Wdowy po zamordowanych przedsiębiorcach od 19 lat czekają na prawdę o śmierci swoich mężów. - Do tej pory nie znaleziono ich ciał. Nie mamy nawet gdzie zapalić znicza. Chcemy dowiedzieć się, co naprawdę się stało. Poznać prawdę. Jesteśmy starsze, ale nadal tkwimy w 2003 roku - mówią kobiety. Elbląski sąd znów zajmie się sprawą Jana R., który miał stać za zabójstwem dwóch biznesmenów ze Szczecina.
Po pięciu latach do elbląskiego sądu powróciła sprawa Jana R. pseudonim Kulawy, szefa grupy przestępczej, która dokonała zabójstw dwóch biznesmenów ze Szczecina. Oprócz Jana R. na ławie oskarżonych tym razem zasiądzie tylko jeden z członków gangu - Radosław H.
Wyrok (Sądu Okręgowego w Elblągu z 2017 r. - przyp. red.) wobec Jana R. został uchylony przez Sąd Apelacyjny w Gdańsku w części dotyczącej zarzutu podżegania innej osoby do zabójstwa przedsiębiorców ze Szczecina. Ponadto uchylone zostało rozstrzygnięcie uniewinniające oskarżonego Radosława H. (jednego z członków gangu - przyp. red.) od dwóch zarzutów udziału w pozbawieniu wolności i zabójstwie obu mężczyzn. Zatem najnowsza sprawa dotyczyć będzie tych dwóch oskarżonych i łącznie trzech zarzutów
- informował sędzia Tomasz Koronowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu.
Proces miał rozpocząć się dziś, 6 kwietnia. "Kulawy" sparaliżowany od pasa w dół, w wyniku wypadku samochodowego przed laty, tradycyjnie pojawił się, leżąc na łóżku. Tym razem jednak udział w posiedzeniu wziął on-line. Zabrakło natomiast drugiego oskarżonego. W związku z tym proces nie ruszył. Kolejny termin wyznaczono na 11 kwietnia. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zdecydował o zatrzymaniu Radosława H. i doprowadzeniu go przez policję na rozprawę.
W środę (6 kwietnia) w sądzie pojawiły się natomiast żony zamordowanych biznesmenów, które pełnią rolę oskarżycieli posiłkowych. Kobiety nie ukrywają, że to dla nich bardzo trudne doświadczenie, nie zamierzają jednak rezygnować z walki o sprawiedliwość dla swoich zmarłych mężów.
Ta sprawa trwa już 19 lat. Po ostatnim wyroku myślałyśmy, że to już koniec. Zaskoczyła nas informacja, że sąd znów będzie się nią zajmował. To nie do pomyślenia. Jesteśmy tutaj jednak znów jako oskarżycielki posiłkowe, zamierzamy składać wnioski, tak aby nic nie umknęło. Chciałybyśmy poznać prawdę, nie ukrywam, że to dla nas bardzo ważne. Ciał naszych mężów do tej pory nie znaleziono, nie mamy miejsca, gdzie możemy zapalić znicz, ale cały czas o nich pamiętamy
- mówiła dziś w sądzie pani Lucyna.
Nie ma takiej chwili, żebyśmy o nich nie myślały. Najtrudniejsze są święta. Pocieszam się tylko tym, że tych, którzy to zrobili, męczy sumienie. Mam nadzieję, że będzie ich to męczyło do końca życia. Nadal liczę na sprawiedliwość. Obecnie są inne możliwości. Gdy widzę w telewizji informacje o sprawach rozwiązywanych naprawdę po wielu latach, mam nadzieję, że tak się stanie i w tym przypadku. Ci, którzy do tej pory jeszcze nie zostali zatrzymani za udział w tej sprawie, nie powinni czuć się bezkarnie. Nigdy nie wiadomo kiedy do ich drzwi zapuka policja
- dodała pani Henryka, druga z kobiet.
Przypomnijmy. Gang Kulawego działał od 1998 do 2003 roku w okolicach Kisielic koło Iławy (województwo warmińsko-mazurskie). Prokuratura zainteresowała się nim w 2003 roku w związku ze zniknięciem dwóch przedsiębiorców ze Szczecina: Jerzego O. i Stanisława B. Jak ustalono w toku śledztwa, mężczyzn tych Jan R. poznał przy okazji przemytu papierosów do Niemiec. Na tym tle miał też powstać między nimi spór. Gdy zginęła część transportu do Essen podejrzewania Kulawego padły na nich. 30 maja 2003 roku szczecinianie udali się do Kisielic, gdzie mieszkał Jan R. Dotarli na miejsce, na co wskazuje, chociażby logowanie telefonów do sieci oraz zeznania świadków. Potem zniknęli bez wieści. Proces był poszlakowy. W zeznaniach pojawiały się informacje dotyczące przyjazdu do Kisielic elbląskiej "grupy Kacpra", która dla Kulawego wykonywała brudną robotę i wywiezienia stamtąd szczecinian. Dalsze losy mężczyzn są nieznane. Do dzisiaj nie znaleziono ich ciał.
Prokuratura ostatecznie postawiła jednak Janowi R. i kilku innym członkom jego gangu zarzut morderstwa. Dodano do tego również handel narkotykami, przemyt alkoholu i papierosów, wyłudzanie kredytów i odszkodowań. Sprawa ruszyła w 2006 roku i trwała pięć lat. W 2011 roku Sąd Okręgowy w Elblągu wydał wyroki, w tym ten skazujący Jana R. na dożywotnie pozbawienie wolności. Od wyroku się odwołano. W 2013 r. Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylił część wyroku, w zakresie zlecenia oraz dokonania zabójstwa i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. W maju 2017 roku SO w Elblągu wydał kolejny wyrok. Skazał Jana R. na 25 lat pozbawienia wolności. Sędzia przypisał mu kierowanie grupą przestępczą, która dokonała zabójstw dwóch biznesmenów ze Szczecina. Podkreślił jednocześnie, że nie ma bezpośrednich dowodów ani poszlak wskazujących, kto konkretnie dokonał morderstwa. Wyroki wtedy usłyszało również kilku członków gangu Kulawego. Pozostałym oskarżonym nie dowiedziono, że są winni zabójstwa. Trzech mężczyzn zostało jednak skazanych za pozbawienie przedsiębiorców wolności. Wymierzono im kary od 6 do 10 lat pozbawienia wolności. Pozostała czwórka została skazana za m.in. uprowadzenia, handel narkotykami, przemyt alkoholu i papierosów, wyłudzenia odszkodowań. Im sąd wymierzył im kary oraz od 4 do 8 lat więzienia.
Teraz po uchyleniu części postanowienia przez Sąd Apelacyjny w Gdańsku jedna z najdłuższych i najbardziej kosztownych spraw w historii polskiego sądownictwa wróciła na elbląską wokandę.
"ciał naszych mężów nie znaleziono", legenda głosi, że ich ciała trafiły do pewnego zakładu na ul. Mazurskiej, który niegdyś mieścił się na ul. Żeromskiego.
warto poruszyc ten temat i rozliczyc osoby odpowiedzialne za likwidacje tego zakladu. to byl jakis mega przekret. zaklady dzialaly przy zeromskiego pozniej ktos sprzedal ich czesc w lapy francuskiego marketu. ktos pobudowal nowy budynek na mazurskiej i wszystko padło. ktos za ta niegospodarnosc powinien trafic do pudła. kto bylk wtedy prezydentem i wiceprezydentem elblaga?
~ do Joshua -to były prywatne zakłady więc co ma ***l do tego człowieku.Nie wiesz to nie ******
Coś nie doinformowane komentujące trole... Sprawa miała miejsce w Kisielicach więc sprawdźcie w google i wtedy zabierać się za komentarze 😄
A co ma do rzeczy czy zakłady były państwowe czy prywatne? Plotka głosi że tam zostali przerobieni owi biznesmeni, a z Kisielic to jest kulawy swoich ludzi miał też w Elblągu
Hehe jacy normalni biznesmeni robili interesy z kulawym. Zamordowani byli biznesmenami jak twierdzą żony a z jakiej branży byli ?
Sądy faktycznie są wolne. No no. 19 lat. Żenada.
Sędziowie z Bożej niełaski to dziś największe zagrożenie dla tego Narodu. Uważają wszystkich poza sobą za podludzi bo ktoś dał im władzę bez odpowiedzialności za to co robią. Jak każda organizacja przestępcza boi się kary tak oni zupełnie oficjalnie się swojej bezkarności domagają. Niszczą ludzi , niszczą rodziny niszczą firmy a potem rozkładają ręce i mówią ze tak ma być. Czy jest jakieś większe łajdactwo niż karanie innych za to co samemu robi się nagminnie ? Sławetny z tej sprawy Tomasz Piechowiak w wyroku potwierdził nieprawdę co do rzekomej niekaralności oskarżonego i Prokuratura uznała że nie popełnił przestępstwa. Widać na sędziego prokurator patrzy przez denko kieliszka który wraz z nim opróżnia wznosząc toast - oby nam się dobrze działo a reszcie na pohybel....
~ do kaftanbezpiecz-czytaj komentarze to będziesz wiedział.
Ci niewinni biznesmeni mieli tyle lewych szlugow pochowanych, że pół Polski by się tym najaralo, jaka to intratna działaność prowadzili, że ich żony wciąż się świetnie bez ich dochodu trzymają;) ?