Elbląg to miasto koksiarzy i dresiarzy! Takie opinie o elblążanach wyrażają nasi rodacy... Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego tak jesteśmy postrzegani? Czy faktycznie tak dużo mężczyzn „koksuje”, „pakuje”... Czy rzeczywiście elbląskie sale treningowe są tak oblegane? Czy jesteśmy miastem, w którym mieszkają tylko napakowane osiłki? Na te pytania postaramy się odpowiedzieć w raporcie STERYDY.
Rozmowa z anonimowym, elbląskim kulturystą.
Jak długo interesujesz się kulturystką?
W momencie gdy poszedłem do szkoły średniej, to było jakieś 5 lat temu, zaczęły interesować mnie programy i gazety kulturystyczne. Nie wiem skąd to się u mnie wzięło, chciałem wyglądać jak „napakowani” panowie z plakatów. Zacząłem ćwiczyć. Myślę, że duży wpływ wywarli na mnie starsi koledzy, którzy ćwiczyli, chodzili na siłownię.
Czy można zakochać się w sobie, w swoich mięśniach?
Oj można... Początki są bardzo niewinne, z dnia na dzień człowiek się wciąga. Ja sam po trzech miesiącach ćwiczeń zauważyłem, że moje mięśnie zaczęły rosnąć. To mnie podniecało. Cieszyłem się z pierwszych efektów, które widoczne były gołym okiem.
Czy w Elblągu są miejsca gdzie można ćwiczyć, uprawiać kulturystkę?
Oczywiście, jest bardzo dużo takich miejsc, zarówno tych profesjonalnych jak i amatorskich. Z tego co wiem, to na każdym osiedlu znajduje się jakaś osiedlowa siłownia. Młodzi ludzie ćwiczą, chcą być silni. Niektórzy fascynują się kulturystyką tylko przez chwilę. Innym nie przechodzi. Tak jak mi.
Ale masz już mięśnie, masz siłę, czego chcesz więcej?
Mam, bo ciężko pracuję. Przyznaję, uzależniłem się od tego, to jest moje życie.
Czyli, nie potrafisz przerwać?
Nie chcę. I chyba nie mogę.
Dlaczego?
Obawiam się, że gdybym przerwał, moje ciało stałoby się „flakiem”...
Sądzisz, że mięśnie tak szybko opadną?
Mięśnie naturalne nie! Ale ....
Bierzesz sterydy...?
Brałem! Próbowałem „metke”, „teścia” itp. Przestałem, bo zacząłem mieć problemy ze zdrowiem. Lekarz zabronił mi brać różnego rodzaju używki i nielegalne środki. Przekonał mnie bym przestał się szprycować. Brałem bo chciałem osiągać większe efekty.
Czy tylko Ci, którzy biorą mogą osiągnąć zadawalające efekty? Przecież zawodowi kulturyści nie biorą dopingów, bo zostali by zdyskwalifikowani.
Zawodowcy też biorą. W sporcie też są różnego rodzaju przekręty. Pewne sprawy można oszukać, nawet komisje antydopingowe. Oczywiście nie wszyscy zawodowcy stosują dopingi, ale jest to szybki sposób by mięśnie urosły. Ja, tak już wspomniałem, nie biorę. Ćwiczę nadal w mniejszych ilościach, tylko po to żeby utrzymać sylwetkę. Kiedyś ćwiczyłem codziennie, w tej chwili trzy razy w tygodniu.
Czy w tej chwili, gdybyś miał wybór, zacząłbyś ćwiczyć, zacząłbyś brać sterydy?
Nie wiem. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, na pewno nie zdecydowałbym się na nielegalne dopingi, które zamiast pomagać, szkodzą. Jestem tego żywym przykładem. Do tej pory mam problemy z wątrobą. Na szczęście przestałem brać w odpowiednim momencie. I wszystkim, którzy ćwiczą, nie radzę brać. Sterydy to oszustwo!
fakt od tego mozna sie uzależnić
pamieatm ze to zjawisko "koksów" nasiliło sie jakies 3 lata jeszcze jak chodziłem do śr szkoły, mam nadzieje ze teraz jest tendencja spadkowa i że młodzież juz tak nie koksuje, ale nie jestem wstanie powiedzieć bo jestem zdala od tego środowiska, na miescie czasami widać koksiki :)) trudno powiedzieć pozdrawiam
mój stary tez ćwiczył, ale nie kokosował
Rynek legalnych suplementów żywieniowych jest tak mocno rozwinięty, że tzw "sterydy" stały sie zjawiskiem marginalnym: młodzież ma dostęp do dobrych jakościowo kreatyn, glutamin, białek i gainerów, że nikt o zdrowych zmysłach nie będzie się kłuł jakimś świństwem lub patroszył sobie wątrobę metanabolem. Czym innym natomiast jest cała kultura poprawiania tężyzny fizycznej: dla wielu chłopców z osiedla to przepustka do kariery w dyskotekach (bramkarze) lub wyjścia z cienia i stania się ważną figurą w swoim środowisku. Dodajmy do tego niskie wymagania estetyczne dot. garderoby + zamiłowanie do starych samochcodów z Niemiec i mamy gotowy stereotyp. amen.
Z tego wynika że stary popadles w samouwielbienie,to nie dobrze.
Troche te wypowiedzi wypięknione :( wydają się wręcz czytane ;/