Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny to dwa różne święta. Pierwsze obchodzone jest 1 listopada, to uroczystość tych, którzy - jak wyjaśniają teolodzy - są zbawieni i cieszą się życiem wiecznym. Drugie jest dniem modlitw za ludzi zmarłych, którzy oczekują na ostateczne spotkanie z Bogiem.
Dzisiaj obchodzimy dzień Zaduszny, który jest wspomnieniem zmarłych potrzebujących jeszcze oczyszczenia, które mogą uzyskać przez modlitwę wiernych i Kościoła. Jest dniem nabożeństw i modłów w intencji wszystkich zmarłych, a zwłaszcza dusz odbywających jeszcze pokutę czyśćcową. Temu celowi służą m.in. ofiary składane w kościołach i na cmentarzach na tzw. wypominki za naszych najbliższych zmarłych, by cały Kościół modlił się za ich zbawienie. W kościołach odczytuje się w tym dniu z ambon lub od ołtarza imiona zmarłych wskazanych na kartkach i odmawia zwyczajowe modlitwy ku czci zmarłych.
W Zaduszki odwiedza się cmentarze, groby zmarłych z rodziny oraz uczestniczy się we mszach świętych, modląc się w intencji zmarłych. Tego dnia istnieje tradycja zapalania świeczek czy zniczy na grobach oraz składania tam kwiatów, wieńców, czy też innych ozdób mających być symbolem pamięci o zmarłych. Tradycja stawiania zniczy na grobach wywodzi się z dawnego pogańskiego zwyczaju rozpalania ognisk na mogiłach, wierzono bowiem, że ogrzeją one błąkające się po ziemi dusze.
Dawniej zwyczaj zakazywał tego dnia wykonywania niektórych czynności, aby nie skaleczyć, nie rozgnieść czy w inny sposób nie znieważyć odwiedzającej dom duszy. Zakazane było: klepanie masła, deptanie kapusty, maglowanie, przędzenie i tkanie, cięcie sieczki, wylewanie pomyj i spluwanie.
Inne oryginalne kulturowo sposoby obchodzenia tego święta to m.in. anglosaski Halloween (przypadające 31 pażdziernik) i meksykański Dzień Zmarłych (hiszp.: Día de los Muerto).
szkoda tylko, że mzk jak zwykle znów dało ciała i olało tych co chcieli sie dostać na cmentarze z osiedla Nad Jarem. Widziałem osoby, które mówiły że po czekaniu 30 min. na autobus, nie doczekawszy sie żadnego poszli na piechotę (dobrze, ze pogoda dopisała). Ja doczekałem sieautobusu po 25 m.in. jednak ten nawet sięnie zatrzymał na przystanku bo był pełny a na przystanku było pełno ludzi czekających od co najmniej pół godziny na jakikolwiek autobus. I tak to komunikacja miała rozładować ruch samochodów, a w rezultacie doprowadziła do tego, że z przystanku poszedłem do samochodu i pojechałem autem na cmentarz.