Zgodnie z nowymi przepisami, które weszły w życie 1 stycznia b.r., wszystkie wyjścia prywatne muszą być uwzględniane. Nowe przepisy nie przewidują tu wypłaty wynagrodzenia za czas, który nie jest przeznaczony na pracę tylko na czynności prywatne. Niby nic dziwnego, perspektywa jednak w wielu przypadkach zmienia się, gdy do takich czynności zakwalifikujemy także palenie papierosów. Dlatego w wielu instytucjach, także samorządu publicznego, palący urzędnicy musieli przyznać się na piśmie do swojego nałogu i wskazać w jaki sposób zamierzają zwrócić nam, czyli podatnikom przepalone godziny. Podobne pytanie zadaliśmy w naszym rodzimym Urzędzie Miasta. I tu okazuje się, że elbląskim urzędnikom wystarczy na „dymka” zaledwie 15 minut przysługującej im zgodnie z kodeksem pracy, przerwy.
Czy to wojna, którą zaczynają powoli wygrywać niepalący? Do tej pory nikt nie sprawdzał, czy palący pracownicy, w trakcie zasadniczych 8 godzin pracy, wychodzili na przysłowiowego „dymka” raz, czy dziesięć razy dziennie, spędzając na takich przerwach od kilkunastu minut do nawet godziny czasu.
Powyższe ukróciły zmiany, które od 1 stycznia br. zaczęły obowiązywać w kodeksie pracy. Tu wszystkie wyjścia prywatne – czyli m.in. przerwy na papierosa - muszą być uwzględniane. Przepisy nie przewidują też wypłaty wynagrodzenia za czas, który nie jest przeznaczony na pracę tylko na palenie. Wiele instytucji, także samorządu terytorialnego, stanęło więc przed dylematem: w jaki sposób rozliczać tych, którzy palą w godzinach pracy? Mazowiecki Urząd Marszałkowski znalazł na to rozwiązanie. Palacze musieli tu zadeklarować nie tylko że palą, ale również to, w jakiej formie chcą rozliczać czas przeznaczony na czynności prywatne; czy wolą ten czas odpracować, czy dostać mniejszą pensję?
Lokalne podwórko
Drogą dedukcji, powyższy problem nie powinien być obcy także elbląskim urzędnikom. Zapytaliśmy więc rzeczniczkę prasową UM, w jaki sposób z podobnych czynności będą rozliczani nasi rodzimi urzędnicy? Czy zostały im przedstawione podobne deklaracje, ile osób je wypełniło, przyznając się niejako do nałogu i w jaki sposób zadeklarowali oni odpracowywanie „przepalonych” minut, czy godzin. Monika Borzdyńska tłumaczy nam, że nie było potrzeby, żeby powyższe zastosować - Pracownicy którzy palą papierosy, robią to wykorzystując przysługujące im 15 minut przerwy w ciągu dnia. W związku z tym urząd nie wymagał od pracowników składania takich deklaracji – mówi rzeczniczka prasowa. - Oczywiście każde opuszczenie urzędu, czyli miejsca pracy powyżej 15 minut wiąże się z koniecznością wpisania się w specjalny rejestr, gdzie określa się m.in. czas wyjścia, rodzaj, czy cel oraz sposób odpracowania nieobecności.
Dodatkowo pracownicy, którzy co najmniej połowę dnia pracy spędzają przed monitorem komputera, mają prawo do 5 minut przerwy co godzinę. Tacy pracownicy zdecydowanie najczęściej mogą „legalnie” wychodzić na papierosa.
Trudno powiedzieć, jak często nałogowi palacze sięgają po papierosa - Są tacy, którzy mogą palić z częstotliwością nawet co kilkanaście minut; innym wystarczy sięgnięcie po papierosa raz na określony czas – mówi Ewa Lemańska, elbląska psycholożka - Jedno jest jednak pewne; palenie papierosów to nałóg uzależniający na kilku poziomach: fizjologii, czyli od nikotyny, nawyków np. poprzez czynności rąk przy paleniu i emocji. Bo jak każda używka, sięganie po papierosy to rodzaj podpórki emocjonalnej. Dlatego tak trudno odzwyczaić się od palenia, bo uzależniony od nikotyny człowiek często z utęsknieniem czeka na zaciągnięcie się ulubionym dymkiem, które daje złudne poczucie rozluźnienia. Jeśli przez dłuższy okres czasu będzie tego pozbawiony może być drażliwy lub rozkojarzony, co w pewnym stopniu może wpłynąć na efektywność jego pracy czy działań- tłumaczy pani psycholog.
Według Polskiego Towarzystwa Programów Zdrowotnych, średnio palenie zabiera pracownikowi 40 minut z ośmiogodzinnej dniówki. W ciągu roku oznacza to 22 dni puszczone z dymem. I w dodatku płatne. Czy zatem wprowadzone niedawno przepisy rozpoczęły wojnę, którą w tej chwili zaczynają wygrywać niepalący, którzy uważali za niesprawiedliwe płatne przerwy, które do tej pory robili sobie ich palący koledzy?
A może powyższe to nieuzasadniona nagonka na amatorów „dymka”? Bo przecież czas pracy można teoretycznie marnować na wiele sposobów; ukradkiem siedząc na Facebooku, nadmiernie dużo czasu spędzając w toalecie, albo wyjątkowo wolno robiąc sobie kawę.
Co o powyższym sądzą nasi czytelnicy?
Czy to wojna, którą zaczynają powoli wygrywać niepalący? Do tej pory nikt nie sprawdzał, czy palący pracownicy, w trakcie zasadniczych 8 godzin pracy, wychodzili na przysłowiowego „dymka” raz, czy dziesięć razy dziennie, spędzając na takich przerwach od kilkunastu minut do nawet godziny czasu.
Powyższe ukróciły zmiany, które od 1 stycznia br. zaczęły obowiązywać w kodeksie pracy. Tu wszystkie wyjścia prywatne – czyli m.in. przerwy na papierosa - muszą być uwzględniane. Przepisy nie przewidują też wypłaty wynagrodzenia za czas, który nie jest przeznaczony na pracę tylko na palenie. Wiele instytucji, także samorządu terytorialnego, stanęło więc przed dylematem: w jaki sposób rozliczać tych, którzy palą w godzinach pracy? Mazowiecki Urząd Marszałkowski znalazł na to rozwiązanie. Palacze musieli tu zadeklarować nie tylko że palą, ale również to, w jakiej formie chcą rozliczać czas przeznaczony na czynności prywatne; czy wolą ten czas odpracować, czy dostać mniejszą pensję?
Lokalne podwórko
Drogą dedukcji, powyższy problem nie powinien być obcy także elbląskim urzędnikom. Zapytaliśmy więc rzeczniczkę prasową UM, w jaki sposób z podobnych czynności będą rozliczani nasi rodzimi urzędnicy? Czy zostały im przedstawione podobne deklaracje, ile osób je wypełniło, przyznając się niejako do nałogu i w jaki sposób zadeklarowali oni odpracowywanie „przepalonych” minut, czy godzin. Monika Borzdyńska tłumaczy nam, że nie było potrzeby, żeby powyższe zastosować - Pracownicy którzy palą papierosy, robią to wykorzystując przysługujące im 15 minut przerwy w ciągu dnia. W związku z tym urząd nie wymagał od pracowników składania takich deklaracji – mówi rzeczniczka prasowa. - Oczywiście każde opuszczenie urzędu, czyli miejsca pracy powyżej 15 minut wiąże się z koniecznością wpisania się w specjalny rejestr, gdzie określa się m.in. czas wyjścia, rodzaj, czy cel oraz sposób odpracowania nieobecności.
Dodatkowo pracownicy, którzy co najmniej połowę dnia pracy spędzają przed monitorem komputera, mają prawo do 5 minut przerwy co godzinę. Tacy pracownicy zdecydowanie najczęściej mogą „legalnie” wychodzić na papierosa.
Trudno powiedzieć, jak często nałogowi palacze sięgają po papierosa - Są tacy, którzy mogą palić z częstotliwością nawet co kilkanaście minut; innym wystarczy sięgnięcie po papierosa raz na określony czas – mówi Ewa Lemańska, elbląska psycholożka - Jedno jest jednak pewne; palenie papierosów to nałóg uzależniający na kilku poziomach: fizjologii, czyli od nikotyny, nawyków np. poprzez czynności rąk przy paleniu i emocji. Bo jak każda używka, sięganie po papierosy to rodzaj podpórki emocjonalnej. Dlatego tak trudno odzwyczaić się od palenia, bo uzależniony od nikotyny człowiek często z utęsknieniem czeka na zaciągnięcie się ulubionym dymkiem, które daje złudne poczucie rozluźnienia. Jeśli przez dłuższy okres czasu będzie tego pozbawiony może być drażliwy lub rozkojarzony, co w pewnym stopniu może wpłynąć na efektywność jego pracy czy działań- tłumaczy pani psycholog.
Według Polskiego Towarzystwa Programów Zdrowotnych, średnio palenie zabiera pracownikowi 40 minut z ośmiogodzinnej dniówki. W ciągu roku oznacza to 22 dni puszczone z dymem. I w dodatku płatne. Czy zatem wprowadzone niedawno przepisy rozpoczęły wojnę, którą w tej chwili zaczynają wygrywać niepalący, którzy uważali za niesprawiedliwe płatne przerwy, które do tej pory robili sobie ich palący koledzy?
A może powyższe to nieuzasadniona nagonka na amatorów „dymka”? Bo przecież czas pracy można teoretycznie marnować na wiele sposobów; ukradkiem siedząc na Facebooku, nadmiernie dużo czasu spędzając w toalecie, albo wyjątkowo wolno robiąc sobie kawę.
Co o powyższym sądzą nasi czytelnicy?
A komu to przeszkadza? Niech palą, jak dojrzeja to rzuca.
W co niektórych gabinetach palą co niektórzy decydenci - Słyszałem ,że Hajdukowski ,kolejny to Czerepko- robią co chca
Ależ afera. Teraz wszystkie urzędy powinny wymagać takich deklaracji i oczywiście zatrudnić po dodatkowej osobie, która będzie ewidencjonowała czas urzędasa na dymku. Paranoja. A tymczasem: co z mieszkaniem bratanicy Lewandowskiego? Ktoś wie czy już zostało wykupione za 5 czy 1 proc. wartości?
Pracownikowi pracującemu przy komputerze co godzina należy się 10 minut przerwy. Może dysponować nią dowolnie - w tym na dymka
5 a nie 10 minut.
5 minutowa przerwa od pracy przy komputerze nie może być wykorzystywana dowolnie tylko do innych zajęć związanych ze stanowiskiem pracy ale nie wymagających użycia komputera ( kodeks pracy ). A co do palenia w UM to niech Pani Rzecznik nie opowiada głupot że palaczą wystarczy 15 min. przerwy - wszyscy wiemy że to nieprawda a poza tym z tego co wiem to na terenie UM nie ma miejsca do palenia więc osoby niepalące chcące skorzystać w WC muszą wdychać dym który pozostał w toalecie po palaczach.
Dlaczego mam za ***a...ć za palaczy?
Dlaczego mam za ***a...ć za palaczy?
5 minutowa przerwa od pracy NIE może być wykorzystana dowolnie!
kwadrans co godzinę bo my jesteśmy panami