Festiwal Gier Planszowych, po raz pierwszy, odbył się w tym roku w Ratuszu Staromiejskim. Trzy poprzednie edycje miały miejsce w IV Liceum Ogólnokształcącym. Organizatorzy postanowili jednak wykorzystać Święto Chleba, by ze swoją pasją zaznajomić jak największą ilość osób.
Zmiana miejsca nie oznacza jednak, że IV LO nie wspierało już tej inicjatywy. Kilkadziesiąt uczniów zgłosiło się bowiem, aby wspomóc to przedsięwzięcie. - Wolontariusze dbali o to, żeby te gry w łatwy sposób docierały do ludzi, żeby w prosty sposób wytłumaczyć zasady lub skierować do odpowiedniej osoby, która je zna – opowiadał Grzegorz Zyśk, nauczyciel matematyki w IV LO.
To jednak nie wszystkie obowiązki, jakie przyjęli na siebie wolontariusze. - Pracy było sporo. Uczniowie zaangażowali się w prace podczas turnieju, czyli witali uczestników, kierowali ich do odpowiednich sal, obsługiwali wypożyczalnie, tłumaczyli zasady gier, asystowali przy turniejach – wymieniał Grzegorz Zyśk - Ale również przygotowanie tego wszystkiego to był ogrom pracy. Trzeba było przenosić stoły, krzesła, pomyśleć, jak to ustawić, żeby uczestnicy mieli łatwi dostęp do stanowisk.
- Mamy tu też najlepszego możliwego nauczyciela z IV LO - dodał Kuba Qbi Strumiński, organizator Festiwalu.
Czy zorganizowanie Festiwalu podczas Święta Chleba to strzał w dziesiątkę? - Niekoniecznie – przyznaje Kuba Qbi Strumiński. - Stragany na dole zasłaniają wejście do Ratusza, co zabiera nam tych potencjalnych planszówkowiczów. Poza tym program Święta Chleba jest bardzo bogaty i te planszówki mogły zejść na drugi plan.
Choć na Starówce organizowane były m.in. koncerty czy strefa rekreacji, a nieopodal Ratusza rozbił się obóz rycerski i wesołe miasteczko, organizatorzy nie mogli narzekać na frekwencje. - Dokładnej liczby nie znam, ale w ciągu dwóch dni przewinęło się ok. 500 osób. Tak, jak to było w czasie dwóch poprzednich edycji – stwierdził Kuba Qbi Strumiński
W pewnym momencie zaczęło brakować stołów, więc frekwencja była dobra. Mieliśmy zagospodarowane trzy sale. Nigdy nie było tak, aby jedna z sal była pusta. Zawsze ktoś był i grał. W momencie, kiedy wolontariusze pytali, czy można zorganizować więcej stołów, to nas bardzo cieszyło
– dodał Jacek Pyrzanowski, instruktor.
Oprócz możliwości skorzystania z 300 gier planszowych organizatorzy zapewnili atrakcję w postaci czterech turniejów. Każdy mógł w nim wziąć udział. Zdarzało się, że wygrywali ci, którzy po raz pierwszy mieli z daną grą do czynienia. - W sobotę Qwirkle – to są jakby scrabble, tylko, że zamiast literek mamy kolorowe symbole. Łączymy nasze żetoniki w ciągi kolorami bądź symbolami. Wygrywa ten, który ma większy ciąg. Mieliśmy turniej Jaipur – to gra ekonomiczna, w której dwóch graczy gra przeciwko sobie. Są handlarzami z dalekiego wschodu i handlują drogimi kamieniami – tłumaczył Jacek Pyrzanowski.
Kolejne dwa turnieje odbyły się wczoraj. - Ok. 40 osób brało udział w turnieju Double. To gra w spostrzegawczość. Mamy w ręku kartę z symbolami, a na środku stołu jest jedna karta z symbolami. Jeżeli znajdziemy wspólny symbol na obu kartach to zdobywamy punkt. Co ciekawe na podium stanęły trzy dziewczyny, które w tą grę grały po raz pierwszy – opowiada Jacek Pyrzanowski.- Ostatni turniej dotyczył gry Speed Cups. Na czas trzeba ułożyć wiaderka bądź kubki kolorami w taki sam sposób, jak jest na karcie. Z tym, że na karcie są np. ułożone poduszki.
Nagrodami były oczywiście gry planszowe. Jedne nagrody trafiały do zwycięzców, w innych przypadkach nagrody losowano tak, aby szansę na ich zdobycie miał każdy z uczestników.
Frekwencja pokazała, że elblążanie potrzebują takiego Festiwalu jak Manufaktura.
Problem polega na tym, że nie każdy wie, że go potrzebuje. Na szczęście jest spore grono osób, które ma świadomość istnienia tego Festiwalu i tego, że można przy grach spędzić fajnie czas. Dużo osób nie wie albo jednego, albo drugiego, dlatego zależy nam na dotarciu do jak największej liczby osób
– podkreślił Grzegorz Zyśk.
Osoby, które po raz pierwszy zdecydowały się zagrać w grę planszową z zaskoczeniem odkrywały,jak wiele przyjemności im to sprawia. - Dzięki firmie rebel mieliśmy bardzo dużą ofertę gier w wypożyczalni – przyznał Grzegorz Zyśk.
W niedzielę, na godzinę przed końcem Festiwalu odbyło się losowanie, podczas którego rozlosowywano nazwiska uczestników. W nagrodę za czynny udział w Manufakturze, jeśli byli osobiście podczas losowania, otrzymali grę. Ten punkt programu przyciągnął dużą grupę zainteresowanych, którzy z zapartym tchem czekali na wymienienie nazwisk zwycięzców. Uśmiechy na twarzach szczęśliwców świadczyły o jednym – gry zbyt długo nie zostaną w pudełkach.
Super impreza. Dziękuję organizatorom w imieniu całej rodzinki :)
Impreza świetna. Super zabawa.
Super! Będziemy za rok ;)