Pan Janusz do elbląskiego szpitala przy ul. Królewieckiej trafił ze złamaną nogą. Teraz jest kaleką, bo kończynę mu amputowano, w wyniku zakażenia gronkowcem złocistym. Mężczyzna twierdzi, że odpowiedzialni za to są pracownicy szpitala i przed sądem zamierza wywalczyć odszkodowanie. - Zostałem okaleczony, a w efekcie i pozbawiony środków do życia. Chciałbym udowodnić, że to ewidentny błąd i zaniedbanie ze strony szpitala - mówił dzisiaj, przed pierwszą rozprawą.
Dzisiaj (21 grudnia) przed Sądem Okręgowym w Elblągu, z powództwa prywatnego pana Janusza, rozpoczęła się sprawa przeciwko PZU, ubezpieczycielowi szpitala. Mężczyzna chce dowieść, że to w wyniku zaniedbań pracowników Zespolonego Szpitala Wojewódzkiego w Elblągu został kaleką i uzyskać odszkodowanie w wysokości 150 tys. zł.
Do wypadku, w wyniku którego mężczyzna złamał między innymi: kość udową, a później stracił nogę, doszło 17 maja ubiegłego roku. Tego dnia wybierał się do Stanów Zjednoczonych, gdzie miał podjąć pracę kontraktową jako spawacz. Gdy schodził do taksówki, czekającej na niego przed domem, przewrócił się na schodach. Zamiast za ocean trafił do szpitala.
Nie podejrzewałem, że cała sytuacja skończy się tak źle, że stracę nogę, pracę i środki do życia. Myślałem sobie, złamałem, to złamałem, zdarza się. Ponoszę jakiś czas gips i będzie dobrze. W szpitalu wykonano zabieg - aby nastawić pękniętą kość, założono mi 16 szwów i ześrubowano nogę. Niestety kość ponownie pękła - tuż po zabiegu, jeszcze najpewniej będąc pod wpływem jakichś leków, przewróciłem się na bok i po prostu spadłem z łóżka, które nie było w żaden sposób zabezpieczone. Przeprowadzono kolejny zabieg i podejrzewam, że właśnie w tym czasie zakażono mnie gronkowcem
- mówi mężczyzna.
Pan Janusz po kolejnym zabiegu, z nogą w gipsie, trafił do domu, ale okazało się, że to jeszcze nie koniec jego ciężkich doświadczeń.
Mąż praktycznie codziennie narzekał, że noga go boli, że coś mu tam "pływa". Wtedy było bardzo gorąco, a dodatkowo gips założony po pas, bez żadnego otworu na ranę - myślę, że to były bardzo sprzyjające warunki do rozwoju bakterii. 29 czerwca wezwałam pogotowie, przez gips zaczął przesączać się płyn z krwią. Mąż trafił na SOR, gdzie wycięto mu kawałek gipsu i stwierdzono, że rana goi się prawidłowo. Wrócił do domu, ale nie było dobrze, codziennie z tej rany się lało. 5 lipca, podczas kontroli w poradni ortopedycznej, stwierdzono, że ta noga wygląda nieciekawie, więc z powrotem skierowano go do szpitala. W tym szpitalu był jeszcze dwukrotnie. Mimo czyszczenia rana cały czas się sączyła, później doszło do zakażenia kości. To było coś strasznego. Noga cały czas go bolała. Gdy już z rany zaczęła "lać się" ropa lekarze powiedzieli mężowi, że ma zastanowić się nad amputacją, bo jego stan zdrowia, np. kruche kości, dają marne szanse na przeszczep. Ostatecznie mąż, bojąc się o życie, o to, że reszta organów zostanie zakażona, zgodził się na amputację. Wcześniej był osobą bardzo aktywną, nie był domatorem, bez przerwy gdzieś wyjeżdżał. Teraz praktycznie nie wychodzi z domu
- zeznawała dzisiaj przed sądem pani Barbara, żona pana Janusza.
Rzeczniczka WSZ w Elblągu, podobnie jak mecenas reprezentująca PZU, nie chciała komentować sprawy, przekonują, że w tej kwestii szpital czeka na decyzję sądu. Podczas dzisiejszej rozprawy sędzia zaproponował stronom negocjacje, jednak propozycja ta nie została przyjęta.
Ostatecznie to elbląski wymiar sprawiedliwości będzie musiał zdecydować czy szpital zawinił i mężczyźnie należy się odszkodowanie. Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na 1 lutego.
Takie sprawy ciągną się czasami latami. Nie wiem, jak to będzie w moim przypadku. Zobaczymy jaką decyzję podejmie sędzia. Liczę, że na moją korzyść, bo to jest ewidentne zaniedbanie szpitala
- mówił przed rozprawą pan Janusz.
To nie pierwszy przypadek w tym szpitalu! Walczcie
Trzymam kciuki za Pana
Jak zwykle jednostronny punkt widzenia, bardzo rzeczowa przedstawicielka szpitala - komentarz po wyroku sądu. "Zostałem okaleczony, a w efekcie i pozbawiony środków do życia" a gdzie renta ? Chyba pracował ? Spawacz to poszukiwany zawód ? Przykra sprawa, ale od czasów Hipokratesa powikłania były, są i będą i nie muszą być koniecznie wynikiem zaniedbań.
Mając szereg certyfikatów ISO taka sytuacja nie może się zdarzyc,. Gelertowa jak zwykle umywa ręce i tuszuje sprawę. W tej " przetwórnia mięsa ludzkiego" jest więcej takich i innych przypadków o których poszkodowani pacjenci boją się mówić.
czy do tego doszło w szpitalu pewnej POsłanki w laczkach? To co tam sie dzieje to poprostu cyrk sodoma i gomora! Personel nie ma nad soba bata, personel robi tam co chce bo wiedza ze im wolno. potrzeba natychmiast zmienic dyrektora tego szpitala na takiego ktory weznie za ryj rztrzepany personel. tam panuje jeden wielki haos organizacyjny. jesli tylko mozecie omijajcie ten szpital. aha podczas wizyty syn POslanki PObierze od was oplate za parkowanie.
Dokładnie lepiej w EG się nie leczyć. Mojemu dziadkowi urolog podczas cewnikowania oderwał pęcherz :/ do dzisiaj dalej przyjmuje pacjentów :( W moim przypadku gdy prosiłem o USG na wizycie prywatnej u urologa to nawet nie zrobił, bo mówił, że to ból od czego innego. I tak chodziłem ze 4 razy i płaciłem prywatnie. Pojechałem do Trójmiasta i od razu skierowanie na operacje. Na szczęście jestem już po operacji i dobrze, że miałem ją w Gdańsku. Najgorsze to, że nie mam żadnej dokumentacji z wizyty prywatnej.
ten szpital na królewieckiej to jeden wielki syf i jeszcze ta obleśna dyrektor wiem co mówię lezałem tam w tym roku tydzień czasu nigdy kużwa więcej nie eeeeeeeeeeeeeee
A to "KUWEJT" taka ksywka tego gościa a nadmienił że nawalony złamał nogę za granicą i tam miał już problem
ten szpital to jest zajęty popieraniem Protestów o płace anie leczeniem ludzi, 2 miechy temu w tym szpitalu znajomy zmarł na SEPSĘ !!!
Z mojej rodziny też dziewczyne zarażono gronkowcem w tym szpitalu. Tak to jest jak dyrektorka zamiast robić porządek, to lata z kolegą po konferencjach i się lansują w mediach,