50 elblążan skorzystało dziś, 11 lipca, z nietypowej "Soboty z przewodnikiem". Tym razem PTTK Oddział Ziemi Elbląskiej pokazało uroki Buczyńca. Uczestnicy spotkania mieli również okazję przepłynięcia przez jedną z pochylni.
Początkowo w planie miał być rejs po Kanale Elbląskim. - Mieliśmy przepłynąć statkiem odcinek rzeki Elbląg od przystani przy ul. Wodnej do wejścia na Kanał Jagielloński. Niestety plany Żeglugi Ostródzkiej się zmieniły, jednak zaproponowali nam alternatywną trasę, czyli pokonanie Pochylni w Buczyńcu. Chcielibyśmy im za to podziękować, bo było ryzyko odwołania całego rejsu - opowiada Leszek Marcinkowski, PTTK Oddział Ziemi Elbląskiej.
Ku uciesze mieszkańców naszego miasta udało się zorganizować inną, równie ciekawą, atrakcję. Elblążanie dwoma autokarami zostali przewiezieni do Buczyńca. - Mogliśmy zobaczyć cały system pochylni. Oczywiście jedna pochylnia to nie wszystko, ale ona jest odzwierciedleniem pięciu pochylni, które mamy na całym, najbardziej ciekawym, odcinku Kanału Elbląskiego - mówił Leszek Marcinkowski.
Uczestnicy "Soboty z przewodnikiem" odwiedzili także Muzeum Izby Historii Kanału Elbląskiego oraz wnętrze maszynowni. - Maszynownia napędza cały system lin, do których są zamocowane wózki, które transportują statki- wyjaśnia Leszek Marcinkowski.
Biorący udział w spotkaniu elblążanie przyznawali, że pochylnie to obiekty warte obejrzenia.
To jest jedyny taki zabytek na całym świecie. W 2011 r. zostały uznane przez Prezydenta RP za zabytek historii. Myślę, że wspaniałą niespodziankę zrobiliśmy elblążanom
- dodał Leszek Marcinkowski.
Po zapoznaniu się z historią Kanału Elbląskiego uwagę przykuły statki, które za pomocą pochylni pokonywały Kanał. - Nie zawsze w jednym czasie korzystają z pochylni dwa statki - przyznaje Leszek Marcinkowski. - To zależy od tego jaki jest przebieg transportu tych statków na Kanale. Nieraz bywa tak, że na jednym wózku jest statek, a drugi jest pusty bądź jest na nim kilkanaście kajaków.
Najbardziej zaskakującą informacją był fakt, że pochylnie do działania nie potrzebują prądu.
Wszystko to jest za pomocą metody grawitacyjnej, poprzez liny, które są zamocowane w maszynowni do wielkiego koła linowego. Koło jest poruszane za pomocą wielkiego koła wodnego. Cały ten system jest w jednym zamkniętym obiegu. Jedna lina na kole linowym się nawija, druga się odwija. Statki w tej sposób się poruszają. Jeden jedzie po suchym torze w górę, drugi zjeżdżą do wody. Widok jest naprawdę piękny. Wszystko to bez użycia prądu, bez użycia silników parowych. Jak na ówczesne czasy, połowę XIX w., to było naprawdę super osiągnięcie. Proszę pamiętać, że niektóre statki potrafią osiągnąć nawet 50 ton
- zaznaczył Leszek Marcinkowski.
Po raz pierwszy PTTK zdecydowało się zorganizować taką sobotę. Czy będą częściej? - Jest to temat do przemyślenia. Mieliśmy bardzo dużo zapytań odnośnie tego rejsu - przyznał Leszek Marcinkowski. - Cieszył się on dużym powodzeniem mimo tego, że było symboliczna opłata. W ciągu dwóch dni lista chętnych została zapełniona.
Ciekawi mnie, czy zauwazyli dwa zdewastowane mosty między Katami i Buczyńcem? No i czy zauważono jak wiele jest niedoróbek?
A mógłbyś podać przykłady tych niedoróbek , poza wymienionymi mostami?
Np. Brak nazw pochylni na cokołach Kół taj jak to było.....Głębokość skontrolowana? Sadzonki walające się po brzegu widziane ? Poranione drzewa w pasie? Chętnie wybrałbym się i palcem pokazał wystarczy podać adres mail. No i najważniejsze jak można było stare rekwizyty z siłowni wywieść na złom?
Niestety nie mieszkam w Polsce, a w Buczyńcu byłem ostatni raz jako dziecko. Dlatego pytam o konkrety poza powtarzanymi na okrągło przez wszystkich mostami.