Nasi czytelnicy pytają, co się stało z byłym wiceprezydentem Tomaszem Lewandowskim po referendum? Jak potoczyły się Pana losy? Czy nadal jest Pan w Elblągu, czy jest Pan zaangażowany w politykę?
Jestem rodowitym elblążaninem. Tutaj mieszkam, funkcjonuję, mam rodzinę. Od momentu, kiedy przestałem pełnić funkcję wiceprezydenta walczyłem o swoje dobre imię. O to, by te oszczerstwa, które ukazały się na mój temat w jednym z elbląskich portali zostały publicznie wyjaśnione.
Był proces o zniesławienie. Jak się zakończył?
Był proces pierwszej, potem drugiej instancji. Oba wygrałem. Autor tekstów po raz kolejny został skazany, za pomówienie mnie prawomocnym wyrokiem przed sądem karnym.
Zostało przyznane odszkodowanie?
Kara jaka została orzeczona nie satysfakcjonuje mnie. Uważam, że waga tych przestępstw jest dużo większa niż zasądzona kara.
Można powiedzieć, że "Sprawa mieszkaniowa", o której mówimy, rozpoczęła efekt domina, który doprowadził do referendum. Mówiono, że dobrym posunięciem dla ówczesnej władzy i prezydenta Grzegorza Nowaczyka, studzącym emocje, byłoby odsunięcie Pana na pewien okres. Z perspektywy czasu uważa Pan, że pozostawienie Pana na stanowisku Wiceprezydenta było dobrą decyzją?
Z moim ówczesnym szefem, prezydentem Grzegorzem Nowaczykiem, przeprowadziliśmy rozmowę. Prezydent Nowaczyk zapytał mnie wprost, czy te informacje są prawdziwe. Zgodnie z prawdą poinformowałem Prezydenta, że są to pomówienia, że nie uczestniczyłem w zamianie mieszkań, że nie używałem swojego stanowiska do tego, by ta zamiana mogła dojść do skutku. Ja nie mogłem wpływać na decyzje członków mojej rodziny, którzy samodzielnie podjęli decyzję i działania w kierunku zamiany. Kwestia zamiany mieszkań była sprawdzana przez cztery niezależne organy i wszystkie postępowania zakończyły się potwierdzeniem przeprowadzenia procedury zamiany zgodnie z obowiązującym prawem i brak udziału mojej osoby w procesie zamiany. Przeprowadzenie pierwszej kontroli wewnętrznej zlecił jeszcze Prezydent Grzegorz Nowaczyk w Zarządzie Budynków Komunalnych, jak i w Departamencie Gospodarki Nieruchomościami i Geodezji. Nie doczekaliśmy już protokołu, bo już w międzyczasie było referendum. Ta kontrola nie wykazała żadnych uchybień. Kolejna rzecz, zlecona już za czasów komisarza, to była kwestia wydania opinii prawnej przez zespół radców prawnych Urzędu Miejskiego. Tutaj również jednoznacznie określono, że zamiana została przeprowadzona zgodnie z przepisami. Trzecie postępowanie wyjaśniające przeprowadziła prokuratura w Działdowie, która po ponad pół roku badania materiałów i przesłuchiwaniu świadków umorzyła postępowanie, nie znajdując żadnych znamion czynów zabronionych. Na co ówczesny prezydent Jerzy Wilk złożył zażalenie, które rozpatrywał Sąd w Elblągu. Sąd poprowadził postępowanie wyjaśniające i również nie dopatrzył się nieprawidłowości. To wszystko dowiodło tego, co od początku mówiłem, że procedura zamiany mieszkań przeprowadzona została z godnie z przepisami a ja nie miałem z nią jakiegokolwiek związku. A odpowiadając Pani wprost na pytanie uważam że każda decyzja Prezydenta Nowaczyka w stosunku do mojej osoby, a szczególnie zawieszenie w obowiązkach, odebrane byłoby przez opinię publiczną jako potwierdzenie stawianych mi zarzutów. Ogromnie cenię Grzegorza Nowaczyka za to że jest człowiekiem z zasadami a w tamtym czasie będąc Prezydentem Elbląga nie zrezygnował z zasad dla interesu politycznego.
Czyli nie odsunięcie Pana ocenia Pan jako dobrą decyzję?
Dzisiaj patrząc z perspektywy na okres przed referendum, skala pomówień, oczerniania członków PO sprawujących władzę w mieście była tak ogromna, że zawieszenie wiceprezydenta nie wpłynęłoby na zmianę losów zbliżającego się referendum.
Podczas wywiadu dla info.elblag.pl udzielonego podczas trwania jednego z procesów mówił Pan, że "jeśli słowa Sebastiana K. potwierdzą się, odpowiedzialność moralna spocznie na Jerzym Wilku". Nadal uważa Pan, że ta sytuacja została wyolbrzymiona po to, by doprowadzić do referendum?
Jestem w 100 procentach przekonany, że tak właśnie było. Taką opinię także podzielił Sąd wydając wyrok skazujący. W uzasadnieniu Sąd podkreśla że "obowiązkiem dziennikarza jest weryfikacja informacji pod kątem zgodności z prawdą, zwłaszcza w sytuacji, gdy informacje pochodzą od strony konfliktu, a więc której relacji trudno a priori nadać walor obiektywizmu." Tutaj sąd nawiązuje do tego, że oskarżony powoływał się, iż informacje uzyskiwał na co przedłożył dowody i sąd ich nie odrzucił. Od naszego ówczesnego przeciwnika politycznego, jakim był Jerzy Wilk. Bezsprzecznie te działania Jerzego Wilka i obozu opozycyjnego w stosunku do Platformy Obywatelskiej, przyczyniły się do tego, że referendum się tak potoczyło.
Nie brał Pan wtedy pod uwagę, że "sprawa mieszkaniowa" nabierze takiego rozmachu? Przecież po raz pierwszy Jerzy Wilk poruszył ten temat na sesji RM. Nie zapaliła się Panu wtedy czerwona lampka?
Byłem przekonany, że pyta, bo chce się dowiedzieć. W związku z tym, że o sprawie wiedziałem bardzo mało, bo zamiany nie dokonywałem ja, tylko moja rodzina, a ja nie o wszystkim co moja rodzina robi wiem i muszę wiedzieć. Dzisiaj wiemy, że to pytanie nie miało na celu wyjaśniania sprawy, tylko rozpoczęcie efektu śnieżnej kuli, która się wysypała w momencie referendum.
Czy teraz, wiedząc jaki jest tego finał, podjąłby Pan inną decyzję? Usunąłby się Pan w cień?
W cień usuwają się ludzie, którzy mają coś do ukrycia i mają sobie coś do zarzucenia. Ani wtedy, ani teraz nie czuję się winny, bo tej winy nie popełniłem. Zostałem ukarany przez to, że referendum potoczyło się pomyślnie dla naszych oponentów politycznych. Stałem się celem nie dlatego, że nazywam się Tomasz Lewandowski, a moja rodzina dokonała zamiany mieszkań, tylko dlatego, że w tamtym czasie pełniłem funkcję wiceprezydenta Miasta z ramienia Platformy Obywatelskiej. Cały obóz opozycyjny, czyli PiS, Ruch Palikota i inne środowiska, które były nam nieprzyjazne, skupiły się razem, żeby nam zaszkodzić.
"Sprawa mieszkaniowa" nabrała rozgłosu. Pisały o tym nawet ogólnopolskie media. Wiemy, że odbiło się to na Pana karierze, a czy wpłynęło to również na Pana podejście do elbląskiej sceny politycznej?
Tak, takie sytuacje są doskonałą próbą kiedy możemy poznać ludzi wokół nas. Poznajemy kto jest naszym prawdziwym przyjacielem, kto ma zasady a kto jest z nami tylko po to, by czerpać korzyści. Tamten czas był naprawdę trudnym okresem dla mnie. Ktoś, kto jest człowiekiem uczciwym, w chwili zderzenia się z zorganizowaną atakiem polegających na bezwzględnym pomawianie mnie i mojej rodziny, moich dokonań, mojej uczciwości staje się w pewien sposób bezradny. Do tamtego momentu myślałem że jestem odporny i, że nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Ale nie. Tamta sytuacji wycisnęła na mnie naprawdę duże piętno. Gdyby ktoś zaatakował mnie merytorycznie podważając moją pracę i moje decyzje to mógłbym podjąć walkę na argumenty. W obliczu pomówień byłem bezradny. Ale dzięki mojej rodzinie i osobom bliskim nie załamałem się. Ostatnie wydarzenia pokazują, że nie jest łatwo. Burmistrz Braniewa, którego znałem i ocenie mam go jako bardzo dobrego samorządowca, nie poradził sobie z pomówieniami z jakimi się spotkał. Ja dzisiaj mogę powiedzieć, że miałem duże szczęście.
Podobno doradcy prezydenta Nowaczyka szeptali mu, by poświęcić Pana dla dobra ogółu. Tak się nie stało.
Tak się nie stało, bo prezydent Grzegorz Nowaczyk był najlepszym Prezydentem Elbląga i Elbląg może żałować, że ta kadencja nie dobiegła do końca a kolejna nie jest kadencją Grzegorza Nowaczyka. To jest człowiek, który ma zasady, miał wysoko postawione cele związane z rozwojem Elbląga które konsekwentnie realizował razem ze swoimi współpracownikami.
Zdawałoby się, że przynależność do partii zobowiązuje i oczywiste jest, że osoby z tego samego ugrupowania politycznego powinny się wspierać. Jak ocenia Pan zachowanie poseł Elżbiety Gelert, która na pogrzebie Burmistrza Braniewa pojawiła się z autorem tekstów oczerniających przed laty Pana osobę?
Faktycznie poseł Elżbieta Gelert przyjechała w towarzystwie Sebastiana Bona-Kuchejdy człowieka skazanego wieloma prawomocnymi wyrokami karnymi, między innymi za pomówienia mnie i doradcę prezydenta Witolda Strzelca. Z wiadomych względów nie mogę się z tym pogodzić. Platforma powinna być monolitem. Powinniśmy być ludźmi, którzy się wspierają na dobre i na złe. Nie akceptuję takiej sytuacji, że poseł, wybraniec narodu, osoba, z którą kiedyś bardzo blisko współpracowałem i liczyłem się z jej zdaniem, współpracuje z ludźmi skazanymi prawomocnymi wyrokami przed sądami karnymi, jednoznacznie wymierzając policzek nam - osobom, które zostały przez tą osobę skrzywdzone. Dlatego na ostatnim spotkaniu Platformy wyraziłem swoją negatywną opinie bardzo konkretnie.
Otrzymał Pan jakieś wytłumaczenie?
Jeszcze nie uzyskałem odpowiedzi. Czekam na odpowiedź od przewodniczącego partii w powiecie, jakie są podstawy działania poseł Gelert, która doskonale wie jaką rolę odegrał ten człowiek w okresie referendum. Trzeba podkreślić, że przez tamte wydarzenia Platforma została strasznie pokiereszowana. Od tamtej pory cały czas odbudowuje swoją strukturę. Wiele osób od Platformy odeszło. To też widzą nasi wyborcy. Ja tą partię tworzę od 10 lat. Dzisiaj wycofałem się z życia politycznego i czynnego uczestnictwa w działalności partii przez co mogę bardziej obiektywnie, z dystansem, obserwować to, co robi partia.
Osobiście nie rozmawiał Pan z panią poseł na ten temat?
Na tym spotkaniu poseł była nieobecna.
I nie planuje Pan zapytać o powody jej działania?
Złożyłem swoje zapytanie do statutowego ciała, jakim jest moje koło.
Wspomniał Pan o tym, że wycofał się z działań. To znaczy, że w ogóle już się Pan nie udziela?
Sympatie i poglądy polityczne są dla mnie niezmienne. Dalej jestem członkiem Platformy i liberałem, ale z czynnego działania politycznego wycofałem się. Po tamtych wydarzeniach przewartościowałem swoje życie i doszedłem do wniosku, że inne rzeczy są dla mnie ważniejsze, takie jak rodzina, zdrowie i prawdziwi przyjaciele.
Jako osoba, która teraz patrzy na wszystko z dystansem, jakby Pan ocenił stan elbląskiej sceny politycznej?
Tymczasową kadencję, kiedy władzę sprawował PiS z Jerzy Wilkiem, oceniając muszę powiedzieć, że ta kadencja przebiegła w sposób tragiczny i była negatywnym okresem dla Elbląga. Przez te 1,5 roku trwała tylko kampania wyborcza Jerzego Wilka. Prezydent Wilk roztrwonił dorobek poprzednich prezydentów. Na okres naszej kadencji przypadał okres największych inwestycji miejskich, takich jak budowa dróg 503 i 504, duży projekt związany z przeciwpowodziowym zabezpieczeniem Żuław, mosty na rzece Elbląg, wiele inwestycji, które były wykonane, a płatności za nie przypadły nam, tj. Ratusz Miejski, remonty ulic, zakup i remont tramwajów, remont dachu w Szpitalu przy ul. Żeromskiego, informatyzacja szpitali, spłata zadłużenia Szpitala, zakończenie projektu w ZUO i szereg innych kwestii. Stąd zadłużenie Miasta, o którym się szumnie mówi. Ale ono nie powstało znikąd. Z tych pieniędzy zbudowaliśmy infrastrukturę, z której korzystamy dzisiaj wszyscy.
Czyli traktuje Pan prezydenturę Jerzego Wilka jako okres przecinania wstęg?
Z całą pewnością mogę stwierdzić, że te 1,5 roku to był okres przecinania wstęg. Wszyscy w Urzędzie się śmiali, że nożyczki się grzeją od przecinania wstęg przy inwestycjach, które zaczynał albo prezydent Henryk Słonina, albo Grzegorz Nowaczyk. A w zasadzie Jerzy Wilk nie robił przy tym nic.
To, co spowodowało, że mimo tak, jak Pan twierdzi, korzystnego okresu dla Jerzego Wilka, nie udało mu się ponownie wygrać wyborów?
Wydaje mi się, że jednak elblążanie przejrzeli na oczy i zobaczyli, że przez te 1,5 roku Jerzy Wilk nie zrobił nic, a wręcz rozmontował sprawnie funkcjonujące mechanizmy. Np. Wieloletni Program Mieszkaniowy, który został sprowadzony tylko i wyłącznie do podwyżki czynszów, a to nie jest tak. W momencie, kiedy Jerzy Wilk obniżył czynsze, ludzie przestali mieć bodziec do kupowania mieszkań, przez co były mniejsze wpływy do kasy miasta, przez co nie było pieniędzy na modernizację komunalnego zasobu. Ja przypomnę że 82 proc. zasobów mieszkaniowych, to są budynki wybudowane przed 1945 r. Myśmy zakładali, że co roku będziemy budować budynek -raz komunalny, raz socjalny. Od 2011 r. taką metodę zastosowaliśmy. Kiedy my przestaliśmy rządzić, model przestał być stosowany. Oddawanie nowych mieszkań i przenoszenie rodzin z budynków o najniższym standardzie pozwalało na uwolnienie nowych terenów i za to też można było uzyskać środki ze sprzedaży.
Dopatrzył się Pan jeszcze jakiś niewłaściwych działań?
Jerzy Wilk zrezygnował z bardzo ważnych, trzech projektów. Pierwszy to Obwodnica Wschodnia, która jest niezbędna dla funkcjonowania takiego miasta jak Elbląg. Mieliśmy już wykonawcę na pierwszy odcinek i środki zabezpieczone z Urzędu Marszałkowskiego, i gdyby powstał pierwszy odcinek, sukcesywnie powstawałyby kolejne. Drugi projekt -zagospodarowanie terenu wokół Terkawki. To są naturalne tereny do sytuowania przemysłu, centr logistycznych. Był tam duży projekt, aby przygotować koncepcję zagospodarowania. Jerzy Wilk zrezygnował. Trzeci projekt to przebudowa kompleksu sportowego przy Agrykola. To był bardzo szeroko pomyślany projekt. To miała być elbląska arena sportowo-kulturalna. Zrezygnowano z tego projektu i jako mieszkaniec uważam, że straciliśmy dużo.
Które Pana działania, jako wiceprezydenta, zostały obrócone przeciwko Panu?
Wieloletni Program Mieszkaniowy został przez ówczesną władzę skrytykowany, a widzę, że po tym czasie nasz program jest nagradzany. ZBK otrzymało niejedną nagrodę za działania wynikające z WPM. Nagrody są dzisiaj, ale gdy go tworzyliśmy, byliśmy chwaleni i stawiani za wzór. Byliśmy prekursorem, ale odbiło się to na nas negatywnie. Kolejna sprawa to Szpital Miejski. Zarzucano nam, że prowadzimy do upadku szpitala, a nam zależało, by go utrzymać. Tak było przed referendum. Dziś ten temat wygasł. Czas, w którym szpital ma być dostosowany do wymogów unijnych jest w przyszłym roku. Nic nie szpitalem się jednak nie działo. Jerzy Wilk nic z tym nie robił. Czekam na nowe pomysły Witolda Wróblewskiego.
Uważa Pan, że stan, w jakim zastał Elbląg Witold Wróblewski jest wyzwaniem?
Ogromnym. Miasta wielkości Elbląga, szczególnie te które utraciły status województwa borykają się z dużym bezrobociem, brakiem inwestorów, odpływem młodych ludzi, kapitału a to powoduje coraz mniejsze wpływy do budżetu miasta. Liczę na to ze doświadczony samorządowiec jakim jest Witold Wróblewski wykorzysta swoją wiedzę dla Elbląga i podejmie się rozwiązywania trudnych problemów miasta, podobnie jak w owym czasie my mieliśmy taką odwagę. A jest tym trudniejsze w mieście gdzie hasłami populistycznymi typu obniżka czynszów nie patrząc na konsekwencje zdobywa się głosy.
Czy to prawda, że proponowano Panu ponowne objęcie stanowiska wiceprezydenta?
Takie informacje do mnie docierały, ale nie otrzymałem oficjalnej propozycji. Może na giełdzie moje nazwisko się przewijało, ale oficjalnie żadnych rozmów nie było.
A zgodziłby się Pan?
Nie.
Nie czuje Pan potrzeby, aby ponownie wkroczyć do Urzędu Miejskiego?
Nie. Mogę służyć swoim doświadczeniem i pomysłami, ale hołduję przekonaniu, że dwa razy się do tej samej rzeki nie wchodzi i nie chciałbym ponownie pełnić tej funkcji, ponieważ dwa i pół roku jako wiceprezydent Elbląga podporządkowałem życie swoje i mojej rodziny i mimo satysfakcji jaka miałem z pracy dla Elblążan w konsekwencji moja rodzina bardzo przeżyła tą sytuację i nigdy więcej nie chciałbym ich na to narazić. Obecnie spełniam się zawodowo, wróciłem do biznesu i zarządzania i uważam ze jestem na właściwym miejscu w swoim życiu.
Dziękuję za rozmowę.
Z Tomaszem Lewandowskim rozmawiała
P....c obudził się ze snu zimowego.
urzędnicy czekają na pana był pan najlepszym wice jakiego miało miasto, mamy nadzieję, że jeszcze pan zmieni zdanie.
tak to u nas jest, pomówić można każdego i tak naprawdę kary za to nie ma żadnej...ja też uważam że Nowaczyk miał wiele odwagi i chciał zmieniać Elbląg
jak to mówią polityk nie różni się od muchy ponieważ i jednego i drugiego można zniszczyć gazetą...i tak właśnie było u nas
sprawy mieszkania nie ma, pewnie . Niech portal zachowa resztki przyzwoitości i nie pokazuje tych SZKODNIKOW Elbląga, jako miasta. Ludzie pokazali, gdzie jest jego miejsce. ( nawet lemingi się przyłączyły)
pozdrowionka dla Ciebie Tomku, ja nigdy nie wątpiłam w twoją uczciwość, a co do Elki to dzisiaj wszyscy widzimy że nie kieruje się zasadami, które kiedyś były dla nas świętością
ŻENADA.!!! Nowaczyk że co? że był najlepszym prezydentem? No koń by się uśmiał!
Tomek, super wywiad. Jesteś jednym z nielicznych w PO, który ma odwagę głosić prawdę. Gratuluję i pozdrawiam.
Jeszcze sie nic nie nauczyl. Zenada.
no nareszcie Platforma zaczyna mówić z sensem, bo już myślałem że nigdy się nie otrząsną po tamtych wydarzeniach