Dziś, 1 marca, pod Pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego, Żołnierzy AK, odbyły się uroczystości upamiętniające bohaterów, dla których niepodległość i niezawisłość Polski była wartością najwyższą.
Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych to w historii Polski święto żołnierzy szczególnie tragicznie doświadczonych. Tych, którzy po 1939 roku nie godzili się na hitlerowskie uciemiężenie kraju i tych, którzy po 1945 roku nie pogodzili się także z czwartym rozbiorem Polskim - jak nazywano postanowienia jałtańskie - i w Podziemiu, nadal walczyli o niepodległość Ojczyzny.
Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z uroczystości.
Cześć i chwała bohaterom. Dziś przywracamy Wam należną godność. Chociaż potomkowie zdrajców i ubekow jeszcze dziś was opluwaja - na nic to. Wracacie tam, gdzie wasze miejsce- do panteonu naszych bohaterów.
Kiedy zostaną upamiętnione ofiary - niemowlęta, dzieci, kobiety w ciąży, seniorzy - tych , których dzisiaj nazywamy żołnierzami. Żołnierz nie zrobił by tego co oni wyczyniali w imieniu "ich" Rzeczypospolitej. Szokujący jest widok wojewody - nauczyciela historii i współczesnych żołnierzy , dla celów politycznych, in gremio gloryfikujących tych którzy w prawie całej Polsce są nazywanie zbrodniarzami, bo pozostawili po sobie w latach 1944-47 spalone niemowlęta , dzieci, powieszone kobiety w ciąży i dokonywali selekcji do śmierci ze względów narodowościowych i religijnych. Trudno jest obronić ich "patriotyzm" wrzucając wszystkich do jednej miary. Żołnierz nie strzela w plecy dziecku uciekającemu z podpalonego przez tego żołnierza domu. Żołnierz chroni dzieci , starców, kobiety w ciąży. Oni nie
Bury, Łupaszka, Ogień, stańcie do apelu. Chwała bohaterom. Na pohybel zdrajca i potomka ubekow.
W latach 1944-1949, nieważne, czy nazwiemy ten czas wojną domową czy inaczej, „wyklęci” zabili ponad 5 tys. cywilów, w tym 187 dzieci do lat 14. Ale o tym się nie mówi, bo dla prawicy byli to komunistyczni pachołkowie i donosiciele do UB.
Infamia po wsze czasy zbrodniarzom i reakcyjnym ***om, mordercom starców, kobiet i dzieci, oraz hańba ich pogrobowcom i dzisiejszym piewcom. Wieczna pamięć ofiarom "zbrodniarzy przeklętych"!
29 stycznia 1946 roku oddział NZW Romualda Rajsa ps. „Bury” zamordował 16 osób we wsi Zaleszany. Ofiary zostały spędzone do chaty rodziny Niczyporuków, którą partyzanci podpalili. W płomieniach zginęli: Stefan Weremczuk, Jan Niczyporuk, jego żona Natalia i troje małych dzieci, Aleksy, Michał i Piotr Niczyporukowie (w wieku 3, 5 i 7 lat) oraz niemowlę: Nadzieja Leończuk. Podczas próby ucieczki z płonącego domu zastrzelono: Grzegorza Leończuka i jego synów: 3-letniego Konstantego i pół-rocznego Sergiusza. Partyzanci zabili też Teodora Sacharczuka za odmowę oddania owsa, Aleksandra Zielinkę z Wólki Wygonowskiej i 16-letniego Piotra Demianiuka – syna sołtysa. Uprowadzono też Michała Niczyporuka. Tego samego dnia oddział odwiedził Wólkę Wygonowską, gdzie zamordował Stefana Babulewicza i Jana Ziemkiewicza.
1 grudnia 1945 – doszło do Mordu w Gronkowie: zastrzelono Józefa Szewczyka, 32-letniego Stanisława Zagatę-Łatanka, 18-letniego Leona Zagatę-Łatanka, 21-letniego Bronisława Zagatę-Łatanka i 28-letniego Władysława Krzystyniaka. Ofiary były mordowane na oczach swoich żon oraz dzieci.
~NSZ - nie wysilaj się. Wierzę, że na ochotnika zgłosił byś się do zbrodni realizowanych przez wymienionych przez ciebie. Jest już wiele legalnych opracowań naukowych , ale to za ciężkie dla "patrioty". Przyzwoitość i wiedzę nie wynosi się ze szkoły OHP, a z domu rodzinnego. Ty tą wiedzę masz ze stada gardłujących hasła które przytaczasz i ze spędów "ku czci" na uniwersalnym skwerku. Jeżeli możesz, w co wątpię, to wyobraź sobie że nie jesteś tym którego wymieniasz a jego ofiarą razem z mamą, siostrą , bratem - niemowlakiem. To zbyt trudne, bo wielebny nie święcił fragmentów ofiar i ich mogił a święcił krwawe precjoza dostarczane przez tych co ich wymieniasz. Oni, ci wymieniani przez ciebie mieli też kapelanów. pomyśl i nadal wołaj swoje gardłowe, bezmyślne hasła, ale nad mogiłami ofiar.
"Pacyfikacja Wierzchowin rozpoczęła się tuż po godzinie 12-tej. Mieszkańców wioski podkomendni „Szarego” rozstrzeliwali lub zabijali narzędziami gospodarskimi. Maria Tywoniuk, która miała wówczas 11 lat, tak opisała wydarzenia: Przyszli po pieniądze. Tatuś dał pieniądze, a po tym do brata: Oddaj broń. Brat mówi, że nie ma broni. (…) Wziął [jeden z ludzi „Szarego”] ubranie z szafy i z kuferka wziął towar. Potem pyta, gdzie jest piwnica z kartoflami. Zamknął nas wszystkich do piwnicy. Potem wszedł jeden i zaczął strzelać. Wszystkich pobił (…). Mamusia mnie sobą przykryła, na mnie się położyła. Mamusię zastrzelili i wszystkich."
Takie były czasy, 5 tysięcy, gdzie drwa rabia tam wióry lecą. Alianci bombardujac Drezno zabijają od 20 do 40 tysięcy cywili, dziś nikt nie uważa ich za ludobójców, a w swoich krajach są bohaterami. Nie udało się wam komuchą wymazać z pamięci prawdziwych bohaterów.