We wtorek odbyła się pierwsza rozprawa przeciwko właścicielce piekarni Marlino. Obrońca oskarżonej Haliny D. bojąc się iż dojdzie do "medialnego spektaklu" wnioskował o niejawność rozprawy. Sędzia Danuta Kachnowicz przychyliła się do tego wniosku. Tym samym dziennikarze musieli opuścić salę rozpraw.
Halina D. do sądu przybyła z obrońcą. Na rozprawie stawiły się tylko cztery pokrzywdzone osoby, choć akt oskarżenia mówi o 140 pracownikach piekarni.
- Pracowałam tam tylko jeden dzień, bo miałam mieć praktyki. Jednak zrezygnowałam ze szkoły - mówiła jedna z dziewczyn wezwana w charakterze świadka.
Już na początku rozprawy obrońca Haliny D, zwrócił się z wnioskiem o wyłączenie jawności rozprawy, ze względu na tajemnice handlowe piekarni Marlino. Podkreślił, że choć jego klientka jest chora, chce uczestniczyć w rozprawie. Obawia się jednak, że dziennikarze z rozprawy zrobią "medialny spektakl".
Mimo protestu oskarżyciela, sędzia Kachnowicz przychyliła się do wniosku obrony.
- Oskarżona do momentu ogłoszenia upadłości nadal prowadzi działalność gospodarczą. Ma swoich kontrahentów, klientów usług - mówiła sędzia Danuta Kachnowicz. - Ujawnienie w mediach informacji handlowych mogłoby zaszkodzić interesom prowadzonej działalności. Zwłaszcza, że piekarnia działa w ramach konkurencyjnej gospodarki rynkowej.
Prawie 140 osób może być pokrzywdzonych przez właścicielkę piekarni Marlino, która nie odprowadzała składek na ZUS za pracowników od grudnia 2004 do grudnia 2007. Zadłużenie wobec ubezpieczalni może być kolosalne, bowiem firma nie płaciła składek przez trzy lata. Więcej na ten temat w artykule „ZUS "upiecze" Marlino?”
Fot. Mateusz Milanowski
Już zaczynają się kombinacje - choroba, jakaś tajemnica handlowa. Tylko co mają powiedzieć pracownicy, którzy nie mieli opłacanego ZUS-u. Swoje składki pewnie pani prezes opłaciła!
gdzie byly organy kontrolne zeby do tego dopuscic?........