Mimo niepogody I Międzynarodowy Elbląski Turniej Rycerski "METR", który w miniony weekend odbywał się na Wyspie Spichrzów, zakończył się sukcesem organizacyjnym. Do Elbląga ściągnęli najlepsi rycerze z Polski, ale także goście z zagranicy. Imprezę zakończył niedzielny Turniej o Rękę Księżniczki Pruskiej, w którym triumfował mistrz świata Marcin Waszkielis, a drugie miejsce zajął elblążanin Krzysztof Stańczak.
Drugiego dnia turnieju, który towarzyszył Elbląskiemu Świętu Chleba, przeprowadzono zawody o Rękę Księżniczki Pruskiej. Impreza, w odróżnieniu od sobotniego turnieju, odbywała się w formule wczesnośredniowiecznej.
Walki składały się z trzech rund. Zwycięzcą każdej był zawodnik, który osiągnął trzy trafienia przeciwnika. Zawody były więc bardzo dynamiczne i widowiskowe, o czym miała okazję przekonać się nieco liczniejsza niż w sobotę publiczność
– wyjaśnia Paweł Rodziewicz ze stowarzyszenia Elbląska Szkoła Fechtunku Fortis, które zorganizowało rycerskie zawody.
W niedzielnym turnieju udział wzięło kilkunastu zawodników z całej Polski, w tym mistrzowie świata. I to oni głównie sięgnęli po najwyższe laury, choć nie zabrakło także niespodzianki. Pierwsze miejsce w turnieju wywalczył mistrz świata Marcin Waszkielis, który triumfował także w sobotnim Turnieju o Pierścień Komtura Elbląskiego. Zawodnik z Kętrzyna pozostał więc niepokonany przez dwa dni w dwóch różnych formułach. Drugie miejsce zajął Krzysztof Stańczak z Elbląga, a trzeci był mistrz świata walk późnośredniowiecznych grupowych Michał Kozdraś z Malborka.
Wielkim zaskoczeniem i niespodzianką niedzielnych zawodów było zwłaszcza drugie miejsca reprezentanta Elbląga Krzysztofa Stańczaka.
Mój awans do finału był sporym sukcesem i przyznam, że fajnie było dostać od tej elity łomot. Była to dla mnie duża lekcja, bo wcześniej nie spotkałem się z profesjonalnymi zawodnikami w ringu. Był to więc dla mnie debiut
– przyznał Krzysztof Stańczak
Dodatkowym utrudnieniem dla zawodników był padający deszcz.
- Deszcz utrudniał nam poruszanie się po ringu. Czuliśmy się w butach podklejonych skórą jak na lodowisku. Trzeba było w takich warunkach oszczędniej pracować nogami. Oprócz tego trochę rdzy nikomu nie zaszkodziło – wyznał elblążanin.
Organizatorzy mimo fatalnej pogody, przyznają, że debiut Elbląga na mapie rycerskich turniejów wypadł bardzo dobrze.
Myślę, że jako festiwal walk średniowiecznych ta formuła się sprawdziła. Mieliśmy trzy turnieje w ramach jednego festiwalu. Mam nadzieję, że przyszłe edycje będą rozwijać się o kolejne formuły. Mamy zamiar w przyszłym roku wprowadzić również walki grupowe. Pod kątem organizacji walk wyszło cudownie. Zawodnicy prezentowali bardzo wysoki poziom. Mieliśmy zawodników z zagranicy oraz czołówkę polskich zawodników w randze mistrzów świata. Mieliśmy także jedną zawodniczkę, która stawała w szranki późnośredniowieczne z zawodnikami. Tylko pogoda nam nie dopisała, gdyż wpłynęła na frekwencję zwłaszcza w turnieju najmłodszych zawodników oraz frekwencję na trybunach
– podsumował Międzynarodowy Elbląski Turniej Rycerski Paweł Rodziewicz.
oj to trzeba lubieć....
Tylko zabawy, a poważne sprawy nie rozwiązane. Zabawami nie przykryje się problemów, Tramwaje strajkują i co dalej?
Najskromniejszy turniej rycerski jaki widziałem. Lepiej zobaczcie jak to wygląda w Malborku lub w Gniewie.
Walki wyglądały naprawdę niesamowicie. Szkoda, że pogoda odstraszyła widownię, bo takie formy aktywności zasługują na większy rozgłos.
Szacun dla tych kolesi, w taką pogodę się naparzać