Ile prawdy jest w legendzie o Piekarczyku i czy rzeczywiście przecięcie łopatą grubej liny utrzymującej kratę było możliwe? Odpowiedzi na te pytania udzielili muzealnicy, którzy dziś, 8 marca w 501. rocznicę obrony Elbląga przed Krzyżakami, przygotowali elblążan specjalny pokaz.
8 marca na świecie obchodzony jest Dzień Kobiet. W Elblągu to również dzień, w którym przypada rocznica wydarzenia z 1521 roku, które każdy elblążanin zna z legendy o Piekarczyku.
Podstawą tej legendy jest bohaterski czyn piekarczyka, który przecinając łopatą linę podtrzymującą kratownicę w bramie, odciął zaciężnym wojskom krzyżackim dostęp do miasta. Dziś, 8 marca, w 501. rocznicą tego wydarzenia przed Bramą Targową zorganizowaliśmy dla elblążan specjalny pokaz
- mówi Lech Trawicki, dyrektor Muzeum Arechologiczno-Historycznego w Elblągu.
Obecnie o legendzie elblążanom przypomina nie tylko pomnik Piekarczyka, ale również łopaty "odciśnięte" w kamieniach znajdujących się u podnóża Bramy Targowej. To właśnie łopata, której mógł użyć obrońca Elbląga, grała główną rolę podczas dzisiejszego pokazu. Elblążanie mogli zobaczyć, jak ok. 500 lat temu mógł wyglądać proces jej wytwarzania. To za sprawą warsztatu kowalskiego, który we wtorek staną w bramie.
- W legendzie jest prawdopodobnie ziarno prawdy. Jednak łopata piekarska, którą według niej miał użyć Piekarczyk to szeroka, drewniana łopata, którą raczej trudno byłoby przeciąć grubą linę podtrzymującą kratę - podkreśla Lech Trawicki. - Być może więc w krytycznym momencie, gdy mechanizm jej opuszczania się zaciął, Piekarczyk chwycił za łopatę, ale nie tą związaną z jego zawodem, tylko tą służącą do prac ziemnych. Ze źródeł archeologicznych, również tych, które posiadamy w muzeum, wiemy, jak takie łopaty wyglądały - były drewniane, okute zgrzanymi ze sobą stalowymi blachami. To, co dziś tutaj się dzieje to pokaz poszczególnych etapów produkcji takiej łopaty.
To proces bardzo pracochłonny. Obecnie nam się wydaje, że zgrzanie i zanitowanie dwóch blach to nic takiego. To jest jednak, co najmniej 2 godziny ciężkiej pracy kowala. Dziś mogliśmy to zobaczyć. Chcieliśmy pokazać, jak wygląda proces wykonywania takiej łopaty. Oczywiście gównym elementem show było przecięcie tą zrobioną przez kowala łopatą liny. Już wcześniej przeprowadzaliśmy próby na najgrubszej linie jaką udało się nam znaleźć. Wiemy, że to było możliwe ównież 500 lat temu
- dodał Lech Trawicki.
Gównym? Może gównianym?