Platforma odczarowuje historyczny budżet

Radni Platformy Obywatelskiej denerwują się, kiedy czytają w mediach nagłówki o historycznym, pełnym sukcesów budżecie miasta na 2010 r. Dlatego dzień po głosowaniu na sesji, kiedy nie poparli uchwały budżetowej, tłumaczyli na konferencji prasowej dlaczego to zrobili. Ujawnili też ponure kulisy walki o poparcie wśród radnych dla tego projektu finansów miasta.

Jerzy Wcisła – wiceprzewodniczący Rady Miejskiej i szef klub radnych PO mówi, że Platforma początkowo nie była przeciwna projektowi budżetu.

- Próbowaliśmy jednak zgłosić nasze poprawki do projektu budżetu. Część prezydent Słonina zaakceptował. Jednak nie znalazły się one w planie finansów miasta – mówi Jerzy Wcisła. – Od listopada 2009 r. próbowaliśmy ponownie spotkać się z prezydentem. Jednak nie znalazł dla nas czasu aż do sesji.

Radni PO uznali, że jest to więc projekt autorski prezydenta miasta i nie zamierzali go poprzeć. Jednak nie byli jeszcze do końca zdecydowani, co zrobią podczas głosowania. W dzień sesji budżetowej jednak „czara goryczy” Liberałów przelała się do końca.

Nocna zmiana sił

Według radnych Platformy Obywatelskiej, prezydent Henryk Słonina przygotowuje i konsultuje projekt budżetu w mało demokratyczny sposób.

- Prezydentowi radni nie są do niczego potrzebni. Nie konsultuje z nami żadnych projektów – mówi Jerzy Wcisła. – Podobnie było z projektem budżetowym. Wiem, że w pewnym momencie radni Lewicy zagrozili prezydentowi, że nie zagłosują za tym projektem budżetu, jeśli nie zostaną wprowadzone ich poprawki. Prezydent się ugiął pod presją radnych Lewicy, dlatego iż mają oni większość w Radzie Miejskiej.

Dalej, jak mówi Jerzy Wcisła, radni opozycyjni ze zdumieniem obserwowali dziejący się cud budżetowy. Oto w nocy Lewica przygotowywała poprawki do budżetu. W czwartek sesja zaczynała się z godzinnym opóźnieniem, aby tzw. autopoprawki prezydenta do budżetu miały szanse opiniować komisje stałe Rady Miejskiej.

- Nie chcieliśmy się godzić na taką formę pracy nad budżetem, który w nocy był poprawiany na kolanie – mówi radny Wcisła. – Proponowaliśmy prezydentowi odłożenie głosowania nad tym projektem na kilka dni i zyskalibyśmy czas na merytoryczną dyskusję nad poprawkami. Jednak prezydent już wiedział, że ma zapewnione poparcie klubu radnych Lewicy i nie miał zamiaru nas słuchać. Doszliśmy do wniosku, że skoro prezydent nie liczy się z naszym głosem, nie powinniśmy popierać autorskiego projektu budżetu Henryka Słoniny. Nie możemy się zgodzić na takie zdziczenie procedur.

Radny Tomasz Lewandowski dodał, że prezydent po prostu ugiął się pod presją klubu Lewicy. Nie chciał bowiem realizować budżetu, który po odrzuceniu przez Radę Miejską narzuciłaby mu Regionalna Izba Obrachunkowa.

Budżet nie taki doskonały

Radni PO zarzucają prezydentowi, że rozdmuchał wpływy do budżetu i zastosował PR przy promocji projektu w mediach.

- Spójrzmy na ten budżet uważnie – mówi radny Witold Strzelec. – Mamy tu nieznaczną podwyżkę na promocję miasta i obcięcie dofinansowania dla Olimpii Elbląg o 25 tys. zł miesięcznie. Na inwestycje miasto przeznaczy łącznie 200 mln zł. Jednak aż 120 mln zł ma pochodzić z UE, a 17 mln zł z kredytów. 66 mln zł miasto wyda na wydatki nie generujące nowych miejsc pracy. 13 mln zł na budowę Ratusza na Starym Mieście, 7,5 mln zł na rewitalizację Wyspy Spichrzów, 7 mln zł na kładki i 38 mln zł na światłowód, gdy w mieście już nie ma problemów z dostępem do Internetu. To są marnotrawione pieniądze. To oznacza, że ogółem 11,7 proc. budżetu zostanie wpompowane w inwestycje, które nie stworzą nowych miejsc pracy. Ten budżet nie jest budżetem rozwojowym dla miasta. Naszym zdaniem inwestycje prowadzone przez Urząd Miejski nie tworzą wartości dodanej, a jedynie powiększają infrastrukturę, której utrzymanie będzie przyszłe władze miasta bardzo kosztowały.

Radny Strzelec wskazał, że taką nietrafioną inwestycją jest Centrum Sportowo Biznesowe i Inkubator Przedsiębiorczości, które nie generują zysku. Pytał również ilu inwestorów w Elblągu pojawiło się w ciągu ostatnich 10 lat z zewnątrz.

- Żaden – odpowiedział sam sobie radny Strzelec. – Patrząc na dochody własne w budżetach w latach 2007-2010 widać, że one się nie zwiększają. To oznacza jedno – miasto się nie rozwija.

Brak kluczowych inwestycji

Radni Platformy wskazali na brak w budżecie miasta kluczowych dla mieszkańców inwestycji.

- Promocja miasta nie interesuje prezydenta – mówi radny Witold Strzelec. – Olsztyn na promocję wydaje 5,7 mln zł, Koszalin – 2,1 mln zł, Słupsk – 2,1, mln zł. W Elblągu tylko 325 tys. zł. Jak więc mamy konkurować o przedsiębiorców i turystów z miastami ościennymi? Postulowaliśmy zwiększenie środków na promocję miasta do 3 mln zł.

Witold Strzelec dodał, że miasta mogły składać wnioski do Urzędu Marszałkowskiego na dofinansowanie tworzenia strategii promocji miasta.

- Elbląg nawet nie złożył takiego wniosku, podczas gdy pobliskie miasta tak zrobiły – mówi radny Strzelec.

Radni PO zarzucili też prezydentowi, że ten markuje tylko ruchy w kierunku budowy nowego basenu w Elblągu. Wskazują, że kwota 17 mln zł  jest niewystarczająca na budowę takiego obiektu. Nie ma też jeszcze ustalonej konkretnej lokalizacji tego obiektu. Platforma wytyka władzom miasta zmniejszenie środków finansowych na infrastrukturę sportową, brak budowy boisk z programu rządowego Orlik czy usunięcie z budżetu miasta środków na budowę infrastruktury turystycznej w Bażantarni.

- Za to prezydent inwestuje w… budynek urzędu – mówi radny Strzelec. – 300 tys. zł będzie nas kosztowało urządzenie zieleni wokół Ratusza, 100 tys. zł na rozbudowę sieci informatycznej. Ponad 10 mln zł pochłonie remont strychu na pomieszczenia biurowe!

Radni PO stwierdzili, że budżet miasta został skonstruowany niekonsekwentnie, bez pomysłu i strategii budżetowej. Miasto nie ma też żadnego pomysłu na aplikowanie o środki unijne. Robi się to według zasady, jak są pieniądze na coś, to je złapmy, a potem zobaczymy.

- Smutne jest tylko to, że te wszystkie działania powodują, że Elbląg według danych GUS znajduje się na czwartym miejscu pod względem poziomu bezrobocia w Polsce wśród miast grodzkich – mówi Witold Strzelec. – Choć może należy się tylko cieszyć, że nie jesteśmy jeszcze na pierwszym miejscu w tym ponurym rankingu.