Godzina 10:30, ulica 1-Maja, przystanek tramwajowy. Na chodniku przed budynkiem PZU Życie widoczne są roztrzaskane kawałki lodu. Przechodnie mijają je bez większego zainteresowania, tylko czasami ktoś spojrzy w górę, gdzie czyhało niebezpieczeństwo. To właśnie z dachu budynku PZU co jakiś czas obrywały się i z ogromną siłą spadały na chodnik, prosto pod nogi klientów PZU Życie i oczekujących na tramwaj, lodowe kilkukilogramowe nawisy. Musiała interweniować Straż Pożarna.
Do tej pory udało się. Nikt nie został trafiony. Wspólnymi siłami udało się uruchomić strażaków. Ta firma jest niezawodna. Czy chodzi o uwolnienie gołębi, zdjęcie kota, czy usunięcie nawisów lodowych. Ale w tym przypadku sprawa nie była taka prosta. Przybyły na miejsce wóz z wysięgnikiem nie mógł rozpocząć akcji ze względy na rosnące w pobliżu drzewo. Gałęzie zachodzące na chodnik uniemożliwiały podniesienie wysięgnika. Dopiero następny pojazd mógł rozwinąć skrzydła, a raczej drabinę. Z gzymsu na dachu budynku PZU Życie usunięto kilkadziesiąt kilogramów lodu.
Około godziny 13:20 cała akcja została zakończona, a nawisy lodowe usunięte.
Warto jednak zwrócić uwagę na inne budynki w mieście, gdyż zima się jeszcze nie skończyła.
I bądź tu mądry, zamin wejdziesz do pzu szlag Cię może trafić zanim się ubezpieczysz :-(
A moze tak obciązyc PZU za uzyce sprzetu strazackiego albo niech kupia strazakom pożadne ubrania przeciez to jest ewidentne zaniedbanie z ich strony