3 tony ważą akta dotyczące zanieczyszczenia rzeki Terkawka i jeziora Drużno. Wczoraj, 16 czerwca, odbyła się pierwsza rozprawa, którą Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Olsztynie wytoczyła właścicielowi chłodni w Gronowie Górnym. Oskarżony nie stawił się na rozprawie, którą sędzia odroczył do 8 września.
Do zdarzenia doszło w maju ubiegłego roku. Delegatura w Elblągu otrzymała zgłoszenie alarmujące o masowym zatruciu ryb. Miesiącami trwało śledztwo mające na celu ustalenie sprawcy tej ekologicznej katastrofy.
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Olsztynie założyła sprawę właścicielowi chłodni w Gronowie Górnym. Oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie jest Okręg Polskiego Związku Wędkarskiego w Elbląg, którego przedstawiciel, jako jedyny, stawił się na pierwszej rozprawie.
- Domagamy się naprawienia szkody, gdzie elementem obliczenia strat jest zmniejszenie ilości członków. Szacujemy, że to będzie ok. 150 osób. Średnia składka w naszym okręgu wynosi 167 zł. Z tego tytułu straciliśmy kwotę 25 tys. 134 zł - precyzuje Sławomir Chabowski, specjalista ds. ochrony zagospodarowania w Biurze Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Elblągu.
To jednak nie wszystkie straty, jakie sygnalizuje Okręg Polskiego Związku Wędkarskiego w Elblągu.
Następnym elementem, który należałoby naprawić to to, że przez działania oskarżonego doszło do wyrybienia, szacujemy, 50 hektarów jeziora Drużno. Z wielolecia, które odnotowujemy w księdze gospodarczej, dla tego obwodu to wydajność 38 kg ryby z hektara. To daje nam 1900 kg. Średni koszt mięsa rybiego, nie licząc starlaków (...), to 8 zł, czyli strata wynosi 15 tys. 200 zł.
- zaznaczył Sławomir Chabowski.
Łącznie OPZW oszacował straty na ponad 20 tys. zł.
W związku z tym, że oskarżony nie pojawił się wczoraj w sądzie wyznaczono kolejny termin rozprawy. - Nie możemy go aresztować dopóki nie dowiemy się, co się z nim dzieje - tłumaczył sędzia. - Być może wyjechał.
Kolejna sprawa została wyznaczona na 8 września. Przedstawiciel oskarżyciela posiłkowego, powołując się na artykuł 46 Kodeksu Karnego, złożył wniosek o naprawienie wyrządzonej szkody.
- Ta firma, rok wcześniej, już nam zatruła jezioro Drużno. Wtedy doszło do śnięć ryb. Wtedy naprawił tą szkodę. Przez mediacje wynegocjowaliśmy kwotę i udało się dojść do porozumienia. Jednak w 2014 r. doszło do ponownego zrzutu ścieków niedostatecznie oczyszczonych, a tym samym do zatrucia Terkawki i jeziora Drużno - podkreślał Sławomir Chabowski.
Czy tym razem OPZW liczy na polubowne załatwienie sprawy? - Przedtem udało się dogadać. Myślę, ze jeżeli tym razem byłaby dobra wola strony to pewnie byśmy ponownie przystąpili do mediacji -przyznaje Sławomir Chabowski - Nie ukrywam, że jeśli tak nie będzie, to pozostaje nam tylko droga sądowa.
Akta ważą prawie dwa razy tyle co śnięte ryby. Nieźle. Ciekawe ile czasu zajmie ich przeczytanie?
Lada moment zacznie się zbiór groszku i kukurydzy i znowu zatruje Drużno.W ciągu dnia produkcja będzie szła wg norm(w razie kontroli)a nocą wsz spompuje do rowów.a 20tys to on zarabia dziennie.
Panie Prezesie!Należałem do koła wędkarskiego "KOŁO MIASTO",ale zrezygnowałem z opłacania składek ze względu na tragiczny stan ryb w naszych wodach.Nie chodzi mi tu żeby łowić jak przysłowiowy "mięsiarz",ale przy takiej rabunkowej gospodarce nie ma szans cokolwiek złowić konkretnego.Dlatego wolę przeznaczyć pieniądze na wędkowanie w prywatnych zbiornikach za opłatą,zrobić fotkę,rybę wypuścić!
a może 1000 zł przecież ryby były śnięte. Jak mu się znowu ręka omsknie chłodnie zamknąć na głucho, no chyba że już łapówy wzięte
Chciałbym doprecyzować. Prawdopodobnie akt mamy trzy tomy, a nie trzy tony. Złośliwy komputer pewnie zamienił literkę m na n.
Teraz jest sezon na truskawki, więc w chłodni jest za dużo roboty na przychodzenie do sądu :)