Przed radnymi decyzja o przyjęciu uchwały budżetowej na rok 2014. Jeszcze przed świętami, na posiedzeniu obradowali radni z Komisji Gospodarczej, którzy do samego projektu budżetu Miasta na rok przyszły wnosili dużo uwag i zapytań. Jednym z głównych, na które bardzo zwracali uwagę, było te związane z potrzebą prowadzenia jednorocznych inwestycji miejskich na rzecz gospodarskiego i racjonalnego przygotowania wkładu własnego Elbląga pod zadania, na które miasto będzie próbowało pozyskać pieniądze z nowej perspektywy unijnej - Patrzmy na publiczny pieniądz z rozsądkiem – apelował radny Adam Basiukiewicz (KWW Witolda Wróblewskiego).
Budżet na rok 2014 został oszacowany w wysokości ponad 553 mln zł. Dochody miasta zaplanowano w wysokości 509.721.658 zł, w tym dochody bieżące - 438.772.170 zł i dochody majątkowe 70.949.488 zł. Wydatki kształtują się na poziomie 553.553.286 zł., w tym na wynagrodzenia - 232.747.021 zł. Wysokość budżetu z wydatkami jest równa, ze względu na decyzję o emisji obligacji – 40 mln zł. Na miejskie inwestycje ratusz w przyszłym roku planuje wydać 94.434.506 zł, przy planowanym długu rzędu 336 mln zł.
Powyższe liczby wskazują więc na to, że Miasto znalazło się w takiej sytuacji, iż działania na realizację zadań inwestycyjnych, jednorocznych powinny być ograniczone. Tymczasem w budżecie (dostępny tutaj) na inwestycje w przyszłym roku planuje się przeznaczyć prawie 95 mln zł. Niepokoi to radnych, którzy wskazują, że zbliżamy się do unijnego rozdania na lata 2014-2020 i w związku z tym, może nam zabraknąć pieniędzy na ich wkład własny – Po prostu nie będzie z czego tych pieniędzy wyłożyć – mówi Adam Basiukiwicz (KWW Witolda Wróblewskiego). – Jeśli zakładamy w budżecie projekty jednoroczne, to uważam, że należałoby z nich zrezygnować; przypominam, że wkład na ich realizację w niektórych przypadkach wynosi nawet 100 proc.
Gorąca dyskusja rozpoczęła się w momencie, gdy skarbnik miasta, Rozalia Grynis, przedstawiła radnemu Ryszardowi Klimowi (SLD) możliwości finansowania przyszłych inwestycji, o które wnosił radny, m.in. znalezienie pieniędzy na budowę nowych mieszkań komunalnych w Elblągu, zakup taboru tramwajowego, wykonanie remontu ul. Częstochowskiej i inwestycję związaną z budową ciągu rowerowo-pieszego od ul. Fromborskiej do Zajazdu Krasny Las - Dobrze by było, gdybyśmy się skupili na tym jak pozyskać pieniądze – ripostował Sławomir Malinowski, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej. - Pan przewodniczący (R. Klim – red.) wniósł kilka projektów dotyczących tylko wydawania pieniędzy. To ważne, bo mieszkańcom nowe inwestycje się należą, ale mamy też nową perspektywę budżetową, a nasz dług wzrasta. O tym mówiliśmy na sesji. Warto by było o tym także pamiętać.
Podobnie radni z KWW Witolda Wróblewskiego myślą o tworzonych dokumentacjach projektowych dla inwestycji, których realizacja czeka „lepszych dni” – czyli ewentualnego dofinansowania z UE, lub znalezienia na nie środków własnych – Robimy projekty, które po pewnym czasie okażą się bezwartościowe, ale pieniądze zostały wydane, bo trzeba było zapłacić firmie, która ten projekt wykonała – wskazuje Adam Basiukiewicz. - A projekt odkładamy na lata do lamusa. Patrzmy na publiczny pieniądz z rozsądkiem.
Ryszard Klim zauważa, że radni nie zostali należycie przygotowani do podjęcia strategicznych decyzji związanych z przyjęciem nowego budżetu – Obarczono nas tylko możliwością „za” lub „przeciw”, ale wcześniej jest jeszcze refleksja, udział w tym, czy mamy tę decyzję podjąć – dodaje Klim. - Ja mówiłem na debacie budżetowej, że mam zastrzeżenia, co do filozofii tworzenia budżetu, która zakłada, że aby coś zaproponować trzeba także zaproponować, by coś skreślić. Dla mnie jest to tylko zasłona dymna, bo gdybym w odpowiednim czasie miał przedstawiony ogólny zarys problemów finansowych miasta, to być może byłbym bardziej zdyscyplinowany, niż dzisiaj (…) z każdego budżetu można wykrzesać coś optymistycznego i rozwojowego, nawet z tego.
Refleksja z powyższego jest smutna. Przy dzisiejszym zadłużeniu naszego miasta, które czarno na białym wskazuje także nowy budżet Elbląga nie widać, byśmy w kwestii wyjścia z impasu zrobili krok do przodu, a wręcz przeciwnie – do tyłu – Ostatnio rząd zafundował nam zmianę zasady naliczania wskaźników zadłużenia; to jednak nie zmienia naszej fatalnej sytuacji – dodaje Adam Basiukiewicz. - Powyższe jest tylko usprawiedliwieniem dla naszych działań i działań rządu, ale efektu namacalnego dla obywatela nie ma. Myślę, że powinniśmy w projekcie budżetu szukać oszczędności, a nie dokładać jeszcze nowych. Wszystko, to tylko chciejstwo. Tylko za co? – kończy radny.
Budżet na rok 2014 został oszacowany w wysokości ponad 553 mln zł. Dochody miasta zaplanowano w wysokości 509.721.658 zł, w tym dochody bieżące - 438.772.170 zł i dochody majątkowe 70.949.488 zł. Wydatki kształtują się na poziomie 553.553.286 zł., w tym na wynagrodzenia - 232.747.021 zł. Wysokość budżetu z wydatkami jest równa, ze względu na decyzję o emisji obligacji – 40 mln zł. Na miejskie inwestycje ratusz w przyszłym roku planuje wydać 94.434.506 zł, przy planowanym długu rzędu 336 mln zł.
Powyższe liczby wskazują więc na to, że Miasto znalazło się w takiej sytuacji, iż działania na realizację zadań inwestycyjnych, jednorocznych powinny być ograniczone. Tymczasem w budżecie (dostępny tutaj) na inwestycje w przyszłym roku planuje się przeznaczyć prawie 95 mln zł. Niepokoi to radnych, którzy wskazują, że zbliżamy się do unijnego rozdania na lata 2014-2020 i w związku z tym, może nam zabraknąć pieniędzy na ich wkład własny – Po prostu nie będzie z czego tych pieniędzy wyłożyć – mówi Adam Basiukiwicz (KWW Witolda Wróblewskiego). – Jeśli zakładamy w budżecie projekty jednoroczne, to uważam, że należałoby z nich zrezygnować; przypominam, że wkład na ich realizację w niektórych przypadkach wynosi nawet 100 proc.
Gorąca dyskusja rozpoczęła się w momencie, gdy skarbnik miasta, Rozalia Grynis, przedstawiła radnemu Ryszardowi Klimowi (SLD) możliwości finansowania przyszłych inwestycji, o które wnosił radny, m.in. znalezienie pieniędzy na budowę nowych mieszkań komunalnych w Elblągu, zakup taboru tramwajowego, wykonanie remontu ul. Częstochowskiej i inwestycję związaną z budową ciągu rowerowo-pieszego od ul. Fromborskiej do Zajazdu Krasny Las - Dobrze by było, gdybyśmy się skupili na tym jak pozyskać pieniądze – ripostował Sławomir Malinowski, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej. - Pan przewodniczący (R. Klim – red.) wniósł kilka projektów dotyczących tylko wydawania pieniędzy. To ważne, bo mieszkańcom nowe inwestycje się należą, ale mamy też nową perspektywę budżetową, a nasz dług wzrasta. O tym mówiliśmy na sesji. Warto by było o tym także pamiętać.
Podobnie radni z KWW Witolda Wróblewskiego myślą o tworzonych dokumentacjach projektowych dla inwestycji, których realizacja czeka „lepszych dni” – czyli ewentualnego dofinansowania z UE, lub znalezienia na nie środków własnych – Robimy projekty, które po pewnym czasie okażą się bezwartościowe, ale pieniądze zostały wydane, bo trzeba było zapłacić firmie, która ten projekt wykonała – wskazuje Adam Basiukiewicz. - A projekt odkładamy na lata do lamusa. Patrzmy na publiczny pieniądz z rozsądkiem.
Ryszard Klim zauważa, że radni nie zostali należycie przygotowani do podjęcia strategicznych decyzji związanych z przyjęciem nowego budżetu – Obarczono nas tylko możliwością „za” lub „przeciw”, ale wcześniej jest jeszcze refleksja, udział w tym, czy mamy tę decyzję podjąć – dodaje Klim. - Ja mówiłem na debacie budżetowej, że mam zastrzeżenia, co do filozofii tworzenia budżetu, która zakłada, że aby coś zaproponować trzeba także zaproponować, by coś skreślić. Dla mnie jest to tylko zasłona dymna, bo gdybym w odpowiednim czasie miał przedstawiony ogólny zarys problemów finansowych miasta, to być może byłbym bardziej zdyscyplinowany, niż dzisiaj (…) z każdego budżetu można wykrzesać coś optymistycznego i rozwojowego, nawet z tego.
Refleksja z powyższego jest smutna. Przy dzisiejszym zadłużeniu naszego miasta, które czarno na białym wskazuje także nowy budżet Elbląga nie widać, byśmy w kwestii wyjścia z impasu zrobili krok do przodu, a wręcz przeciwnie – do tyłu – Ostatnio rząd zafundował nam zmianę zasady naliczania wskaźników zadłużenia; to jednak nie zmienia naszej fatalnej sytuacji – dodaje Adam Basiukiewicz. - Powyższe jest tylko usprawiedliwieniem dla naszych działań i działań rządu, ale efektu namacalnego dla obywatela nie ma. Myślę, że powinniśmy w projekcie budżetu szukać oszczędności, a nie dokładać jeszcze nowych. Wszystko, to tylko chciejstwo. Tylko za co? – kończy radny.
Przyjęcie budżetu na 2014 rok już dziś, na sesji Rady Miejskiej. Jak zagłosują radni poszczególnych frakcji?
To zastanawiające kto zasiada w elblaskiej Radzie miasta? Ci sami radni którzy ochoczo głosują za wstrzymaniem podwyżek opłat lokalnych, a nawet za ich obniżkami, teraz się martwią, że sytuacja budżetu Elblaga jest fatalna i nie ma wkładu na nowe inwestycje! Kiedy rządzący przestana traktować wyborców jak analfabetów ekonomicznych?! Gdzie tu jest sens?
Sens jest nie w łupieniu mieszkańców wg uznania i ambicji klasy urzędniczej ale w zmuszeniu urzędników do efektywnego zarządzania miastem w każdym aspekcie jego funkcjonowania od fundamentów po kurki na dachu.