W poniedziałek Ministerstwo Finansów podało szczegóły zapowiadanego od dłuższego czasu podatku od sprzedaży detalicznej. Objęte nimi zostaną wszystkie sieci handlowe oraz sprzedawcy detaliczni. Przedmiotem opodatkowania będzie miesięczny przychód ze sprzedaży towarów. Podatek będzie też zawierać kwotę wolną, która wynosić będzie 1,5 mln zł netto miesięcznego obrotu. Mówiąc w skrócie, najwyższą stawkę podatku zapłacą duże sklepy i handlujący w dni wolne od pracy.
Nowy podatek od sprzedaży detalicznej jest realizacją przedwyborcznych zapowiedzi Prawa i Sprawiedliwości. Wpływy z tytułu podatku mają być jednym ze źródeł finansowania programu „500 plus", który przewiduje wypłatę świadczenia w wysokości 500 zł na drugie i każde kolejne dziecko.
Opodatkowany będzie miesięczny przychód ze sprzedaży towarów. Kwota wolna od podatku to 1,5 mln zł netto miesięcznie. Sklepy, które nie przekroczą tej kwoty będą zwolnione z podatku i nie będą obowiązane do składania deklaracji podatkowych.
Podatek od marketów będzie podatkiem progresywnym ze stawką 0,7%, obciążającą przychód nieprzekraczający w danym miesiącu kwoty 300 mln złotych oraz stawką 1,3% od nadwyżki przychodu ponad 300 mln złotych w tym miesiącu. Projekt przewiduje również stawkę – 1,9% od przychodów ze sprzedaży detalicznej prowadzonej w soboty, niedziele i inne dni ustawowe wolne od pracy (to ostatnie kryterium odnosić się będzie do tych sprzedawców detalicznych, którzy na mocy przepisów będą prowadzili sprzedaż w takie dni).
Nie będą natomiast opodatkowane przychody z tytułu sprzedaży leków i wyrobów medycznych refundowanych. Definicją towaru nie zostaną również objęte posiłki przygotowywane przez zbywcę, gaz ziemny, woda, ciepło systemowe oraz energia elektryczna.
Spodziewane dochody budżetu państwa z tytułu nowego podatku to około 2 miliardów złotych w perspektywie 2016 roku.
Ministerstwo Finansów przewiduje, że wprowadzenie podatku spowoduje wzrost konkurencji na rynku handlu detalicznego. Eksperci obawiają się jednak, że sieci handlowe przerzucą koszty podatku na klientów sklepu. Twierdzą wprost, że markety odbiją go sobie podwyższając ceny podstawowych produktów. Z tą hipotezą nie zgadza się Ministerstwo Finansów.
Rynek handlu detalicznego jest tak nasycony, że podniesienie cen przez jednego przedsiębiorcę spowodowałby odpływ klientów do drugiego. Nie spodziewamy się zatem zbiorowego podniesienia cen. Należy zauważyć, że stawka podstawowa 0,7% jest bardzo umiarkowana
– tłumaczy w komunikacie minister finansów Paweł Szałamacha.
W obietnice i zapowiedzi ministerstwa, nie wierzy zapytany przez nas przedstawiciel jednej z większych polskich sieci handlowych.
Rząd PiS wcześniej zapewniał, że wprowadzony już podatek bankowy nie zostanie przerzucony na konsumentów. A co mamy teraz? Większość banków podniosła już ceny swoich usług. Tak będzie i w tym przypadku. Za podatek od marketów zapłacą wszyscy ich klienci
- powiedział nam kierownik jednego z elbląskich dyskontów.
Projekt ustawy dot. podatku od marketów został już przekazany przez Ministra finansów do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Ustawa wejdzie w życie w ciągu 14 dni od jej ogłoszenia.
ZA WSZYSTKIE REFORMY - ZAPŁACIMY Z WŁASNEJ KIESZENI - euro poszło w górę , banki podnoszą opłaty, markety ceny , jeszcze czekają nas pewnie inne niespodzianki - jak podwyżki ubezpieczeń , akcyzy na alkohol i papierosy , i jeszcze wiele innych mają w planach by wyciągnąc kasę z kieszeni podatnika .........
po cichu mowi sie takze o obnizeniu emerytur i rent ciekawe prawda za te wszystkie obiecanki ktos musi zaplacic widomo kto rzad napewno nie
do ~23, czytaj ze zrozumieniem "Podatek od marketów będzie podatkiem progresywnym ze stawką 0,7%, obciążającą przychód nieprzekraczający w danym miesiącu kwoty 300 mln złotych netto oraz stawką 1,3% od nadwyżki przychodu ponad 300 mln złotych w tym miesiącu."Jedna "wątpliwa promocja " mniej i wychodzą na swoje a mniej kasy trafia do przeważnie niemieckiej kieszeni.Będziesz też mógł /gła/ kupować w tańszych sklepikach osiedlowych.
Dziwne w panstwach zachodnich płacą podatki sklepy ,banki ,firmy ubezpieczeniowe itd,itd .Ale tylko u nas się o tym mówi ,a kto wiadomo róznej masci złodzieje,bo Polskę przeciez mozna okradac ,tak było do tej pory .
widać iż bronek wyznaje JEDYNĄ I SŁUSZNĄ LINIE PARTII , nie bedę z tobą polemizował bo sieci są z różnych krajów- FRANCJA , PORTUGALIA , WIELKA BRYTANIA, NIEMCY .... I INNE , a i tak zapłacisz a własnej kieszeni bo DUŻY SOBIE PORADZI , a mały...... , życie jest życie jeśli podwyżka wyniesie 10 gr na produkcie , i umiejętnie zrobią promocje - to i tak wyjdą na swoje , lub zastosują inne rozwiązania , a może i w banku nie masz rachunku jak prezes to nie masz co się martwić ........ ,
Przestańcie już siać taką propagandę, w Niemczech w Lidlu są takie same ceny jak w Polsce, w Niemczech kasjerka na kasie zarabia 1.800 euro a ile u Nas? Tylko od Nas będzie zależało czy damy sobie narzucić sobie podwyżki. Po prostu przestać kupować, niech Im obroty spadną wtedy pójdą po rozum do głowy i przestaną wymyślać, że to przez podatek. Po prostu mają bardzo duże zyski i muszą się podzielić z Naszym państwem, a nie wyprowadzać za granicę.Już dawno powinni płacić podatek, tylko u Nas była chyba jakaś dobra dusza co tego nie chciała, bo doić Polaka i tak biedak.
u nas też kasjerka zarabia 1800,00,jak w Niemczech :)
jestem za wprowadzaniem podatków wszelkiej maści koncernom.W Elblągu jest w tej chwili ok.20 dyskontów oraz 3 hipermarketów,z których zyski są eksportowane poza Elbląg w pierwszej kolejności,a następnie poza granice kraju.Innymi słowy,jesteśmy odjadani,jako Elbląg,przez stonkę.A płacimy nie zawsze za dobrej jakości towar w super cenach,czego ostatnie przykłady było widać(ryba z rtęcią,i nie tylko ryba). Tak naprawdę markowe produkty są w cenach jak wszędzie,ewentualnie są robione triki,typu Cola 1,75l zamiast 2l.Hitem są też,jeśli ktoś zwraca uwagę na skład,parówki,gdzie na pierwszym miejscu,miejscu składnika w największej ilości,jest woda,a mięso dopiero na trzecim,ser marki własnej w różnych nazwach,smakuje każdy tak samo,czy pasztet,z zawartością mięsa ok.30%(normalnie ok.86%)
jeśli ktoś rozumie zasady panujące w gospodarce w skali makro i mikro,ten wie,że wpuszczanie każdego kolejnego dyskontu,to ubożenie i naturalne wymieranie miejscowości.Cieszą się tylko ci,co mają pensje z budżetu centralnego,czyli biurokracja,ale też nie długo będzie im się z tego cieszyć,czego przykładem jest nasze zadłużone miasto.Właściciele firm nie mając na czym zarobić,wyjeżdżają,miasto się wyludnia...więc i urzędników...a dyskonty jak tylko skończy się zysk,zwolnią wszystkich i zabiorą się stąd,szukać miejsca innego żerowania
"Jak zauważa "Gazeta Wyborcza", dziesięciu największych płatników z zagranicy zapłaciło w sumie odrobinę ponad 1 mld zł CIT, podczas gdy czołowa dziesiątka podmiotów polskich zapłaciła ponad trzykrotnie więcej tego podatku." "W hipermarketach i dyskontach zostawiamy ogromne pieniądze. Łączne przychody kilku największych na naszym rynku zagranicznych sieci handlowych przekraczają każdego roku 50 mld zł. Szacunki dotyczące płaconego przez nie podatku dochodowego (CIT) mówią o ledwie kilkuset milionach złotych rocznie."