Arek Pasożyt, od kilkunastu tygodni buduje dom na skwerze przy ul. Władysława IV, ul. Bażyńskiego i ul. Pilgrima. Przyjechał do naszego miasta na zaproszenie Kariny Dzieweczyńskiej, Kuratorki Sztuki z Galerii El, która jest inicjatorem projektu „Przebudzenie”. Inicjatorzy opowiedzieli o projekcie i idei jaka mu przyświeca.
Budowa domu przez Arka Pasożyta jest częścią większego projektu. To działanie jest jednym z trzech etapów, jakie na ten rok zaplanowała Karina Dzieweczyńska. - Projekt „Przebudzenie” całościowo polega na tym, że zapraszam artystów sztuk wizualnych, których twórczość w jakiś sposób mnie interesuje. Kontaktuję się z nimi i zapraszam do konkretnego miejsca, w tym przypadku jest to Elbląg. Wcześniej realizowałam projekt „Przebudzenie” w Świeciu – mówi Kuratorka. - Razem (z danym artystą) planuję wspólne działanie artystyczno-społeczne.
W Elblągu to działanie, to budowa domu „od zera” i za pomocą materiałów, jakie uda się zgromadzić, znaleźć na śmietniku czy otrzymać w prezencie od mieszkańców. - Obecnie to sama budowa stała się głównym celem działania Arka Pasożyta, choć nie było to na początku planowane – mówi Karina Dzieweczyńska. - Artysta miał zamieszkać w miarę szybko w zbudowanym przez siebie w przeciągu kilku tygodni (do miesiąca) obiekcie – być sąsiadem i przyjmować gości, żyć, jak każdy inny mieszkaniec tego osiedla i zawierać nowe sąsiedzkie znajomości. Owszem, na razie zawarł bardzo wiele relacji sąsiedzkich, ale ciągle jako mieszkaniec namiotu, a nie samego domu. Przy domu jest budowniczym – dodaje.
Istotne w tym działaniu jest również zaangażowanie mieszkańców. - Czasem są zaangażowani świadomie, czasem mniej świadomie. W przypadku działania Arka, to przede wszystkim jest to działanie świadome. Uczestnikom jest przekazana idea, że Arek buduje dom, aby w nim zamieszkać. – mówi Kuratorka. - W tym projekcie chodzi też o wspólną odpowiedzialność za miejsce, w końcu to przestrzeń publiczna, którą można użytkować, jeśli tylko ma się pomysł, trochę rozsądku, trochę komunikacji, trochę empatii, chęć i umiejętność współpracy oraz uznaje się pewne zasady – dodaje Arek Pasożyt.
Wcześniejsze działania Arka jako Pasożyta, wydały się Karinie Dzieweczyńskiej bardzo interesujące, dlatego zaprosiła go do projektu „Przebudzenie”. - Z przedstawionych przez Arka pomysłów na „przebudzenie” elblążan najbardziej ekstremalnym w działaniu wydał mi się pomysł budowy domu od zera i na to oboje się zdecydowaliśmy – mówi Kuratorka Sztuki. - Jest to ogromne i ekstremalne wyzwanie, zarówno dla mnie, jak i samego artysty, bo Arek nie ma żadnego doświadczenia budowlanego. Często to te osoby, które mu tutaj pomagają mają w tym temacie większy zasób wiedzy i praktyki, niż on sam. Na tym też, m.in. polega to działanie, żeby przełamać swoje bariery i spróbować czegoś, czego się nigdy dotąd nie robiło – dodaje.
- DOM jest artystycznym pomysłem, a nie planowaną inwestycją na osiedlu, a już tam prawie stoi. Przyjechałem, rozstawiłem namiot i zacząłem działać. Oczywiście trzeba było trochę formalności, a nawet całkiem dużo, ale reszta to już kwestia energii na miejscu. Teraz w tym momencie, w poniedziałkowy wieczór, siedzi tam z 10 dzieciaków, chociaż mnie tam nie ma – mówi Arek Pasożyt.
Dom z perspektywy Arka Pasożyta
Arek chciał zająć się sztuką, chciał, żeby jego pracą była sztuka i z tego zajęcia mógł się utrzymywać. - Jakby nie patrzeć, bycie artystą to wolny zawód, praca, tylko o innej specyfice. Nie chcę, żeby mnie ograniczał inny etat – mówi Arek. - Teraz wszystko kręci się siłą rozpędu i tego, że chcę się zajmować sztuką, myślę nad następnymi pomysłami, które po zrealizowaniu stwarzają mi następne możliwości działania.
Działania Arka odbiegają od postępowania przeciętnego Kowalskiego. - Chociaż nie myślę tak często czy postępuję stereotypowo to jednak oryginalność wpisana jest na stałe w zawód twórcy i chyba mimochodem działam mało stereotypowo – mówi Arek. - Ludzie żyją w całym wachlarzu zajęć, które narzuca im "system", chcą w nim żyć. Mają pracę, etat, chociaż tych jest coraz mniej, bo ludzie pracują na umowach śmieciowych. Kiedy człowiek podejmuje decyzję o kredycie na trzydzieści lat na mieszkanie, to musi się przystosować do tego systemu w jakim żyjemy. Czasem myślę, że to fajnie, że stosunkowo mało ludzi chce inaczej żyć, bo dzięki temu, ja mogę w taki sposób funkcjonować, ale to nie jest wcale takie różowe, coś za coś – mówi Pasożyt.
Obecny "system" i to jak żyją ludzie w dzisiejszych czasach, było dla Arka inspiracją do budowy domu. Jego zdaniem, ten temat jest na obecne czasy palącym problemem. - Mało kto ma pieniądze na to, żeby wybudować dom albo kupić mieszkanie i takie oddolne działania mogą być może jakąś inspiracją, albo zaczynkiem do myślenia inaczej o mieszkaniach. Ten projekt to próba zrealizowania czegoś w sumie z niczego, z pomysłu – tłumaczy Arek. - W Polsce każdy myśli o tym, żeby kupić mieszkanie czy wybudować dom, kulturowo mamy bardzo mocno zakorzeniony pogląd, że trzeba dążyć do własności. Mój dom. Przez tą budowę podważam ten ład społeczny, nie neguję tego, jak żyją inni ludzie. Staram się realizować swój pomysł na życie i najbardziej chyba pozytywne jest to, że to się udaje – dodaje.
Projekt "Przebudzenie" ma wywołać emocje, reakcje wśród ludzi. - Tutaj moja praca ma działać na zasadzie takiego klina. Sztuka ma ambicje tak funkcjonować, jako nagłe odtrącenie od całej rutyny życiowej. Nagle ktoś może pomyśleć, co to za dom się buduje, co to za facet i co on tam chce zrobić? Może wpadnę, zobaczę co się tam dzieje – myślą. Lwia część oczywiście nie przyjdzie, ale jeśli choć na chwilę wpadnie w zadumę, to to jest właśnie ten klin – tłumaczy Arek. - Czasami działania wywołują pewne refleksje i o to chodzi, ktoś może się mentalnie wzbogacić lub chociaż praktycznie – śmieje się artysta.
Arek o sobie i swoich działaniach artystycznych. Jak to się zaczęło?
Od zawsze bliska mu była sztuka i kultura. - Muzyka, grafika komputerowa, 2D, 3D, malarstwo czy graffiti, a później sztuka ulicy, to mnie kręciło – mówi Arek Pasożyt. - Przed artystycznymi studiami pracowałem w reklamie. Na początku studiów poszedłem na etat jako grafik/projektant w agencji reklamy, by sprawdzić ten amerykański sen artysty po sztukach pięknych i wtedy zrozumiałem, że ten tryb życia mi nie pasuje – dodaje.
W tym momencie wchodzi etap Pasożyta. - Myślałem o tym, jak żyć, żeby móc żyć dzięki kulturze. Stwierdziłem, że nazwę się Pasożytem i napiszę Manifest Pasożytnictwa, żeby wyciągać pieniądze z kultury w taki bezpośredni sposób – mówi Arek. - Od tamtego czasu, czyli od trzech lat, żyję w galeriach sztuki i instytucjach kultury. Te przestrzenie nie są na co dzień użytkowane w jakimś znacznym stopniu, to nie są fitness cluby czy imprezownie – dodaje.
Kiedy Arek zajął się Pasożytnictwem, wpadł na pomysł, aby w kontrze rozpocząć cykle działań nazwane "żywicielstwem". - Uznałem, że będzie to polegać na pobieraniu z kultury znikomej korzyści a oddawaniu bezpośredniego dobra. I przez to wyklarowała się taka akcja jak "Chętnie pomogę", czyli taka sytuacja w jakiej artysta ze wszystkimi swoimi kompetencjami oddaje się w pełni społeczeństwu – tłumaczy Arek. - W moim przypadku w grę wchodzi tak samo wyrzucanie śmieci, ugotowanie obiadu jak i zrobienie warsztatów dla dzieci, namalowanie obrazu czy pomoc przy zaprojektowaniu logo oraz wizytówek. Przez takie działania analizuję byt artysty, byt materialny, społeczny i ogólnie polityczny – dodaje.
- Uznaję, że mam zawód. Bycie artystą to zawód, który wymaga jakiegoś samozaparcia. To nie jest bajka. To nie jest tak, że pracuję, kiedy chcę i jak mi się podoba, ale najważniejsze jest to, że jestem blisko twórczości. Jakby nie patrzeć, to ciekawa praca, wsadzanie takiego klina w rzeczywistość, poznawanie nowych osób, poczucie możliwości zmiany, brak rutyny, nieoczekiwane zwroty akcji, dobra gra RPG (o pochodnych gier RPG pisaliśmy w artykule, który znajduje się tutaj). Porzucić te pieniądze i będzie cudownie – śmieje się Arek.
Dlaczego Elbląg i co dalej z DOMEM?
Arek przyjechał do Elbląga na zaproszenie Kariny Dzieweczyńskiej, kuratorki z Galerii EL. - Miasto jest na tyle nieduże, ale poukładane, ze świetną tradycją sztuki w przestrzeni publicznej, że uznaliśmy z Kariną, że to działanie będzie miało szansę oddźwięku, reakcji. Tutaj ludzie tak nie pędzą jak na przykład w Warszawie i spodziewałem się, że znajdę tu ludzi, którzy zaangażują się w DOM – tłumaczy Arek Pasożyt.
Co będzie działo się z domem po Twoim wyjeździe? - Chcę, żeby ten domek funkcjonował jako taki osiedlowy dom kultury. Może to być miejsce, które rozkręci tą kulturę osiedlową, poszukać tam potencjalnych artystów, twórcze osoby, które chcą działać, organizacje, które chętnie wykorzystają obiekt do działań animacyjnych – mówi Arek. - Mając taki obiekt można z łatwością zrobić przykładowo wystawę prac namalowanych przez okoliczne dzieciaki.
Czy na tym etapie prac, założenia jakie postawili sobie inicjatorzy projektu, można uznać za zrealizowane?
Jeśli jednym z założeń projektu było nawiązanie serdecznych relacji sąsiedzkich na osiedlu, można mówić o pewnym sukcesie. Coraz częściej Arek jest zapraszany na kawę, mieszkańcy przynoszą mu obiad. - Są to najczęściej mamy zaangażowanych w budowę domu dzieci i młodzieży – mówi Karina Dzieweczyńska. - Sąsiedzi dopytują się go, jakich materiałów potrzebuje, czasem coś przynoszą, co akurat wyrzucają ze swojego mieszkania, a to drzwi, a to meble itp. Jeden Pan przyniósł ostatnio Arkowi kasety Jezusa z Nazaretu, bo twierdził, że Arek ma podejście pedagogiczne, więc powinien dzieci „odpowiednio” ukierunkowywać – śmieje się Kuratorka.
Arka spotkało także kilka niemiłych incydentów, ale i tu można dostrzegać pozytywne aspekty. - Mieszkańcy osiedla sami pilnują rzeczy należących do Pasożyta. Mimo tego, że namiot został kilka razy pocięty, a raz całkowicie rozwalony, jak dotąd nie było działań, na tyle drastycznych, by nie dało się tego odratować, czy uporządkować – mówi Karina Dzieweczyńska. - Nic nie spłonęło, na miejscu budowy nie ma wielkich zniszczeń, więc można mówić o pewnym sukcesie, na który jednak długo tu pracujemy – dodaje.
Na 1 września planowane otwarcie DOMU, obojętnie na jakim etapie prac będzie realizacja projektu. Arek ma zamiar zostać w nim do połowy października.
To tzw. instalacja artystyczna.
W jakich godzinach pracuje taki artysta? Też 8 godzin dziennie jak inni ludzie?
a po co ma pracowac 8 godzin dziennie jak inni ludzie? a co to jest za wyznacznik 8 godzin? Czy standardem zycia musi byc 8 godzinna tyra za 1500 zl??? Mozna pracowac 5-6 godzin dziennie i zarabiac od 3-5 tys bez specjalnego przemeczania sie,lubiac to co sie robi i czerpac z tego radosc jak ja.POzdrawiam lemingi z PO i innych spoleczniakow
Wszystko byłoby w porządku gdyby nie płacono za ten trefny heppening z pieniędzy publicznych. Ktoś finansuje te działanie "projekt" i z pewnością nikt z prywatnej kieszeni (tzw mecenas).
a muszę płacić na takiego dziwoląga? weź się leniu śmierdzący do roboty, jak każdy uczciwy obywatel!!
kto dożywi niedożywione dzieci jak wszyscy zostaniemy artystami pasożytami. Artysta ma sprzedać swe dzieła publice, (jeżeli nie zapie..... na chleb), jak mu się nie uda to kończy w zbiorowym grobie. Tutaj mamy do czynienia nie z artystą, lecz pasożytem
Artystycznie to owa " Akcja" nie wnosi nic nowego. Jest nieudolnym powieleniem podobnych działań ,ale z lat sześćdziesiątych. Dodatkowo Facet opowiada oczywiste ***oły - z miną odkrywcy nowych Galaktyk. Efekt całości Komiczny.
[...] Przez tĘ budowę [...]
...ale piłowanie,wiercenie,stukanie,pukanie młotkiem w niedziele lub po gdz.22giej do nawet 1szej w nocy to lekka przesada. Sie zastanawiam czy domek przetrwa bo fajny jest jak sie go pomaluje. Bo chyba będzie pomalowany? No i UM niech przywali czynsz za dzierżawę działki pod domkiem.
przyjechał taki i pasożytuje no