Mieszkańcy ul. Lotniczej korzystali ze "skrótu" pod wiaduktem idąc na dworzec czy pobliski plac zabaw. Gdy na ich drodze stanął płot, zainterweniowali w Ratuszu. Urzędnicy przekonują, że przejście zagrodzono między innymi ze względów bezpieczeństwa.
Przechodziliśmy tamtędy do tunelu i tunelem na dworzec. Dzieci korzystały z tej drogi, chodząc na plac zabaw. Teraz musimy chodzić dłuższą droga, dookoła wiadukt, przez jedno, drugie przejście, obok ruchliwej ulicy. Dotychcasowe przejście właściciel sąsiedniej "parowozowni" zastawił nam płotem. Nie rozumiemy dlaczego, to przecież teren miasta. Czy była na to zgoda? Zwróciliśmy się w tej sprawie do władz miasta, ale nie wiem, czy to nam w czymś pomoże
- mówi jedna z mieszkanek Lotniczej.
Mieszkańcy budynku przy ul. Lotniczej, znajdującego się w najbliższym sąsiedztwie nowego wiaduktu, zwrócili się do miasta o wyjaśnienie sytuacji. Nie ukrywają, że chcieliby przesunięcia płotu i umożliwienia im korzystania z dotychczasowego przejścia. Ratusz przyznaje, że część terenu, który został ogrodzony płotem, należy do Gminy Miasto Elbląg. Podkreśla jednak, że ogrodzenie, stanęło tam za jego zgodą.
Przed wydaniem zgody miasto zwróciło się do PKP PLK w Olsztynie o opinie w przedmiotowej sprawie, gdyż ogrodzony teren graniczy bezpośrednio z terenami zamkniętymi (linia kolejowa) należącymi do Skarbu państwa, którymi władają Polskie Koleje Państwowe. Po uzyskaniu pozytywnej opinii PKP PLK miasto wyraziłao zgodę na postawienie ogrodzenia na określonych warunkach. Jednym z warunków zgody jest zapewnienie dojazdu służbom miejskim i technicznym do elementów konstrukcyjnych wiaduktu w celach kontrolnych i konserwacyjno-utrzymaniowych
- wyjaśnia Łukasz Mierzejewski z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Elblągu.
Szansy na przywrócenie "skrótu" mieszkańcy Lotniczej raczej nie mają, nawet gdyby miasto takiej zgody nie wydało. Główny problem stanowi to, że droga z której korzystali prowadzi pod wiaduktem, w pobliżu torów. - Tereny, na których znajdują się linie kolejowe wraz z infrastrukturą do ich obsługi, nie mogą służyć jako ogólnodostępne, piesze ciągi komunikacyjne, gdyż stwarza to realne zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi - podkreśla przedstawiciel urzędu.
- Ogrodzenie powstało na granicy działek: miejskiej i terenów linii kolejowej między innymi po to, by ograniczyć dostęp osób postronnych do czynnej linii kolejowej. Przejście pod wiaduktem jest dostępne tylko i wyłącznie dla służb technicznych PKP oraz zarządcy drogi. Teren wzdłuż linii kolejowej nie stanowił i nie stanowi wydzielonego przejścia dla pieszych, a wejście na tereny PKP PLK niebędące wydzielonymi usankcjonowanymi przez PKP przejściami bez zgody PKP jest zakazane. O ewentualne warunki zgody i opinie należy wystąpić do PKP PLK w Olsztynie. Pozytywna opinia PKP PLK w zakresie wygrodzenia terenu przy wiadukcie potwierdza, że teren ten nie ma charakteru wyznaczonego przejścia - wyjaśnia Łukasz Mierzejewski.
Przecież ten temat był już w tym tygodniu wałkowany, po co się powtarzać... nie. I KROPKA. Jakby coś się komuś stało, to przecież ujadania i jątrzenia na odpowiedzialnych za zapewnienie bezpieczeństwa i zachowanie ładu komunikacyjnego zjedli by żywcem. Zawsze jest tak, programy, dajmy na to Uwaga czy inna Interwencja, roztrząsają co i rusz podobny przypadki-wypadki. I zawsze pojawia się pytanie: kto był winny, czy można było zapobiec tragedii, dlaczego nie robiono NIC by jej zapobiec. I najważniejsze: kto poniesie odpowiedzialność. Skoro właściciel lub dzierżawca terenu podjęli środki zaradcze, to sami zainteresowani powinni co najmniej wyrazić wdzięczność, nie wspominając o uznaniu dla takich zapobiegawczych działań
Tunel w poprzek, jedyne rozwiązanie.
Piesi w Elblągu mają przechlapane.
Przede wszystkim obiektywność i rzetelność dziennikarska wymaga stwierdzenia nie "mieszkańcy" tylko dwie te same panie od wiaduktu co ponoć ma się zawalić prawda? Po drugie jak nie było wiaduktu te panie tamtędy chodziły co obecnie wymyśliły miejsce przechodzenia? No nie ! Roszczeniowcy powinni zrozumieć liczy się dobro ogółu kosztem interesów jednostki ! Tyle w temacie!
Ludzie zawsze i wszędzie stosują różne skróty, wykorzystują czasami dziwne przejścia, często przez skwery, trawniki, tory kolejowe lub tramwajowe i zawsze są zdziwieni jak im proponuje się profesjonalne, bezpieczne przejścia zamiast tych tajemnych skrótów. A te udogodnienia skrótowe często prowadzą do tragedii. Poza tym już stare polskie powiedzenie twierdzi, że: kto drogę skraca ten do domu nie wraca.
Tyle lat plotu nie bylo i sie nikomu nic nie stalo,a teraz znalezli sie przejeci bezpieczenstwem.jezeli tak chcecie dbac o bezoieczenstwo,to czemu nie zagrodzicie torowiska na calej jego dlugosci-od przejazdu do zlomowiska hipokryci?
Tyle lat plotu nie bylo i nic sie nikomu nie stalo,nikt sie tym nie przejmowal w RM,a teraz znalezli sie rycerze porzadku.Czemu nie postawicie w takim razie plotu na calej dlugosci torowiska od przejazdu do zlomowiska skoro tak sie raptem przejeliscie kwestia bezpieczenstwa pieszych-hipokryci?
Chodzenie dzieci na plac zabaw przy samych torach ma być lepsze od bezpiecznej drogi!? Panie które zrobiły afere z tego co się orientuje nie mają małych dzieci a przejście na dworzec to nie problem wychodzimy 5 minut szybciej Pani Jola poprostu nie ma gdzie wychodzić z psami i nie ma się czym zająć.
Jest ścieżka obok torów oraz obok placu zabaw ,jeżdżą nią od czasu do czasu samochody na złomowisko,mieszkańcy tamtędy chodzą , więc o co chodzi?Czy znowu Pan X podjudza.