Wyrok w sprawie zabójstwa Dariusza P. przez Stanisława P. w 2001 r. miał zapaść w ubiegłym tygodniu. Jednak na sądowe rozstrzygnięcie tej ponurej sprawy jeszcze poczekamy. Sąd musi bowiem poznać opinię biegłego na temat zeznań jednego z kluczowych świadków.
- Mamy już wszystkie opinie biegłych. Sprawa mogłaby się zakończyć, jednak sąd chce przesłuchać jeszcze czterech świadków. W tym jedna osoba była na miejscu tragedii, więc jej zeznania są istotne – mówi sędzia Dorota Zientara, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu.
Świadek, który remontował mieszkanie razem z Dariuszem P. składał zeznania w sądzie. Jednak z powodu jego choroby alkoholowej potrzebna będzie opinia biegłego z zakresu psychiatrii. Sąd chce bowiem upewnić się czy wyjaśnienia świadka są wiarygodne.
– Mężczyzna wykonywał remont razem z Dariuszem P. – mówi sędzia Dorota Zientara. – Feralnego dnia przyszedł razem z nim po pieniądze. Rano jednak ich nie dostali. Świadek już nie przyszedł drugi raz z Dariuszem P. O całym wydarzeniu wie od innego mężczyzny, który był razem z Dariuszem P. po zapłatę za prace malarskie w mieszkaniu po południu. Wtedy właśnie doszło do strzelaniny. Kolejna rozprawa została wyznaczona na 20 lipca br.
Przypomnijmy, że na ławie oskarżonych zasiada 80-letni Stanisław P., który miał zastrzelić człowieka remontującego mieszkanie jego syna. Sprawa ciągnie się od 2001 r. Niestety, ze względu na zły stan zdrowia oskarżonego – Stanisława P., ciągle była odraczana. Teraz proces został wzniowiony, jednak toczy się za zamkniętymi drzwiami. Wszytko oczywiście przez zły stan zdrowia Stanisława P., który denerwuje się, gdy na sali sądowej przebywają dziennikarze i widzowie.
Do zabójstwa doszło w sierpniu 2001 r. W mieszkaniu Mirosława P. przy ul. Robotniczej remont wykonywał Dariusz P. z kolegą. Kiedy przyszli po pieniądze za swoją pracę - około 300 zł - doszło do awantury. Syn zatelefonował do ojca, a ten przyjechał i strzelił dwukrotnie do jednego z malarzy - jak ustaliła policja - z posiadanej przez niego legalnie broni. Kula trafił Dariusza P. w serce. Mężczyzna zmarł na miejscu.
Prokuratura Rejonowa w Elblągu nie miała żadnych wątpliwości, że strzelał Stanisław P. - emerytowany wojskowy, który posiada zezwolenie na broń. Sąd zastosował wobec niego 3-miesięczny areszt tymczasowy. Jednak po trzech miesiącach pobytu w odosobnieniu mężczyzna złożył zażalenie do sądu i został wypuszczony na wolność. Sprawa po interwencji prokuratury oparła się o Sąd Apelacyjny w Gdańsku, który jednak zgodził się z wcześniejszą decyzją elbląskiego sądu. Zaważyły kłopoty zdrowotne podejrzanego. Stanisławowi P. za ten czyn grozi od 12 lat więzienia nawet do dożywocia. Oskarżony nie przyznaje się do winy.
W tej sprawie wypowiadali się też biegli z zakresu balistyki, medycyny, patomorfologii i psychiatrii.
- Biegli potwierdzili wcześniejsze ustalenia co do pochodzenia łuski pocisku, czasu i powodu zgonu – mówi sędzia Dorota Zientara. – Potwierdziła się też teza, że oskarżony w chwili popełnienia zarzucanego mu czynu miał ograniczoną zdolność pokierowania swoim postępowaniem.
Na wyrok w tej sprawie rodzina zabitego Dariusza P. czeka 8 lat.
Chory kraj i chore prwao . Tyle lat sądzic w jednej sprawie ,przyponijmy sobie sprawe fritza (niewiem ) czy dobrze napisałem sprawa trwała tydzień czasu i niebyło żadnej chorej sądowej zabawy.