Czy w naszym kraju powinny zostać otwarte piesze przejścia graniczne? Obecnie poza przejściami w Medyce i Białowieży istnieje zakaz pieszego przekraczania granicy. Główną tego przyczyną jest przeświadczenie o tym, że z pieszych przejść granicznych korzystają tylko drobni przemytnicy. Innymi słowy, nie chcemy otwierać pieszych przejść granicznych, bo w ten sposób tylko zwiększymy skalę przemytu. Już w zeszłym roku portal "Port Europa" rozpoczął kampanię na rzecz otwarcia pieszych przejść granicznych na granicy z Ukrainą, Białorusią i Rosją oraz umożliwienia przekraczania granicy pieszo i rowerem w istniejących przejściach drogowych. Warto przez chwilę zastanowić się nad powyższymi, gdyż w dużej mierze problem dotyczy również naszego okręgu - za miedzą bowiem znajduje się przejście graniczne z Obwodem Kaliningradzkim.
- Walczymy o to, by granicę polsko-ukraińską i polsko-białoruską można było przekraczać pieszo i rowerem nie tylko w dwóch przejściach: w Medyce i Białowieży, jak to ma miejsce obecnie, ale także w pozostałych drogowych przejściach granicznych oraz w nowych przejściach turystycznych np. w Bieszczadach, na Podlasiu czy na Roztoczu - wyjaśnia Jakub Łoginow, jeden z inicjatorów akcji.
W podobny sposób chcą również podróżować do Polski i poznawać Unię Europejską młodzi Ukraińcy i Białorusini, a także Polacy jeżdżący w tamte strony. Niestety, na razie jest to możliwe tylko w dwóch miejscach. A koszta otwarcia pieszych przejść granicznych nie są duże - To szczególnie istotne właśnie teraz, po zwycięstwie Euromajdanu, kiedy Ukraina mimo wojny i trudności chce się integrować z Europą. Naszym moralnym obowiązkiem jest wesprzeć ukraińskich sąsiadów również w ten sposób - poprzez uczynienie naszej granicy przyjaźniejszą dla podróżnych, w tym również otwartą dla pieszych i rowerzystów - dodaje Łoginow.
Przeciwnikami dopuszczenia ruchu pieszego przez granicę byli urzędnicy większości urzędów, decydujących o ruchu granicznym, którzy od wielu lat bojkotowali otwieranie pasów odpraw dla pieszych i rowerzystów argumentując, że otwarcia takich przejść zabrania Unia Europejska. Aktywiści z Port Europa obalają ten mit - Dla przykładu, nikt nie zabraniał ruchu pieszego i rowerowego na dawnej granicy polsko-niemieckiej, polsko-czeskiej, polsko-słowackiej czy słowacko-austriackiej w czasie przed poszerzeniem UE, gdy jeszcze istniały tam kontrole graniczne - wskazuje Jakub Łoginow. - Takich obostrzeń nie ma także na granicy amerykańsko-kanadyjskiej czy na granicach stanowiących obecnie fragment zewnętrznej granicy UE: chorwacko-serbskiej czy słowacko-ukraińskiej.
Niechęć do otwarcia pieszych przejść granicznych wynikała też z obawy przed przemytnikami; kontrabanda na granicy bowiem kwitnie. Przykładem może być tutaj choćby przejście graniczne z Obwodem Kaliningradzkim. Aktywiści z "Portu Europa" wskazują jednak, iż problemy te wynikają tylko i wyłącznie z pobłażliwości polskich władz wobec przemytników, a osoby skupione wokół organizacji wielokrotnie przesyłały polskim urzędom odpowiedzialnym za ruch graniczny kompleksowe koncepcje rozwiązań, które praktycznie wyeliminowałyby drobny przemyt. Długi czas były one jednak ignorowane.
Diabeł tkwi w szczegółach
Co ciekawe, po roku kampanii informacyjnej, z postulatami aktywistów w pełni zgodziło się polskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Co więc stoi na przeszkodzie by podnieść szlabany na granicach? - Diabeł tkwi w szczegółach. Rządowy zespół ds. granicy podjął uchwałę, w której wyraził poparcie wobec otwarcia korytarzy dla odpraw pieszych i rowerzystów w istniejących drogowych przejściach granicznych - mówi Łoginow. - Niestety, MSW nie przewidział na ten cel środków w budżecie, natomiast zgodził się na to, by potrzebne inwestycje zrealizowano ze środków samorządów Województwa Lubelskiego, Podkarpackiego i Podlaskiego.
O tych wszystkich sprawach mało kto jednak wie, gdyż MSW nie informuje opinii publicznej o pracach rządowego zespołu ds. granicy, nie powiadomiono też samorządów o tym, iż mogą one same sfinansować potrzebne inwestycje. Dlatego działania kampanii społecznej "Piesze przejścia graniczne" są nadal potrzebne i aktualne.
Dlatego aktywiści skupieni wokół "Portu Europa" proszą o dalsze wsparcie informacyjne przedsięwzięcia. Działania można wesprzeć na facebooku. Warto przez chwilę zastanowić się nad powyższymi, gdyż w dużej mierze problem dotyczy również naszego okręgu - za miedzą bowiem znajduje się przejście graniczne z Obwodem Kaliningradzkim, który należy do Federacji Rosyjskiej. Co nasi czytelnicy myślą o idei całkowitego otwarcia pieszych przejść granicznych z naszymi sąsiadami?