzenia, m.in. policjantkę, która prowadziła postępowanie w sprawie awantury w taksówce. W sądzie nie zjawiła się sama poszkodowana. Kolejny termin wyznaczono na 15 stycznia.
Policji nie lubię, ale w tym przypadku pies miał całkowitą rację.
to teraz prosimy sędziego, aby przyjął przed oskarżonym: "srogą, ojcowską pozę"...
Za kraty
Skoro to funkcjonariusz publiczny to czemu się go zasłania ... sąsiedzi i mieszkańcy maja prawo widzieć kim jest szeryf
Ludzie co się z Wami dzieje w komentarzach? Chce się czuć bezpiecznie w swoim mieście i zdecydowanie popieram działania policji.Malolaty są teraz cwańsze niż ładniejsze,a ta pannanie została doprowadzona na komisariat z niedzielnego obiadkuna starym mieście Powinno być tak,że jak kryjesz sam ponosisz konsekwencje,wtedy może poszłaby po rozum do głowy i nie odgrywała szopki
czy każdy "winny (?)" bierze tego mecenasa?
Policjant ma być policjantem służyć obywateli a nie siłowo zmuszać osobę do zamiany zeznać albo wyciągnąć coś wbrew osoby pokrzywdzonej...teraz wygląda na to że policjant jest pokrzywdzony 😁😁 mam nadzieję że sędzia nie nabierze się na taki cyrk...od dawna wiadomo że elbląska policja wymusza zeznania na świadkach łamiąc prawo.
Jakby nie czuł się winny to po co mu adwokat z najwyższej półki...dawno powinien polecieć już ze służby zaraz ucieknie na chorobowe i emerytura będzie
Ciekawe czy dziewczyna też będzie miała sprawę za zatajenie prawdy jeżeli chodzi o sprawcę tego zniszczenia taxi?
Tak naprawdę to w dupach się poprzewracało młodzieży zachowują się poniżej krytyki piją ,cpają zero skrupułów uważam że zachowanie tej panny było celowe i zamierzone w stosunku do tego policjanta.Mlodziez mieszają z błotem każdego ponieważ nie mają za grosze szacunku . Większość młodych ludzi nie ma szacunku do policji skąd to się bierze?Najlepiej żeby było bezprawie i wszyscy będą robić co im się żywnie podoba.Ale jak się dzieje źle to wtedy policja jest dobra?A skoro nie jest dobra to po co dzwonicie po co zgłaszacie sami ogarniajcie swoje problemy.Policjanci mają doczynienia z całą masą różnych ludzi i z jednymi da się rozmawiać a drudzy będą od razu nastawieni na nie.Ale jak się ma coś za uszami to Policja zawsze zła.Policja i policjanci wiedzą co mają robić czasami trzeba chuknac.