Tomasz M. jest winny nieumyślnego spowodowania śmierci 18-miesięcznego Szymona. Tak orzekł sąd, skazując mężczyznę na karę dwóch lat pozbawienia wolności. Jednocześnie sędzia Elżbieta Kosecka-Sobczak wyjaśniła, że kara jest tak niska ponieważ w toku procesu nie udało się udowodnić bezpośrednie winy oskarżonego. Sąd więc dał wiarę w wersję zdarzeń, którą przedstawiał Tomasz M.
Rok temu wydarzyła się tragedia w jednym z mieszkań w Elblągu. 18-miesięczny chłopiec, w do dziś nie wyjaśnionych okolicznościach, zmarł. Mężczyzna przyznał się, że karmiąc małego chłopca w jego pokoju przewrócił się z nim na podłogę i podparł dłonią o jego ciało. Po tym jednak zdarzeniu, według oskarżonego, dziecko nie płakało i nie widać było poważnych obrażeń. Biegli z zakresu medycyny sądowej mają jednak inne zdanie.
- Przyczyną śmierci dziecka był rozległy uraz jamy brzusznej, z rozerwaniem lewego płata wątroby i masywnym krwawieniem do jamy otrzewnej – mówił biegły patomorfolog Cezary Wesołowski. – Dziecko musiało bardzo cierpieć i cierpienie wyrażać płaczem.
Biegły jednak nie mógł wykluczyć, że powstałe obrażenia dziecka były następstwem upadku Tomasza M. na chłopca.
- Jeśli oskarżony upadając podparłby się ręką na dziecku całą masą ciała, to mogły powstać takie obrażenia – mówił biegły. – Jednak równie dobrze chłopiec mógł otrzymać silny cios pięścią w górne okolice brzucha.
Biegli z Akademii Medycznej w Gdańsku nie wykluczyli, że obrażenia powstały po uderzeniu pięścią. Także biegły patomorfolog Cezary Wesołowski takiej wersji mechanizmu zgonu dziecka nie mógł wyeliminować.
- Dziecko po odniesieniu tych obrażeń musiało na pewno zareagować płaczem z powodu bólu – mówił biegły. – Jednak z czasem, gdy traciło coraz więcej krwi, mogło uciszać się i popadać w otępienie. Nie można też wykluczyć, że po otrzymaniu obrażeń, chłopiec mógł stracić przytomność na jakiś czas. Później zaś ból stopniowo mijał. To by tłumaczyło, dlaczego matka chłopca i oskarżony twierdzą iż dziecko nie płakało po urazie.
Biegły nie był jednak w stanie stwierdzić, jaki czas minął od powstania obrażeń u małego Szymona do jego śmierci. Stwierdził natomiast, że jeśli chłopcu zostałaby natychmiast po urazie udzielona pomoc medyczna, żyłby nadal.
- Obrażenia można było usunąć operacyjnie – wyjaśniał Cezary Wesołowski. – Nie zauważyłem u dziecka żadnych obrażeń zewnętrznych, ani ran w jamie ustnej, które tłumaczyłyby ślady krwi w mieszkaniu.
Doktor Maria Nestoruk, biegła z zakresu psychiatrii, która badała Tomasza M. stwierdziła w sądzie, że oskarżony nie jest chory psychicznie ani ograniczony umysłowo. Natomiast wykazuje pewne cechy niedojrzałości osobowościowej.
Podczas rozprawy połączono się także z Sądem Okręgowym w Szczecinie, gdzie obecna była biegła psycholog Zofia Koziarska. Biegła stwierdziła, że intelekt oskarżonego kształtuje się poniżej normy i występują u niego zaburzenia pamięci. Wykazuje też cechy niedojrzałości osobowościowej.
Matka zmarłego Szymona – Marietta M. jest znowu w ciąży. Kilka tygodni po śmierci syna poznała nowego partnera, z którym spodziewa się dziecka. W sądzie ponownie opowiadała o całym zdarzeniu. Zaprzeczała, że w dniu śmierci synka była pod wpływem narkotyków. Brała natomiast leki uspokajające. W styczniu 2009 r. zgłosiła się do lekarza psychiatry. Przez dwa miesiące brała lekarstwa. Przerwała leczenie w momencie, gdy okazało się iż jest w ciąży.
O tragicznych chwilach z grudnia 2009 r. mówiła, że Tomasz M. sam zaproponował iż pójdzie rano do pokoju i nakarmi Szymona. Według Marietty M., oskarżony nie był zdenerwowany ani zirytowany tą sytuacją. Nie było go około 20 minut. Kiedy wrócił, stwierdził iż dziecko nie chciało jeść i zasnęło.
Sędzia Elżbieta Kosecka – Sobczak, wydając wczoraj wyrok w tej sprawie, stwierdziła iż jest wiele niejasności związanych z przyczyną śmierci małego Szymonka. Wszelkie zaś wątpliwości należy tłumaczyć na korzyść oskarżonego. Sąd uznał również za okoliczność łagodzącą fakt, że sąsiedzi potwierdzali iż Tomasz M. był bardzo zżyty z chłopcem. Również dziecko nie bało się mężczyzny i chętnie się z nim bawiło.
Sędzia Kosecka-Sobczak zaznaczyła też, że w toku procesu nie udało się ustalić motywu działania Tomasza M. Nie udało się więc odpowiedzieć na zasadnicze pytanie, dlaczego mężczyzna miałby pójść do pokoju chłopca i uderzyć go pięścią w brzuch. Jednak Tomasz M. nie zaalarmował matki chłopca o wydarzeniu w dziecięcym pokoju. Zamiast tego poszedł do fryzjera.
Prokuratura żądała dla oskarżonego kary 8 lat pozbawienia wolności. Wyrok nie jest prawomocny.
A Pani sędzia jak wydawała wyrok, to chba zapomniała że chłopiec był wcześniej maltretowany i miał połamaną rączkę i nóżkę. Żałosne rozstrzygnięcie. Dwa ćpuny zabiły dzieciaka a wyrok jak za niezapłacony mandat. Wstyd. Liczę że prokurator złoży apelację od tego orzeczenia.
straszne - tragedia - a ten wyrok chyba nikogo nie satysfakcjonuje - widać, że matka nie rozpaczała długo po stracie synka - juz samo to świadczy o tym, że ci ludzie nie dorośli do macierzyństwa i tym samym jak najbardziej mogą kłamać w swojej wersji wydarzeń
paranoja. To naszo prawo o dupe potrzaskac.gowniaze za kolpaki siedza z pudle po roku lub ze na rowerze jechal po pijaku a tu mord i po roku wolnosc
dobrze wiedziec ze wylazl na wolnosc !
do puchy na 8maka a nie na wolnosc morderce puszczaja
bedzie siedzial dalej ten typ na wolnosci 2 tyg a potem na halinke zpowrotem
Ta cała historia to paranoja. Matka kilka miesięcy po śmierci dziecka znów jest w ciąży z nowym facetem. Tomasz M. przewrócił się, podparł na dziecku i nic nie powiedział matce. Po prostu odłożył dziecko i sobie poszedł. Faktycznie cieżko sobie uzmysłowić, że jak kloc podparł się na malutkim dziecku, to coś mu może się stać. Ponieważ nie było jednak świadków zdarzenia, sąd był bezradny - musiał orzec nieumyślne spowodowanie śmierci.
nie wiem czym sad sie kierowal wydajac wyrok ? podobno zaostrzyly sie przepisy ale w praktyce jak widac . nieodpowiedzialni jak cholera ci ludzie bo na miano rodzicow nie zasluguja ,za duperele zamykaja a ten padalec dostal taka mala kare,to nie zasluguje na miano kary!maluszek lezy w grobie a ,,tatus" za jakis czas znow moze robic co mu sie podoba . cholera mnie bierze jak czytam ten artykul gdzie tu sprawiedliwosc i prawa dziecka?!!!
Ten wyrok nie daje żadnego ostrzeżenia dla setek podobnych spraw,dlatego taka patologia szerzy się coraz częściej. A pani sędzina zapomniała całkowicie o macierzyństwie po prostu to skandal. Henryks.
Maslo wpadnij do nas na zatorze na sylwka oszolomnie i psycholu