Kanał Elbląski i lista Światowego Dziedzictwa UNESCO od kilkunastu lat pojawiają się w różnych konfiguracjach. Nasz unikatowy zabytek na prestiżową listę jednak się nie dostał. Nic dziwnego, że kolejne informacje o staraniach w tym kierunku nie wzbudzają już pierwotnego entuzjazmu. Postanowiliśmy sprawdzić, dlaczego tak długo to trwa.
Rzeczywiście o pomyśle wpisania kanału na listę UNESCO słychać było już naście lat temu. Takie starania podejmowano kilkakrotnie, ale nigdy nie poprowadzono do końca. Najczęściej jakiś polityk, samorządowiec rzucał, że dobrze by było podjąć taką inicjatywę i na tym się kończyło. My podjęliśmy się tego zadania w 2013 roku i w tej chwili mogę już powiedzieć, że nikt nie zaszedł tak daleko, jak my – nasz wniosek pod koniec listopada został zaakceptowany przez polską agendę UNESCO
– mówi Cezary Wawrzyński ze Związku Gmin Kanału Ostródzko-Elbląskiego i Pojezierza Iławskiego.
Procedura wpisania danego zabytku na listę UNESCO jest z pozoru prosta. Najpierw trzeba sporządzić wniosek, który trafia do polskiej agendy UNESCO, czyli Narodowego Instytutu Dziedzictwa. Jeśli ten zostanie zaakceptowany przez polski rząd, ma szansę trafić na listę informacyjną światowego dziedzictwa, a stamtąd już tylko krok dzieli zabytek od wpisu na właściwą listę UNESCO. Do tej pory tylko czternaście polskich unikatowych miejsc i zabytków przeszło ją pozytywnie. Są wśród nich między innymi: Stare Miasto w Krakowie, Królewskie Kopalnie Soli w Wieliczce i Bochni i Puszcza Białowieska. Kanał Elbląski miałby dołączyć do tej grupy.
Okazuje się jednak, że proces ten jest żmudny i czasochłonny. Sam wniosek do polskiej agendy to wiele stron, mapy i zdjęcia. Jego autorzy muszą nie tylko wskazać dokładnie co chcą wpisać na listę, ale i jak w przyszłości zamierzają troszczyć się o zabytek. Pierwszy wniosek złożony przez zarząd gmin nie spodobał się polskiemu UNESCO, bo obejmował za mały obszar – 5 pochylni. Obszar powiększono, a wniosek trzeba było napisać od początku. W maju tego roku został złożony. Dopiero pod koniec listopada został przyjęty.
Teraz trzeba przygotować kolejny, obszerny wniosek, ok. 600 stron, zawierający opis obiektu, jego uniwersalną wartość, integralność i autentyzm oraz finansowanie i zarządzanie obiektem. Po przedłożeniu propozycji obiekt jest kilkakrotnie wizytowany przez ekspertów UNESCO, których opinia jest integralną częścią wniosku rozpatrywanego na posiedzeniu plenarnym UNESCO. Cała procedura trochę trwa
– informuje Marek Murdzia ze Starostwa Powiatu Elbląskiego.
Zakończyliśmy polski etap starań o wpisanie na listę UNESCO. Przed nami zagraniczny, który zajmie pewnie kolejne kilka lat. Realnie licząc na rozstrzygnięcie, miejmy nadzieję pozytywne, możemy poczekać do 2020 roku. To byłaby dobra data, bo w tym samym roku przypada 160-lecie Kanału Elbląskiego. To rzeczywiście długo, ale myślę, że warto starać się o ten wpis, gdyż przyciągnie on tu turystów. Mamy duży potencjał turystyczny.
– dodaje Wawrzyński.
W kwietniu przyszłego roku, w Krakowie, odbędzie się posiedzenie plenarne UNESCO. To będzie dobra okazja, aby porozmawiać o szansie Kanału na wprowadzenie na listę światowego dziedzictwa.
Przykre ale prawdziwe .Tak długo jak Elbląg będzie miał guzik do powiedzenia o Kanale Elbląskim taki będzie cyrk.Ostróda pływa statkami po kanale i Ostróda rządzi na kanale razem z tymi których wybrał olsztyn a Elbląg to tylko nazwa kanału.
Natomiast na listę idiotyzmów świata proszę wpisać nazwę tej śmiesznej organizacji "Związku Gmin Kanału Ostródzko-Elbląskiego i Pojezierza Iławskiego"! Zgłaszają "Kanał Elbląski" na listę UNESCO, a w ich nazwie jest jakiś kanał, którego nie ma :-). Co za ostródzkie, zakompleksione Bolki!
Twoja wypowiedź dobitnie świadczy, że jesteś strasznie zakompleksiony i o bardzo małym rozumku...