- Sześcioletni kundelek Murzyn nie pogodził się ze śmiercią swojej opiekunki. Jego miłość i wierność jest silniejsza niż śmierć. Od dwóch miesięcy codziennie po obiedzie chodził na grób swojej pani przy cmentarzu położonym przy ul. Morskiej w Braniewie. Kładł się przy grobie i zostawał często przez całą noc. Ludzie odwiedzający cmentarz często widzieli przy trzecim pomniku od rzeki psa leżącego przy nagrobku, wpatrzonego smutnymi oczami w kamienną płytę. Pani Słotwińska współlokatorka byłej opiekunki Murzyna często chodziła po psa na cmentarz i zabierała go do domu. Pies robił się coraz bardziej smutny, nie jadł, nie chciał pić. Czekał tylko aż nadejdzie popołudnie i będzie mógł pobiec na cmentarz. Wyglądało to tak, jakby Murzyn nie chciał opuścić swojej pani i sam czekał na śmierć - tak zaczyna się list który nadesłała do naszej redakcji nasza czytelniczka Pani Anetta.
"Dopóki Murzyn był przy swojej pani nie wyróżniał się niczym szczególnym, sympatyczny, czarny, mały kundelek. Rozpieszczany, śpiący w domu na fotelu, zajadający się psimi przysmakami. Niestety 22 maja tego roku opiekunka Murzyna zmarła. Była osobą samotną. Murzyn miał sześć lat i w tym samym momencie zaczęła się wzruszająca historia o psiej wierności.
Kiedy odbył się pogrzeb opiekunki Murzyna, pies był zamknięty w domu. Nikt nie wie w jaki sposób trafił na cmentarz na świeżo usypany grób. Następnego dnia pies znowu się pojawił, na trzeci dzień to samo. Od tej pory Murzyn na stałe pełnił straż przy grobie swojej ukochanej pani.
Dom przy ul. 9-maja w Braniewie, w którym mieszkał Murzyn ze swoją panią został przeznaczony do rozbiórki. Pani Słotwińska, współlokatorka zajmująca się po śmierci opiekunki psa Murzynem ,musiała opuścić mieszkanie, nie może wobec tego przygarnąć psiaka. Pies został przewieziony trzy dni temu do braniewskiego ZOO. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami chce znaleźć mu opiekuna który przygarnie psiaka, zapewni mu miłość i ciepły dom.
Mimo, że w ZOO pracują wspaniali ludzie, wrażliwi na psi los, nie są w stanie zapewnić Murzynowi takiej opieki, na jaką pies zasłużył. Murzyn nie chce zaakceptować swojego pobytu w ogrodzie. Szczeka, drapie siatkę, skrobie w ścianę, wyje. Chce się wydostać na cmentarz.
Kiedy przedwczoraj, dzień po przyprowadzeniu psa do ZOO, przyszłam go odwiedzić, okazało się, że pies uciekł. Przecisnął się przez cienkie szczeble ogrodzenia. Po książeczce zdrowia udało mi się dotrzeć pod dawny dom Murzyna. Był tam. Stał w słońcu ze spuszczoną głową i czekał. Smutny widok zrezygnowanego, cierpiącego psa. Z ciężkim sercem zabrałam go do samochodu i odwiozłam do ogrodu zoologicznego. To w tej chwili jedyne miejsce, które zapewni mu posiłek i opiekę.
Dzisiaj dowiedziałam, że Murzyn znowu próbował uciec, żeby dostać się na cmentarz. Nie udała mu się ucieczka. Murzyn robi się coraz smutniejszy, jego serce jeszcze bije. Nie wiem jak długo jeszcze to wytrzyma.
Jeśli możesz uratować życie tego wspaniałego psa, potrzebujesz przyjaciela, a jesteś osobą cierpliwą, która potrafi dać dużo miłości drugiej istocie, prosimy o kontakt pod numerem tel.781015201 lub Tel.784210667.
Murzyn posiada książeczkę zdrowia z aktualnymi szczepieniami.
Ta historia poruszyła mnie do szpiku kości, poznając jej szczegóły miałam wrażenie, iż jest to scenariusz filmu o bezwarunkowej miłości, niespotykanym przywiązaniu i nie kończącej się nadziei. Jednak to nie tylko historia i nie tylko materiał na scenariusz, ale dowód na to jakimi istotami są te, które towarzyszą nam w życiu na co dzień, często poniewierane, zapominane, bezmyślnie porzucane. Historia tego psa zasługuje na uwagę, on sam na pomoc, a co najważniejsze obecnie dla niego na nadzieję... na nowy dom. Tokio ma swojego Hachiko, Kraków Dżoka, a Braniewo Murzyna".
Wzruszające. Na cmentarzu niech go przygarną to popilnuje nagrobków przed złodziejami.
do ladyB z twoja inteligencja, to idealne zajecie dla ciebie, z pewnością bys sie spełnił/a