Każdy miłośnik gotowania zapewne niejeden raz marzył o tym, by chociaż na jeden dzień móc otworzyć restaurację i zachwycić podniebienia swoimi daniami nie tylko najbliższych ale i na przykład… przypadkowych przechodniów. Okazuje się że jest to możliwe! Kilka razy w roku, w różnych okolicznościach przyrody: w parku, w lesie, w ogrodzie lub po prostu na rynku w mieście, każdy może przez jeden dzień poczuć się jak prawdziwy restaurator, kucharz i kelner w jednym organizując tzw. jednodniową restaurację! W niedzielę będą się o tym mogli przekonać także elblążanie. Na jeden dzień bowiem, w Parku Bażantarnia, zostanie uruchomiona taka właśnie restauracja. Organizatorzy tego przedsięwzięcia mówią jedno: „Będzie smacznie, jak u mamy”.
Idea jednodniowych restauracji, czyli One day restaurant, narodziła się 2 lata temu w Finlandii i bardzo szybko przywędrowała do Polski. Pierwsza jednodniowa restauracja powstała w maju 2012 r. w Poznaniu. Potem, lawinowo, większe i mniejsze miasta Polski, zaczęły przyswajać tę idee u siebie.
W niedzielę, 18 sierpnia, także i w naszym mieście, elblążanie będą się mogli przekonać, na czym polegają zasady działania jednodniowej restauracji. A te są bardzo proste - Każdy podczas jednego, określonego przez organizatorów dnia może otworzyć własną restaurację. Warunek jest jeden: restauracja istnieje tylko jeden dzień – mówi Mariusz Lamp, jeden z organizatorów niedzielnej akcji w Elblągu.
Mariusz Lamp przyznaje, że o idei One Day Restaurant usłyszał po raz pierwszy podczas konferencji chrześcijańskiej zorganizowanej dla mężczyzn, przez Społeczność Chrześcijańską TOMY z Tomaszowa Mazowieckiego - Na jednodniową restaurację przyszło wtedy bardzo dużo ludzi, a jej główną ideą była ogólna integracja społeczna i dobra, wspólna zabawa, przy serwowanych za niewielkie pieniądze, smakołykach – tłumaczy.
Spotkajmy się w niedzielę w Bażantarni
Taka sama idea będzie przyświecała organizatorom podczas niedzielnego spotkania na jednodniowej restauracji zorganizowanej w Elblągu, w niedzielę 18 sierpnia. Lokalizacja? Polana w Bażantarni. Ramowe czasy spotkania: od godz. 13 do 19 - Wynająłem dużą wiatę, mam już w tej chwili zarezerwowanych 10 stołów, także jednorazowo obsłużymy spokojnie ok. 60 osób „pod chmurką”, a następne osoby możemy jeszcze wprowadzić do wiaty i podejrzewam, że w ten sposób spokojnie zmieści się z nami ok. 100 osób – mówi Mariusz Lamp.
Co organizatorzy zaproponują swoim gościom do jedzenia? - Będziemy gotowali gulasz w kotle węgierskim na ogniu, fasolkę po bretońsku, będą też dania wegetariańskie – dwie panie zrobią pyszne, warzywne sałatki – wymienia Mariusz Lamp. - Oprócz tego do picia będzie kawa, herbata i coś słodkiego ku rozkoszom podniebienie – domowej roboty ciasta.
Ceny za przysmaki na pewno nie będą wygórowane - Orientujemy się, że miska dobrego, czystego gulaszu na wołowinie kosztuje ok. 5 zł. U nas będzie jeszcze do tego bułka i ogórek kiszony. Domowe wypieki i napoje to koszt ok. 2 zł – mówi organizator. – Przede wszystkim jednak chciałbym podkreślić niekomercyjność tego wydarzenia. Ceny będą symboliczne, nikt na tym nie chce zarobić. Ma to być po prostu fajne spotkanie towarzyskie.
Lista chętnych osób, które będą gotowały w niedzielę pod gołym niebem dla elblążan jest już zamknięta - Ale każdy w mieście może wystawić swoją restaurację, gdzieś na skwerku ulicy, zieleńcu, w parku – mówi Mariusz Lamp. - To akcja ogólnoświatowa i im ich więcej takich inicjatyw podejmiemy, tym lepiej dla naszego miasta i społeczności – trochę jednak uśpionej i coraz częściej zamkniętej w kwadracie swoich czterech ścian. Jeśli dopisze nam pogoda liczę na to, że ludzie przyjdą z kocykami, by na świeżym powietrzu móc pałaszować specjały przez nas przygotowywane. Tym bardziej, że miejsca w Bażantarni, obok wiat jest naprawdę dużo – mówi Mariusz Lamp.
Ale mimo wszystko założenie i celowość tego spotkania są szczytne. Cały dochód bowiem zostanie przekazany na cele charytatywne - Celem niedzielnego gotowania nie jest tak naprawdę zarabianie, tylko pokrycie kosztów, żeby po całej imprezie nie okazało się, że mamy w kieszeniach o tyle mniej i następnej akcji nie będziemy już w stanie zorganizować, bo już nas na to nie stać – mówi Jacek Witkowski, drugi z organizatorów. – Jeśli coś zostanie nam w kieszeniach mamy pomył, na co możemy spożytkować pieniądze. Nie chcemy jednak by idea jednodniowej restauracji kojarzyła się z jakąś akcją humanitarną. Pierwszą jest przede wszystkim idea zacieśniania społecznych więzi, nawiązywania kontaktów i ogromnej integracji, której tak nam brakuje w dzisiejszych, dziwnych czasach – dodaje Mariusz Lamp.
Jednodniowa restauracja jest przedsięwzięciem całkowicie legalnym - Akcja nie wymaga zgłoszenia czy rejestracji w instytucjach państwowych takich jak Urząd Skarbowy czy Państwowa Inspekcja Pracy, nie podlega również kontroli Sanepidu, ponieważ jest akcją jednorazową i nie jest prowadzona w sposób ciągły – mówi Mariusz Lamp. - Bez obaw można więc otworzyć własną, jednodniową restaurację i na jeden dzień wcielić się w rolę szefa kuchni gotując swoje ulubione specjały.
O tym, jak będzie wyglądała – i smakowała – pierwsza w Elblągu jednodniowa restauracja przekonamy się już w niedzielę. Zapraszamy!
Idea jednodniowych restauracji, czyli One day restaurant, narodziła się 2 lata temu w Finlandii i bardzo szybko przywędrowała do Polski. Pierwsza jednodniowa restauracja powstała w maju 2012 r. w Poznaniu. Potem, lawinowo, większe i mniejsze miasta Polski, zaczęły przyswajać tę idee u siebie.
W niedzielę, 18 sierpnia, także i w naszym mieście, elblążanie będą się mogli przekonać, na czym polegają zasady działania jednodniowej restauracji. A te są bardzo proste - Każdy podczas jednego, określonego przez organizatorów dnia może otworzyć własną restaurację. Warunek jest jeden: restauracja istnieje tylko jeden dzień – mówi Mariusz Lamp, jeden z organizatorów niedzielnej akcji w Elblągu.
Mariusz Lamp przyznaje, że o idei One Day Restaurant usłyszał po raz pierwszy podczas konferencji chrześcijańskiej zorganizowanej dla mężczyzn, przez Społeczność Chrześcijańską TOMY z Tomaszowa Mazowieckiego - Na jednodniową restaurację przyszło wtedy bardzo dużo ludzi, a jej główną ideą była ogólna integracja społeczna i dobra, wspólna zabawa, przy serwowanych za niewielkie pieniądze, smakołykach – tłumaczy.
Spotkajmy się w niedzielę w Bażantarni
Taka sama idea będzie przyświecała organizatorom podczas niedzielnego spotkania na jednodniowej restauracji zorganizowanej w Elblągu, w niedzielę 18 sierpnia. Lokalizacja? Polana w Bażantarni. Ramowe czasy spotkania: od godz. 13 do 19 - Wynająłem dużą wiatę, mam już w tej chwili zarezerwowanych 10 stołów, także jednorazowo obsłużymy spokojnie ok. 60 osób „pod chmurką”, a następne osoby możemy jeszcze wprowadzić do wiaty i podejrzewam, że w ten sposób spokojnie zmieści się z nami ok. 100 osób – mówi Mariusz Lamp.
Co organizatorzy zaproponują swoim gościom do jedzenia? - Będziemy gotowali gulasz w kotle węgierskim na ogniu, fasolkę po bretońsku, będą też dania wegetariańskie – dwie panie zrobią pyszne, warzywne sałatki – wymienia Mariusz Lamp. - Oprócz tego do picia będzie kawa, herbata i coś słodkiego ku rozkoszom podniebienie – domowej roboty ciasta.
Ceny za przysmaki na pewno nie będą wygórowane - Orientujemy się, że miska dobrego, czystego gulaszu na wołowinie kosztuje ok. 5 zł. U nas będzie jeszcze do tego bułka i ogórek kiszony. Domowe wypieki i napoje to koszt ok. 2 zł – mówi organizator. – Przede wszystkim jednak chciałbym podkreślić niekomercyjność tego wydarzenia. Ceny będą symboliczne, nikt na tym nie chce zarobić. Ma to być po prostu fajne spotkanie towarzyskie.
Lista chętnych osób, które będą gotowały w niedzielę pod gołym niebem dla elblążan jest już zamknięta - Ale każdy w mieście może wystawić swoją restaurację, gdzieś na skwerku ulicy, zieleńcu, w parku – mówi Mariusz Lamp. - To akcja ogólnoświatowa i im ich więcej takich inicjatyw podejmiemy, tym lepiej dla naszego miasta i społeczności – trochę jednak uśpionej i coraz częściej zamkniętej w kwadracie swoich czterech ścian. Jeśli dopisze nam pogoda liczę na to, że ludzie przyjdą z kocykami, by na świeżym powietrzu móc pałaszować specjały przez nas przygotowywane. Tym bardziej, że miejsca w Bażantarni, obok wiat jest naprawdę dużo – mówi Mariusz Lamp.
Ale mimo wszystko założenie i celowość tego spotkania są szczytne. Cały dochód bowiem zostanie przekazany na cele charytatywne - Celem niedzielnego gotowania nie jest tak naprawdę zarabianie, tylko pokrycie kosztów, żeby po całej imprezie nie okazało się, że mamy w kieszeniach o tyle mniej i następnej akcji nie będziemy już w stanie zorganizować, bo już nas na to nie stać – mówi Jacek Witkowski, drugi z organizatorów. – Jeśli coś zostanie nam w kieszeniach mamy pomył, na co możemy spożytkować pieniądze. Nie chcemy jednak by idea jednodniowej restauracji kojarzyła się z jakąś akcją humanitarną. Pierwszą jest przede wszystkim idea zacieśniania społecznych więzi, nawiązywania kontaktów i ogromnej integracji, której tak nam brakuje w dzisiejszych, dziwnych czasach – dodaje Mariusz Lamp.
Jednodniowa restauracja jest przedsięwzięciem całkowicie legalnym - Akcja nie wymaga zgłoszenia czy rejestracji w instytucjach państwowych takich jak Urząd Skarbowy czy Państwowa Inspekcja Pracy, nie podlega również kontroli Sanepidu, ponieważ jest akcją jednorazową i nie jest prowadzona w sposób ciągły – mówi Mariusz Lamp. - Bez obaw można więc otworzyć własną, jednodniową restaurację i na jeden dzień wcielić się w rolę szefa kuchni gotując swoje ulubione specjały.
O tym, jak będzie wyglądała – i smakowała – pierwsza w Elblągu jednodniowa restauracja przekonamy się już w niedzielę. Zapraszamy!
Wielki PLUS dla pomysłodawców! Czekam na więcej tego typu pomysłowych imprez.
przyjdę :)!!!!
a będzie piwo?
Idea fajna, ale jak rozumiem wszystkie osoby serwujące posiłki mają aktualne badanie sanepidowskie? To, że nie będzie kontroli nie zwalnia od odpowiedzialności w kwestii higieny.
Szkoda, ze nie na Starym Miescie.
restaruacja jednodniowa za to sraka bedzie trwała tydzień, przecież tam nie ma bieżącej wody, toalet, jak to powiedział jeden kelner w TV, Elbląg to nie Ameryka, a już na pewno nie Finlandia
fajnie chłopaki!
Do wszystkich "maruderów": Zostańcie w domu lub idźcie na Stre Miasto, pijcie piwo, dezynfekujcie rączki, jedzcie po kątach zupki chińskie, siedźcie przed kompem, piszcie nędzne kometarze. I błagam NIE POJAWIAJCIE się w niedzielę Bażantarni. Choć i tak większość z was tam się pojawi i będzie "smarować" hejty na portalach, które zrobią później relację z imprezy.
Tak bez sanepidu i zgłoszenia działalności? Ciekawe.
???? - Napisz odrazu donos do ministra Rostowskiego.Przez osoby o takim podejściu miasto umiera.