Po ostatniej sesji Rady Miejskiej nie milkną krytyczne głosy wokół ogromnego zadłużenia Elbląga, które prognozowane jest na 2014 rok. Planowanym długiem publicznym, który na koniec przyszłego roku może wynieść ponad 336 mln zł przekroczymy bowiem jego maksymalną wysokość kształtującą się na chwilę obecną na poziomie 60%. Czy w 2014 roku grozi nam zatem komisaryczne zarządzanie miastem? Niekoniecznie. Bowiem od nowego roku ma obowiązywać nowy sposób liczenia wskaźników zadłużenia samorządów - indywidualnie dla każdego z nich. Naszemu miastu zmiany mogą jednak odbić się przysłowiową czkawką.
Samorządy zadłużają się, by móc zrealizować zadania inwestycyjne, które po stronie wydatków, przyjmują w opracowywanym budżecie miasta na każdy rok. Dzieje się tak w całym kraju. Polskie samorządy są już w tak fatalnej kondycji finansowej, że wiele z nich doszło do takiego progu zadłużenia, że więcej pożyczyć nie mogą.
Elbląski samorząd pożyczał pieniądze, tak jak i inne gminy miejskie w Polsce – po to, by pokryć wydatki inwestycyjne - m.in. na budowę i remonty dróg, czy budynków użyteczności publicznej. Kredyty szły także na bieżące potrzeby; w budżecie przyjętym na 2012 rok Elbląg miał np. problem z utrzymaniem wydatków na przyjętej stopie m.in. dlatego, że znacznie zwiększyły się wydatki związane z oświatą, a to z powodu podwyżek dla nauczycieli, które scedowane zostały wtedy na polskie samorządy. W ten sposób poniekąd nakręca się błędne koło zadłużeń polskich miast. Jak się okazuje, w Elblągu lwią część zadłużenia publicznego stanowią także kredyty, które Miasto sukcesywnie zaciągało od 2003 roku. W tej chwili wiadomo, że okres kredytowania niektórych z nich jest bardzo długi – nawet do 2025 roku.
Nowy wskaźnik zadłużenia zahamuje samorządowe inwestycje?
Obecnie obowiązujące regulacje dotyczące dopuszczalnych wskaźników zadłużenia były wielokrotnie krytykowane przez stronę samorządową, jako sztywne i nieuwzględniające indywidualnej sytuacji poszczególnych jednostek samorządu terytorialnego (JST). Do 31 grudnia 2013 r. maksymalny dopuszczalny wskaźnik zadłużenia samorządów kształtuje się na stałej wysokości 60 proc. Ten jednak ulegnie modyfikacjom - Obecnie istnieje projekt zmian w ustawie o finansach publicznych, mający na celu rozszerzenie zwolnień z reguły określającej indywidualny poziom deficytu – podaje Monika Borzdyńska, rzecznik prasowy UM w Elblągu. - Do limitu nie będą zaliczane odsetki od kredytów, odsetki od papierów wartościowych, a także zakupy papierów wartościowych, spłaty rat kredytów – zaciągniętych w związku z umową zawartą na realizację programu, projektu lub zadania finansowanego w co najmniej 60 proc. ze środków UE – w części odpowiadającej wydatkom na wkład krajowy, o ile wydatki te wynikają z umowy na dofinansowanie zawartej po 1 stycznia 2013 r. lub zostały poniesione po 1 stycznia 2013 r.
W dużym uproszczeniu; gdy nowy limit będzie ujemny, władze lokalne nie będą mogły spłacać zaciągniętych zobowiązań, co z kolei wyklucza uchwalenie budżetu. Tego typu problem miał Elbląg. Dlatego radni zgodzili się na dodatkową emisję obligacji w kwocie 34 mln zł., aby miasto mogło spłacić swoje należności. Wiemy że na dzień 14 listopada br. dług publiczny miasta wynosi równo 298 953 218 zł; - 55,77 proc. bez uwzględnienia ustawowych wyłączeń, 39,08% po ich uwzględnieniu. Na koniec 2014 roku dług zaplanowano w wysokości 336 296 014 zł – dodaje Monika Borzdyńska.
Zaproponowane zmiany ustalenia od 2014 roku indywidualnego wskaźnika zadłużenia niosą jednak za sobą pewne niebezpieczeństwo; nowe regulacje pomogą najprawdopodobniej i przede wszystkim dużym miastom, gdzie realizowane są większe projekty i wsparcie unijne rzeczywiście przekracza zazwyczaj granicę 60 proc., o której wspominają elbląscy urzędnicy w udzielonej nam powyżej odpowiedzi. Jednak w zupełnie innej sytuacji mogą się znaleźć mniejsze ośrodki, których inwestycje realizowane są na inną skalę i unijne dofinansowanie nie przekracza tu 60 proc.
Jednostki Samorządu Terytorialnego już w mijającym roku podjęły pierwsze kroki w celu dostosowania się do nowego limitu zadłużenia, obowiązującego od 2014r. Serwis Portal Samorządowy podaje, że przede wszystkim podjęły decyzję o zwiększeniu dochodów w budżetach poprzez podnoszenie stawek podatków i opłat lokalnych, w tym także cen biletów komunikacji zbiorowej, opłat za parkowanie, czy stawek czynszu. W Elblągu w mijającym roku, a także na rok przyszły, przyjęto politykę odwrotną.
Samorządy zadłużają się, by móc zrealizować zadania inwestycyjne, które po stronie wydatków, przyjmują w opracowywanym budżecie miasta na każdy rok. Dzieje się tak w całym kraju. Polskie samorządy są już w tak fatalnej kondycji finansowej, że wiele z nich doszło do takiego progu zadłużenia, że więcej pożyczyć nie mogą.
Elbląski samorząd pożyczał pieniądze, tak jak i inne gminy miejskie w Polsce – po to, by pokryć wydatki inwestycyjne - m.in. na budowę i remonty dróg, czy budynków użyteczności publicznej. Kredyty szły także na bieżące potrzeby; w budżecie przyjętym na 2012 rok Elbląg miał np. problem z utrzymaniem wydatków na przyjętej stopie m.in. dlatego, że znacznie zwiększyły się wydatki związane z oświatą, a to z powodu podwyżek dla nauczycieli, które scedowane zostały wtedy na polskie samorządy. W ten sposób poniekąd nakręca się błędne koło zadłużeń polskich miast. Jak się okazuje, w Elblągu lwią część zadłużenia publicznego stanowią także kredyty, które Miasto sukcesywnie zaciągało od 2003 roku. W tej chwili wiadomo, że okres kredytowania niektórych z nich jest bardzo długi – nawet do 2025 roku.
Nowy wskaźnik zadłużenia zahamuje samorządowe inwestycje?
Obecnie obowiązujące regulacje dotyczące dopuszczalnych wskaźników zadłużenia były wielokrotnie krytykowane przez stronę samorządową, jako sztywne i nieuwzględniające indywidualnej sytuacji poszczególnych jednostek samorządu terytorialnego (JST). Do 31 grudnia 2013 r. maksymalny dopuszczalny wskaźnik zadłużenia samorządów kształtuje się na stałej wysokości 60 proc. Ten jednak ulegnie modyfikacjom - Obecnie istnieje projekt zmian w ustawie o finansach publicznych, mający na celu rozszerzenie zwolnień z reguły określającej indywidualny poziom deficytu – podaje Monika Borzdyńska, rzecznik prasowy UM w Elblągu. - Do limitu nie będą zaliczane odsetki od kredytów, odsetki od papierów wartościowych, a także zakupy papierów wartościowych, spłaty rat kredytów – zaciągniętych w związku z umową zawartą na realizację programu, projektu lub zadania finansowanego w co najmniej 60 proc. ze środków UE – w części odpowiadającej wydatkom na wkład krajowy, o ile wydatki te wynikają z umowy na dofinansowanie zawartej po 1 stycznia 2013 r. lub zostały poniesione po 1 stycznia 2013 r.
W dużym uproszczeniu; gdy nowy limit będzie ujemny, władze lokalne nie będą mogły spłacać zaciągniętych zobowiązań, co z kolei wyklucza uchwalenie budżetu. Tego typu problem miał Elbląg. Dlatego radni zgodzili się na dodatkową emisję obligacji w kwocie 34 mln zł., aby miasto mogło spłacić swoje należności. Wiemy że na dzień 14 listopada br. dług publiczny miasta wynosi równo 298 953 218 zł; - 55,77 proc. bez uwzględnienia ustawowych wyłączeń, 39,08% po ich uwzględnieniu. Na koniec 2014 roku dług zaplanowano w wysokości 336 296 014 zł – dodaje Monika Borzdyńska.
Zaproponowane zmiany ustalenia od 2014 roku indywidualnego wskaźnika zadłużenia niosą jednak za sobą pewne niebezpieczeństwo; nowe regulacje pomogą najprawdopodobniej i przede wszystkim dużym miastom, gdzie realizowane są większe projekty i wsparcie unijne rzeczywiście przekracza zazwyczaj granicę 60 proc., o której wspominają elbląscy urzędnicy w udzielonej nam powyżej odpowiedzi. Jednak w zupełnie innej sytuacji mogą się znaleźć mniejsze ośrodki, których inwestycje realizowane są na inną skalę i unijne dofinansowanie nie przekracza tu 60 proc.
Jednostki Samorządu Terytorialnego już w mijającym roku podjęły pierwsze kroki w celu dostosowania się do nowego limitu zadłużenia, obowiązującego od 2014r. Serwis Portal Samorządowy podaje, że przede wszystkim podjęły decyzję o zwiększeniu dochodów w budżetach poprzez podnoszenie stawek podatków i opłat lokalnych, w tym także cen biletów komunikacji zbiorowej, opłat za parkowanie, czy stawek czynszu. W Elblągu w mijającym roku, a także na rok przyszły, przyjęto politykę odwrotną.
Banda starruchów przy złobie robi swoje.
Przestańcie straszyć komisarzem! Przypominam Redakcji, że nie tak dawno Przewodniczący Rady Miasta na łamach info powiedział, że sytuacja jest i była stabilna?!
Nic się nie robi w kwestii wyprowadzenia miasta z kłopotów finansowych.Wytykano to poprzedniej władzy a ta co zrobiła pytam się CO?????
to dlaczego Prezydent straszył mieszkańców, że wejdzie komisarz po przekroczeniu progu 60%?
Wiem jak zaoszczędzić 1,2 mln w budżecie - spełnić kiełbasę wyborczą i zlikwidować straż miejską :P
Na Ukrainie jak Tymoszenko wzieła w łape to do tej pory siedzi w ***lu i płacze, u nas złodzieje łażą po ulicy i nazywają się POlitycy. Wilk w wyborach też obiecywał i ***o z tego jest, ci co miasto zadłużyli w CHWALE łażą. Dopóki w Elblągu elektorat PZPRu nie wyzdycha to tak będzie.
Teraz obnizyli czynsze i bilety.... ale co sie odwlecze to nie uciecze. Za pare lat zaplacimy podwojnie, bo kredytow w nieskonczonosc brac nie mozna, kiedys trzeba bedzie splacic. A kto bedzie spłacał? My. Wiec albo trzeba bedzie podniesc oplaty albo podatki. A czym wiekszy kredyt tym wiecej trzeba bedzie zapłacic bankowcą. Tylko zrownowazone zarządzanie finansami w dluzszym okresie czasu przynosi pozytywne efekty dla funkcjonowania miasta. Wszystkie dotychczasowe populistyczne rzady myslaly o finansach krotkoterminowo. Opchodizlo ich tylko zadowolenie mieszkancow w czasie ich kadencji. takie dzialania odbija nam sie czkawka w przyszłości.
W każdej NORMALNEJ firmie, księgowy za takie rachunki wyleciałby na kopach, ale SKARBNICY miasta którzy od 20 lat uprawiają kreatywną księgowość "obsługują" już 5 ekipę i mają się nieźle.To niepojęte.
WYCHODZENIE Z DŁUGU ( spłata rat kredytu) JEST NAJBARDZIEJ BOLESNE DLA BIEDNYCH LUDZI . Jak O K R U T N Y los przygotowuje Jerzy Wilk (PIS) w koalicji z Januszem Nowakiem (SLD) , przy wsparciu całej Rady Miasta ( z wyjątkiem radnego Gawrońskiego) zobaczymy już w roku 2014 po przyjęciu budżetu. W 2015 będzie płacz i zębów zgrzytanie - ale tak mamy jak wybieramy - czyli chcącemu nie dzieje się krzywda.
Ważne aby parcie na szkło było i na to kasa. Reszta jest milczeniem.