1700 kg śniętych ryb, m.in. szczupaków, linów, boleni a także gatunkowo chronionych piskorzy czy różanek, to tragiczny bilans majowego zanieczyszczenia przyujściowego odcinki rzeki Wąska do Jeziora Druzno. Jak wskazują ekspertyzy przeprowadzone przez biegłych za skażenie odpowiada pasłęcki zakład mleczarski. Do końca września br. spółka ma zmodernizować urządzenie, przez które doszło do zatrucia ekosystemu wodnego.
Pierwsze niepokojące wieści o masowym wymieraniu żywych organizmów na przyujściowym odcinku rzeki Wąska do Jeziora Druzno zaczęły napływać do elbląskiego OPZW 22 maja. Tego dnia pracownicy biura uprzątnęli 67 kg śniętych ryb. Dwa dni później ta liczba wzrosła do 700 kg. 29 maja zakończyła się akcja uprzątnięcia martwych organizmów. Jej tragiczny skutek to 1700 kg ryb, w tym ok. 750 kg szczupaka, 250 kg lina i 15 kg węgorza. Ryby zostały zdane do zakładu utylizacyjnego w Ornecie.
Podczas pierwszych prac przy oczyszczaniu zbiorników z martwych organizmów, na miejscu obecni byli także pracownicy, oddzielnie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Elblągu. Pobrali oni wtedy próbki wody do badania. Już wstępne testy wykazały, że przyczyną obumarcia ryb nie była choroba ani tzw. efekt przyduchy - znaczne zmniejszenie ilości tlenu w wodzie - Analizy wody pobranej z jeziora Drużno wskazywały na nieznaczne przekroczenie wartości granicznych dla substancji biogennych: azotu i fosforu - podaje WIOŚ w Olsztynie. - W skutek czynności wyjaśniających i stwierdzenia, podczas wizji lokalnej, mętnej barwy wody w rzece Brzezinka, natychmiast wystąpiono do zakładu mleczarskiego Sery ICC Pasłęk Sp. z o.o. o niezwłoczne ustalenie przyczyny mętności i podjęcie działań oraz poinformowanie tutejszego Inspektoratu. Z pisma z dnia 20 maja 2014 r. skierowanego do tutejszego Inspektoratu przez zakład mleczarski w Pasłęku wynikało, że w dniu 12 maja 2014 roku w zakładzie nastąpił niespodziewany zrzut surowca do zakładowej oczyszczalni ścieków i z uwagi na niesprzyjące warunki – wypływ ścieków niedostatecznie oczyszczonych.
O powyższym zakład mleczarski nie zawiadomił starosty elbląskiego. Organizmy żywe padły i na zbiorniku wodnym oraz w zakładzie rozpoczęła się kontrola. Dochodzenie prowadzili funkcjonariusze z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą, pod nadzorem Prokuratury. Dziś znane są już opinie biegłych w tej sprawie - Skażenie wody nastąpiło poprzez wyciek amoniaku z instalacji chłodzącej, działającej w zakładzie mleczarskim - mówi Jolanta Rudzińska, zastępca prokuratora rejonowego w Elblągu. - Do końca września br. mają oni czas na zmodernizowanie urządzenia, przez które doszło do zatrucia ekosystemu wodnego. Jeśli tego nie zrobią, produkcja zostanie tam wstrzymana.
Na razie prokuratura nie postawiła nikomu zarzutów w tej sprawie. Śledztwo nadal trwa. Po katastrofie do PZW Okręg Elbląg zgłosili sie pierwsi darczyńcy, którzy nieodpłatnie przekazali nowy narybek, celem jego uzupełnienia - m.in 500 szt pstrąga pochodzącego z Hodowli Ryb w Rumii.
Wcale sie nie dziwie to tylko Paslek ,przy wjezdzie do tego miasta? jest tabliczka " Paslek miasto monitorowane" lepiej by tam napisac Paslek \miasto z ***ne bardziej pasuje do mentalnosci tych ludzi
Wcale sie nie dziwie to tylko Paslek ,przy wjezdzie do tego miasta? jest tabliczka " Paslek miasto monitorowane" lepiej by tam napisac Paslek \miasto z ***ne bardziej pasuje do mentalnosci tych ludzi