W elbląskich mediach nie milkną głosy oburzenia przeciwko decyzji Zarządu Stowarzyszenia Zastępczego Rodzicielstwa o wypowiedzeniu współpracy z Barbarą Dębicka- Szumielska, dotychczasową dyrektor Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego w Elblągu. Czytamy, że za zwolnioną dyrektor „murem stoją” rodzice adopcyjni oraz zastępczy. Okazuje się jednak, że nie jest to mur tak pancerny jakby się mogło wydawać. Do naszej redakcji zgłosili się rodzice dla, których zwolnienie dyrektorki nie jest - jak sugerują lokalne media - „kubłem zimnej wody”.
By pojąć istotę sprawy ważne jest zrozumienie roli Ośrodka Adopcyjno- Opiekuńczego w Elblągu, a także jego zależności od Zarządu Stowarzyszenia Zastępczego Rodzicielstwa. Ośrodek w naszym mieście powstał po to, żeby było miejsce, w którym zarówno rodzice adopcyjni jak i zastępczy mogli się spotykać, rozmawiać i wspierać nawzajem. Prowadzenie ośrodka władze Elbląga powierzyły Stowarzyszeniu Zastępczego Rodzicielstwa. Natomiast Stowarzyszeniem kieruje Zarząd. Co nie znaczy, że ma wolną rękę.
- Po pierwsze, jesteśmy związani ustawą, która mówi o tym jakie zadania powinien realizować ośrodek. A oprócz tego, mamy umowę z miastem. – mówi Magdalena Modrzyńska, wiceprzewodnicząca Zarządu - Co roku występujemy o dotację na rzecz ośrodka. Jeżeli otrzymamy te pieniądze to jesteśmy zobligowani zrealizować zadania, na które je otrzymaliśmy.
Właśnie w gestii Zarządu leżą decyzje personalne.
- To tak jakby ktoś prowadził zakład i zatrudnił pracownika. Jeżeli ten pracownik nie pasuje, z różnych przyczyn, pracodawca ma prawo rozwiązać tę współpracę – tłumaczy Magdalena Modrzyńska, wiceprzewodnicząca Zarządu.
Jednym z zadań Ośrodka Adopcyjnego, oprócz tego, że zajmuje się procesem adopcyjnym, jest pozyskanie rodzin zastępczych. I tutaj pojawia się problem.
- O ile nie mogę powiedzieć złego słowa na pracę Pani Barbary Dębickiej- Szumielskiej w sferze adopcji, bo zawsze służyła pomocą rodzicom adopcyjnym. O tyle w obszarze rodzicielstwa były bardzo duże zaniedbania – mówi Magdalena Modrzyńska, wiceprzewodnicząca Zarządu.
Powód: brak możliwości porozumienia
Lecz to nie błędy Pani Dyrektor były głównym powodem decyzji Zarządu, a brak porozumienia.
- Rodzice z rodzin zastępczych borykają się z różnymi problemami, potrzebne jest im wsparcie. W mojej ocenie ta rola Ośrodka Adopcyjnego w ogóle nie była spełniana- mówi Magdalena Modrzejewska, wiceprzewodnicząca Zarządu. - Jeżeli rodzic pierwszy raz przyszedł do Ośrodka to jeszcze było ładnie i przyjemnie, ale później bywało różnie. Stowarzyszenie musi realizować wszystkie cele. W takiej sytuacji jaka jest teraz nie możemy tego robić. A nie jesteśmy po to, żeby się kłócić z Panią Dyrektor, a po to, żeby służyć dzieciom. To jest nasz cel – wskazuje Magdalena Modrzejewska i dodaje - W tym momencie nie mamy możliwości realizacji zadań. Jeżeli ich nie zrealizujemy to w kolejnym roku nie otrzymamy dotacji. W tym momencie prowadzenie Ośrodka będzie jakościowo gorsze niż obecnie.
Jak twierdzi Zarząd, nieporozumienia zaczęły się od drobnych zdarzeń, które się nawarstwiły.
- W pierwszym roku zakładaliśmy na krab tego, że Pani Dębicka-Szumielska pracowała wcześniej na samodzielnym stanowisku, być może musiała się przygotować do tego, że jest pracownikiem, a nie samodzielnym dyrektorem. W drugim roku zaczęły pojawiać się drobne konflikty, które były związane z tym, że ktoś inny wszedł do zarządu.
Nie wszyscy rodzice protestują przeciwko decyzji Zarządu
W rozmowie z nami, Dyrektor Barabara Dubiel- Szumielska sugeruje, że po jej odejściu w Ośorodku nastąpi dezorganizacja.
- To mała placówka, a spraw jest dużo – informuje Dyrektor Dębicka – Szumielska – Gdy odejdę, wiele spraw zostanie nierozwiązanych.
Rodzice zastępczy podkreślają, że doceniają kompetencje Dyrektor Szumielskiej, ale nie jest ona osobą niezastąpioną.
- Nie można powiedzieć, że tylko Pani Basia jest tylko osobą kompetentną- mówi Danuta Łanik - Dobre funkcjonowanie Ośrodka to jest zasługa nas wszystkich. Decyzję o zmianie na stanowisku dyrekcji podjął zarząd. My mamy do nich pełne zaufanie, bo wiemy jacy to są ludzie. A oni wiedzą co robią, bo za to odpowiadają.
Decyzja Zarządu spotkała się z niezadowoleniem części rodziców adopcyjnych, którzy wystosowali list protestacyjny. Rodzice zastępczy obawiają się, że konflikt między Dyrektor Ośrodka, a zarządem odbije się negatywnie na opinii całego stowarzyszenia, przez co ucierpią dzieci. Ich zdaniem rodzice, którzy wystosowali list protestacyjny niepotrzebnie zaogniają protest.
-Nie jesteśmy środowiskiem skłóconym – mówi Danuta Łanik - Wręcz przeciwnie, wspieramy się nawzajem, my – rodziny zastępcze, rodziny adopcyjne i różnego rodzaju działacze i dodaje- - Rodzice adopcyjni nie są świadomi jaką krzywdę robią teraz rodzinom zastępczym. To dzięki nam trafiają do nich dzieci zadbane– mówi Danuta Łanik.
Zarząd rozumie intencje rodziców, ale zaznacza, że nie są oni w stanie ocenić kompetencji Dyrektor Szumielskiej.
- Każdy ma prawo bronić osobę, gdy uważa, że podjęto w stosunku do niej niesłuszną decyzję. Pani dyrektor była kompetentna i bardzo miła w stosunku do rodziców adopcyjnych. Myślę, że rodzice nie mieli złych doświadczeń - mówi Magdalena Modrzejewska, wiceprzewodnicząca Zarządu. - Lecz należy mieć na uwadze jedną rzecz. Osoba, która spełnia marzenie rodziców adopcyjnych o dziecku, zawsze będzie stała na piedestale. Nie wiem co musiałaby zrobić, żeby tak nie było. Jednak rodzice nie są w stanie ocenić kompetencji Pani dyrektor, ale nie mam nic przeciwko ich działaniu. Powtarzam, mają do tego prawo. Ja też broniłabym osoby, która moim zdaniem, by na to zasługiwała.
Wiele wskazuje na to, że konflikt między Zarządem, a Dyrektor Barbarą Dębicką- Szumielską nie zakończy się tak szybko, jak chcieliby rodzice. Dyrektor Szumielska wskazała, iż wystąpiła już w tej sprawie na drogę sądową.
No. Wreszcie ktoś napisał RZETELNIE na ten temat nie szukając taniej sensacji i teorii spiskowej.
Popieram wczesniejszy komentarz
Owszem dla rodziców była miła ( nie wszystkich) - mało tego , oni uważali, że dzieki niej stał się cud. A prawda leży jak zwykle po środku. Pragne poinformować, że dzieci umieszczane do adopcji wczesniej przecież gdzies oczekiwały na rodzinę. Np. w Domu Dziecka, czy w Pogotowiu Rodzinnym. To tam własnie te dzieci pielęgnowano, opiekowano sie nimi, wyprowadzało z róznym chorób, to tam ktoś czuwał przy nich dzień i noc. I dziwnym przypadkiem nie tam się składało podziekowania - choćby skromne, ale " WIELKIEJ" Pani Basi, która " zmieniała ludziom życie", bo tak to przedstawiała. Z szacunkiem do tej instytucji, (w rzeczywistości tylko pośrednik)- czas na zmiany już dawno przyszedł.
Każdy ma prawo bronić osobę, gdy uważa, że podjęto w stosunku do niej niesłuszną decyzję.
buuuuu p. Basia nieżle namieszała
To tak jakby ktoś prowadził zakład i zatrudnił pracownika. Jeżeli ten pracownik nie pasuje, z różnych przyczyn, pracodawca ma prawo rozwiązać tę współpracę – tłumaczy Magdalena Modrzyńska, wiceprzewodnicząca Zarządu. Co to znaczy "pracownik nie pasuje". Były nagany? Wpisy do akt??