W przygotowaniach do dzisiejszego Orszaku Trzech Króli zaangażowanych było kilkadziesiąt osób. Tradycyjnie elblążanie spotkali się o godz. 13.00 na Placu Kazimierza Jagiellończyka, by wspólnie, mijając kilka stacji po drodze, zakończyć marsz pod Katedrą św. Mikołaja.
- To wieloetapowe przedsięwzięcie, na którego czele zawsze stoi ksiądz Piotr Bryk i ksiądz Grzegorz Puchalski. Oni są głównodowodzącymi, a my jesteśmy jego prawymi rękami – śmiał się Krzysztof Gniotek, współorganizator Orszaku Trzech Króli. - Należy jednak podkreślić, że bez zaangażowania kilkudziesięciu ludzi, również świeckich, nie bylibyśmy w stanie zorganizować tego Orszaku.
Elbląski Orszak Trzech Króli organizowany jest od sześciu lat. Rozpoczyna się na Placu Jagiellończyka i przechodzi ulicami miasta. - Od kilku lat marsz rozpoczynają konfetti – mówił Krzysztof Gniotek. - Po drodze mijamy kilka stacji, gdzie możemy zobaczyć różne scenki.
Jedna z nich odbywała się w charakterystycznym miejscu w Elblągu, przy czołgu. - Odgrywamy scenkę z Herodem. To jedna ze scen ulicznych Jasełek. Pokazujemy losy Heroda, który zaprzedał się złu – mówił Jan Lechwar, współorganizator.
Scenkę tę przedstawili członkowie Amatorskiego Teatru Katolickiego Fen, który od 30 lat działa w Kościele Bożego Ciała w Elblągu oraz chętni elblążanie. - Na dwór Heroda przybywają Królowie, którzy mu oznajmiają, że nowy król się narodził. Herod się boi, bo chce być władcą absolutnym. Za sprawą jego rozkazu wszystkie dzieci w okolicy giną – opowiadał Jan Lechwar.
Po raz pierwszy Trzej Królowie nie jechali na koniach, tylko w bryczce. - Ze względów bezpieczeństwa zdecydowaliśmy się na bryczkę – dodał Krzysztof Gniotek.
Wydarzenie z roku na rok cieszy się coraz większym zainteresowaniem. - Wydaję nam się, że tak dużą frekwencję zawdzięczamy dzieciom, które ciągną swoich rodziców na coś wyjątkowego, czego nie można zobaczyć na co dzień. Elblążanie przychodzą całymi rodzinami. Mamy nadzieję, że jest to dla nich fajne zwieńczenie dłuższego weekendu, gdzie można połączyć spacer z modlitwą – zaznaczył Krzysztof Gniotek.
- Kultywowanie tradycji jest dla nas bardzo ważne. My, jako Polacy, mamy tradycję bardzo zakorzenioną. Ona nas jednoczy
– dodał Krzysztof Gniotek.
- Przedłużamy radość Bożego Narodzenia. Staramy się podkreślać uniwersalność tego przemarszu. Nie jest to stricte widowisko religijne. Jednoczymy się razem, aby być ponad podziałami
– stwierdził Jan Lechwar.
Radość to będziecie mieli jak wam ogrzewania w przyszłej zimie zabraknie.
To dzisiaj było wolne? To po co ja byłem w robocie?
W tym roku byly tlumy od skrzyżowania cala ulica az do drugiego skrzyżowania.
wierzyli w gusla az im d......... uschla