Z elbląskiego sądu zginęły cztery tomy akt z procesu pracowników policyjnego laboratorium, oskarżonych ws. sfałszowania wyników badań DNA szczątków Krzysztofa Olewnika. Zaginione dokumenty już odtworzono, ale tajemnicę ich zniknięcia próbuje wyjaśnić szczecińska prokuratura, prowadząca śledztwo w tej sprawie.
Proces w sprawie pracowników policyjnego laboratorium kryminalistycznego w Olsztynie, w elbląskim sądzie rejonowym, toczy się od marca 2013 roku. Zostali oni oskarżeni o niedopełnienie obowiązków i sfałszowanie wyników badań DNA szczątków Krzysztofa Olewnika, porwanego i zamordowanego w 2003 roku syna płockiego przedsiębiorcy. Przed sądem odpowiadają: była szefowa laboratorium olsztyńskiej komendy wojewódzkiej policji Jolanta D. oraz biegły medycyny sądowej Bogdan Z.
Ponad tydzień temu okazało się, że z elbląskiego sądu zginęły cztery tomy akt głownych w tej sprawie, a śledztwo w sprawie tajemniczego zniknięcia prowadzi prokuratura w Szczecinie. Poinformował o tym portal TVP.info.
Postępowanie dotyczy zaginięcia czterech tomów akt. Z uwagi na dobro śledztwa nie udzielamy żadnych informacji
– mówi tvp.info prokurator Damian Kordykiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Niezbyt chętni do wyjaśnień są również elbląscy sędziowie. Patrycja Wojewódka, Wiceprezes Sądu Rejonowego w Elblągu na pytania dziennikarzy powiedziała tylko, że wszystkie okoliczności są weryfikowane w toku postępowania przygotowawczego, oraz że z urzędu wszczęto również postępowanie o odtworzenie tych czterech tomów.
Okazuje się, że akta w sprawie Krzysztofa Olewnika giną nie pierwszy raz. W czerwcu 2004 roku dwóm policjantom z Radomia skradziono w Warszawie samochód wraz z 16 tomami akt sprawy porwania Olewnika. Akt nigdy nie odnaleziono, prokuratura musiała je odtworzyć.
Przypomnijmy. Krzysztof Olewnik został porwany w nocy z 26 na 27 października 2001 roku ze swojego domu. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan. Odnaleziono je w 2006 r. Do tej pory sprawą zajmowało się kilka prokuratur w Polsce. Obecnie prowadzą ją śledczy z Gdańska. Postępowanie zostało przedłużone do końca lutego 2017 roku.
Źródło: TVP.info.
Pod adresem Sądu wolę nic nie pisać. Pozdrawiam i życzę wytężonej pracy, a z odtworzonych dokumentów to tak samo jak z oryginałów?
Zginęły, bo miały zginąć.
Rzecznik sądu pani Ziętara powie za pewnie :"nie wiemy jak się to stało, my nic nie wiemy" etc. Śmieją się z elbląskiego sądu,tu za sprawę sędziowie biorą "prezenty" za załatwienie sprawy. Co na to Minister Ziobro ? Akta tak po prostu nie giną, pewnie "zinęły " na zlecenie, bo miały zginąć .
w tej sprawie to musi niezła "ośmiornica" siedzieć - ile to już takich "przypadkow", "samobojstw", morderstw itp. w tej sprawie - i niech mi ktoś powie jak "odtwarzano" takie akta aby były identyczne z oryginałem - wedle mojej wiedzy to jest to niewykonalne, a i też to musieli wiedzieć ci, ktorzy kradli te akta i ci ktorzy im to umożliwili - przy okazji polecam - http://www.zygmuntmiernik.pl/app/download/5800256/UWOLNIMIERNIKA1.mp3
Przypadek ? Wątpię .
Ten sąd w Elblągu to jedna wielka banda kolesi. Zgubione akta, absurdalne wyroki, całe klany tam pracujące...
Komuszy portalu to NIE zadna wpadka , to CELOWE działanie.
...jadą na żywca!
Jeżeli są tam jacykolwiek uczciwi ludzie, którzy nie brali w tym udziału tzn. że są idiotami, sądząc że nie trzeba dodatkowo zabezpieczyć takich akt. Każdy półmózg nawet by wiedział, że znikną.
ZAPRASZAM na stronę internetową: Obywatelskie Stowarzyszenie Uwłaszczeniowe w Elblągu