Damian K., świadek pobicia ze skutkiem śmiertelnym Pawła M. pod Bowling Clubem w lipcu 2007 r., niewiele dziś już pamięta. Jednak jego wcześniejsze zeznania na policji i późniejsze ich odwoływanie do tej pory wzbudzają wiele kontrowersji. Czy Damian K. widział tragiczne zdarzenie, czy jak mówił później, jego zeznania zmieniono w Komendzie Miejskiej Policji w Elblągu?
Dzisiaj (czwartek) odbyła się kolejna rozprawa w sprawie pobicia ze skutkiem śmiertelnym 24-letniego Pawła M. pod Bowling Clubem w lipcu 2007 r. Tym razem, po wyroku Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, na ławie oskarżonych zasiada tylko Jacek B. Marcin P. odbywa wyrok więzienia, a Varuzhan M. przebywa na wolności. Teraz w sądzie toczy się walka o los Jacka B. W 2008 r. elbląski Sąd Okręgowy skazał go na 5 lat pozbawienia wolności, uznając winnym pobicia ze skutkiem śmiertelnym Pawła M. Jednak Sąd Apelacyjny w Gdańsku wyrok ten uchylił i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Tym razem zeznania składał Damian K., który feralnej nocy wracał z klubu „Tygrys”. Przechodząc obok budynku ZUS, był świadkiem tragicznych zdarzeń. Teraz jednak, jak sam mówi, niewiele pamięta z tamtego zajścia. Trzeba przyznać, że jego zeznania budzą wiele kontrowersji i powodują, że oskarżyciele wątpią w ich prawdziwość.
- Nad ranem tamtego dnia wracałem z dyskoteki – zeznawał Damian K. – Idąc wzdłuż ulicy Browarnej usłyszałem jakieś hałasy. Obejrzałem się do tyłu i zauważyłem szarpaninę. Szarpali się jacyś ludzie. Byłem wtedy koło przejścia dla pieszych. Nie pamiętam jednak koło którego.
Tych „nie pamięta” w zeznaniach świadkach było znacznie więcej. Nie pamiętał czy widział kogoś na chodniku, ile osób się szarpało, a ile stało w niedalekiej odległości od miejsca zdarzenia. W końcu nie pamiętał dlaczego zadzwonił na policję z informacją, że doszło do bijatyki pod Bowling Clubem.
- Szedłem wtedy z dziewczyną i ona zaczęła mówić żeby zadzwonić po pomoc – mówił Damian K. – W tamtym czasie byłem na przepustce z zakładu karnego i nie chciałem się mieszać w takie zajścia.
Sędzia Mirosław Tułodziecki postanowił nieco „odświeżyć” świadkowi pamięć i przytoczył jego zeznania składane 14 sierpnia 2007 r. w Komendzie Miejskiej Policji. Damian K. zeznawał wtedy, że widział jak trzy osoby goniły jednego człowieka. W końcu jeden z napastników przewrócił uciekającego na ziemię i po chwili skoczył obiema nogami na jego głowę. Pozostali zaczęli kopać leżącego. Według tamtych zeznań, bicie trwało około minuty. Świadek zeznawał na policji, że w niedalekiej odległości stała grupa pięciu osób. Jeden z napastników miał podejść do nich i chwilę rozmawiać. Pobity leżał w tym czasie bez ruchu. Wtedy właśnie Damian K. miał zadzwonić pod numer ratunkowy „112”.
Teraz jednak świadek zaprzeczył swoim zeznaniom na policji.
- Te zeznania nie pokrywają się z prawdą. Policjant protokołował moje wyjaśnienia i czytał mi je na głos. Nic takiego nie było w protokole. Faktem jest, że przeczytałem tylko pobieżnie to, co zapisał policjant i podpisałem protokół – wyjaśniał Damian K. – Ja takich zeznań jednak nie składałem. Odwołałem je w czasie rozprawy w sądzie.
Świadek dodał, że nie mógł przecież z takiej odległości w jakiej znajdował się od napastników widzieć tylu szczegółów.
- Nie widziałem, aby ktoś komuś skoczył na głowę – wyjaśnia Damian K. – Nie pamiętam czy widziałem uciekającego mężczyznę. Nie wiem skąd się wzięły takie zeznania w protokole policji.
Prokurator chciała wiedzieć, ile razy świadek w swoim życiu dzwonił na policję z interwencją, że teraz nie pamięta dlaczego tak zrobił tamtego tragicznego poranka. Damian K. po chwili namysłu odparł, że to było pierwszy raz, jak wzywał na pomoc mundurowych. Prokurator zażądała przeprowadzenia konfrontacji zeznań kolejnych dwóch świadków, którzy rozbieżnie zeznawali w kwestii odległości jaka ich dzieliła od miejsca tragedii i grupy stojących osób.
- To ma znaczenie przy ocenie prawdomówności świadków, szczególnie w świetle zeznań Damiana K. – stwierdziła pani prokurator.
Konfrontację wyznaczono na 18 sierpnia br.
A MOZE BY TAK TĘ DZIEWCZYNE ZAPROSIC NA KOMENDE MOZE WIDZIALA COS PRZECIEZ KOBIETY SA CIEKAWE WSZYSTKIEGO I WSZEDZIE NOS WTYKAJA