Wybory samorządowe zaplanowano na wiosnę 2024 r. Jak decyzję posłów oceniają elbląscy radni?

Wybory samorządowe odbędą się wiosną 2024 r., a nie jesienią 2023 r. Taką decyzję podjęli tydzień temu parlamentarzyści. Co na ten temat sądzą elbląscy radni?

29 września w Sejmie przegłosowano ustawę wydłużającą obecną kadencję samorządu terytorialnego. Oznacza to, że wybory prezydentów, radnych, wójtów i burmistrzów odbędą się jesienią 2023 roku, a nie wiosną 2024 roku. Za głosowało 231 posłów - 222 posłów PiS, 3 posłów Kukiz '15 i 2 posłów niezrzeszonych. Jak decyzję posłów oceniają elbląscy radni? Czy są nią zaskoczeni?

Cztery lata temu, zmieniając czas trwania kadencji organów samorządowych, było wiadomo o kolizji kolejnych wyborów samorządowych i parlamentarnych. Widocznie wówczas liczono, że będzie to korzystne dla obozu władzy. Obecna zmiana przepisów może nasuwać wniosek, że obóz władzy obawia się wyników przyszłych wyborów samorządowych i parlamentarnych. W tym przypadku uwzględniono opinię niektórych polityków, którzy twierdzą, iż wystąpią utrudnienia przeprowadzenia tych wyborów w jednakowym czasie, chociaż kilkanaście lat temu była podobna sytuacja

– stwierdził radny KWW Witolda Wróblewskiego Krzysztof Konert.

Zdaniem Krzysztofa Konerta innym rozwiązaniem byłoby skrócenie kadencji parlamentu, ale nie było takiej woli większości parlamentarnej. - Według nowego terminarza wyborczego, wybory samorządowe wiosną 2024 roku odbędą się w przybliżonym terminie wyborów do Parlamentu Europejskiego – dodał. - Uważam, że prawo wyborcze powinno mieć przejrzyste i stałe podstawowe zasady, powodujące zaufanie społeczne do władzy publicznej. Częste zmiany, zmiany bez przekonującego uzasadnienia podważają to zaufanie.

Marek Osik, radny KWW Witolda Wróblewskiego przyznał, że o możliwości wydłużenia kadencji samorządu mówiło się już od kilku miesięcy. - Ustawa musi przejść jeszcze przez senat i uzyskać podpis Prezydenta – zaznaczył. - Niektóre argumenty dotyczące niedogodności i zagrożeń wynikających z przeprowadzenia wyborów parlamentarnych i samorządowych w tak krótkim odstępie czasu wydają się przekonywujące, szczególnie w przypadkach, które dotyczą kandydowania w takich wyborach tych samych osób, rozliczania finansowego komitetów wyborczych i nakładania się kampanii wyborczych. Nie bez znaczenia jest też w tym przypadku opinia Państwowej Komisji Wyborczej.

Uważam, że bardziej racjonalne byłoby jednak skrócenie kadencji parlamentu i przeprowadzenie wyborów do Sejmu i Senatu wiosną 2023 roku , a samorządowych zgodnie z terminem obecnej kadencji

– zauważył Marek Osik.

Zmianą terminu wyborów nie byli zaskoczeni też radni Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Adamowicz, Robert Turlej i Marek Kamm. - Mówiło się o tej propozycji od dawna. Moim zdaniem jest to decyzja bardziej polityczna – przyznał. - Można było rozdzielić o kilka tygodni wybory samorządowe i parlamentarne. Wówczas nie byłoby problemów z nakładaniem się terminów wyborów.

Nie jestem zaskoczona wynikiem głosowania w sprawie wyborów samorządowych w 2024 roku. W rozmowach z radnymi PiS też było przekonanie o przesunięciu terminu. No cóż, w Parlamencie PiS ma większość. Według mnie już w 2018 roku rządzący znali terminy i wiedzieli, że w jednym roku odbędą się ważne wybory dla kraju i samorządów. Nie było refleksji? Taka taktyka jaką proponuje PiS w demokratycznym Państwie jest nie do przyjęcia. Nic się nie wydarzyło, nie ma żadnych nadzwyczajnych przesłanek aby zmieniać terminy

– podkreśliła Małgorzata Adamowicz.

Marek Kamm pokreślił, że zapowiedzi prezesa Kaczyńskiego krążyły w przestrzeni medialnej od dłuższego czasu.  - Należy zauważyć, że ustawa jest dopiero na początkowym etapie legislacji i jeszcze nie stała się obowiązującym prawem – stwierdził. - No, ale można zakładać, że niebawem nim się stanie. W działaniach PiS dostrzegam pewną niekonsekwencję i brak przewidywania, bo nie kto inny jak właśnie koalicja rządząca wydłużyła w 2018 r. kadencję samorządu z lat 4 do lat 5. Już wtedy było wiadomo z kalendarza wyborczego, że w ten sposób nałożoną się na siebie wybory parlamentarne 2023 roku (2019 r. + 4 lata ) i samorządowe (2018 r. + 5 lat). Albo nikt tego nie dostrzegł, albo uznano, że to nie ma znaczenia. Teraz okazuje się, że znaczenie ma i nie można tych dwóch elekcji przeprowadzić na jesieni 2023 r. Natomiast na wiosnę 2024 r. są zaplanowane wybory do Parlamentu Europejskiego i tutaj ich bliskość z przełożonymi wyborami lokalnymi już problemem nie jest. Brak logiki lub cwaniactwo jest widoczny aż nadto.

Z analiz politologów wynika, że PiS może się obawiać wyniku wyborów samorządowych, które w 2023 r. odbyłyby się jako pierwsze, bo z historii wynika, że nie radził sobie w nich zbyt dobrze i zapewne nie chce, aby ich słaby wynik przełożył się na wybory parlamentarne. Prawdopodobnie chodzi także o komfort możliwości kandydowania do samorządu, jeżeli nie uda się dostać do parlamentu. W sytuacji odwrotnej nie jest to możliwe. Takie obawy nie mogą jednak uzasadniać łamania prawa, gdyż daty wyborów zmienia się w wyniku wprowadzenia stanów wyjątkowych (takich obecnie nie ma wprowadzonych) albo samorozwiązania. Reasumując, podporządkuję się oczywiście decyzji ustawodawcy i będę pełnił mandat do jego ustawowego końca

– stwierdził Marek Kamm.

Decyzję przesunięcia wyborów popierają radni PiS. - Osobiście uważam, że jest to dobra decyzja, która pozwoli Państwowej Komisji Wyborczej sprawnie zorganizować wybory samorządowe oraz parlamentarne – zaznaczył Rafał Traks. - Obecnie mieliśmy taką sytuacje, że wybory parlamentarne i samorządowe nachodziły na siebie co mogło spowodować duże trudności w zorganizowaniu ich w tym samym terminie. Proszę pamiętać, że w przypadku wyborów samorządowych mamy kilka tysięcy kandydatów do rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich ponadto dochodzą kandydaci na wójta, burmistrza i prezydenta. Jest to na prawdę duże przedsięwzięcie organizacyjne.

Bardzo często zdarza się, że samorządowcy startują w wyborach parlamentarnych w przypadku przeprowadzenia wyborów (samorządowych i parlamentarnych ) w jednym terminie taka możliwość byłaby niemożliwa do przeprowadzenia. Drugim ważnym argumentem przemawiającym Na rzecz rozdzielenia tych wyborów przemawia również organizacja komisji wyborczych. Dla pełnej transparentności wyborów należałoby zorganizować oddzielne komisje wyborcze, co oznacza zaangażowanie dwa razy większej ilości osób do komisji. Przypomnę, że przy ostatnich wyborach samorządowych z obsadzeniem komisji był problem. Podsumowując dla większej transparentności oraz lepszej organizacji rozdzielenie terminów jest dobrą decyzją

– zapewnia Rafał Traks.

Radni PiS Marek Pruszak również przyznał, że przeprowadzenie wyborów parlamentarnych i samorządowych jesienią przyszłego roku sprawiłoby wiele problemów zarówno z rozliczeniem kampanii jak i samym procesem wyborczym. - Kampanie wyborcze nie powinny się pokrywać szczególnie do polskiego parlamentu i do samorządów lokalnych. Mogłoby to zdezorientować wyborców – dodał. - Decyzję Sejmu oceniam jako racjonalną.