To jest po prostu skandal. Moja koleżanka znalazła psa przymarzniętego do ulicy. Zwierzak nie mógł się ruszać, samochody go omijały. Próbowała mu pomóc, ale bezskutecznie. Gdy zadzwoniła do schroniska usłyszała, że oni zajmują się tylko psami agresywnymi lub po wypadku - tak opisuje wydarzenia z nocy z 29 na 30 listopada mieszkanka Elbląga. Wersja schroniska jest trochę inna.
Do zdarzenia miało dojść w nocy z 29 na 30 listopada na skrzyżowaniu ulic Wyspiańskiego i Bałuckiego. Młoda kobieta, przy jezdni, zauważyła psa.
Pies przymarzł do ulicy. Nie mógł się ruszyć, mijały go samochody, próbowała mu pomóc, ale bezskutecznie. Zadzwoniła do OTOZ-u gdzie usłyszała, że oni zajmują się tylko psami agresywnymi lub z wypadku. Rozumiem, że "wielcy miłośnicy zwierząt" z elbląskiego schroniska muszą wyczekać moment, kiedy tego psa ktoś potrąci? Nie można pomóc wcześniej? Próbowałyśmy wpaść na jakiś pomysł z letnią wodą, ale to mogło mieć jeszcze gorsze skutki, bo przy takim wietrze mógł przymarznąć jeszcze mocniej. Wróciła, żeby spróbować jeszcze raz. Pies uwolnił się, a koleżanka zadzwoniła do schroniska, żeby go zabrali. Usłyszała, że nie, nie mogą przyjechać. Na miejsce przyjechała policja. Zadzwonili do schroniska i nagle zdarzył się wielki cud - mogą przyjechać
- zdarzenie opisuje znajoma elblążanki.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Elblągu, prowadzone przez Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Zwierząt Animals. Kierowniczka schroniska potwierdza, że wczorajszej nocy zadzwoniła do nich mieszkanka Elbląga, jednak jej zdaniem, rozmowa przebiegała zupełnie inaczej niż opisuje to elblążanka.
Pracownik wypytywał tę panią, czy pies jest potrącony, czy jest wychudzony, czy coś się z nim stało. Ona mówiła, że pies biega i ona nie może go złapać. Nie powiedziała, że nie może wstać. Pracownik więc wytłumaczył jej, że zgodnie z umową z miastem w nocy my jeździmy tylko do psów agresywnych i psów rannych
- mówi Agnieszka Wierzbicka, kierowniczka elbląskiego schroniska.
Agnieszka Wierzbicka przyznaje, że w tej sprawie z pracownikiem schroniska kontaktowała się również policja, ale jak tłumaczy jeszcze zanim patrol pojawił się na miejscu.
Pracownik schroniska powiedział, że wyśle tam samochód. Jednak ten miał awarię. Dlatego ostatecznie wysłano tam patrol policji. Dopiero gdy udało się uruchomić nasz samochód, pracownik tam pojechał. Jednak psa już nie było na miejscu. Pracownik szukał go w okolicy do godz. 3 w nocy.
- mówi kierowniczka schroniska.
Pies najprawdopodobniej uciekł podczas wieczornego spaceru z właścicielką. - Rano dostaliśmy zgłoszenie od pani, która mieszka nieopodal - wyjaśnia Agnieszka Wierzbicka. - Prawdopodobnie to był ten pies, który uciekł do jakiejś suki, która miała cieczkę. Teraz jest okres cieczek i przypadków takich ucieczek jest bardzo dużo. Gdybyśmy mieli reagować na każdy, nie parkowalibyśmy samochodu.
Ze względu na duże ochłodzenie schronisko dziś (30 listopada) podjęło decyzję, że przy takich warunkach atmosferycznych, interwencje będzie podejmowało we wszystkich przypadkach, a nie tylko tych, do których obliguje je umowa z miastem.
To nie jest pierwsze " NIEPOROZUMIENIE " ze schroniskiem , były już opisywane inne . I zawsze schronisko stwierdza , że było inaczej niż NAPRAWDĘ było ? Standard . Ktoś czegoś innego się spodziewa ze strony tejże instytucji ? Nieoczekiwanie samochód się zepsuł ..oczywiście itp .itd ......* A świstak .....
biorąc pod uwagę doświadczenie życiowe, wierzę tym dziewczynom. schronisko jak schronisko odwraca kota ogonem. wiadomo, że nie powiedzą prawdy, bo jakby to wyglądało. jak w każdej instytucji samorządowej, państwowej, pełna olewka, a potem do mediów "nie mamy w tej sprawie sobie nic do zarzucenia". zna ktoś choć jedną wypowiedź, że jednak mają sobie coś do zarzucenia? bo ja nie ...
Dlaczego tak perfidnie kłamią? Policja przyjechała na zgłoszenie 112, przekazała koleżance informacje że pies został wyrzucony z auta i to Policja po raz drugi dzwoniła do schroniska prosząc o interwencję! Koleżanki post można zobaczyć na fb, o 0:30, gdzie pisze że pies jest przyklejony do ulicy na Wyspiańskiego i nie wie co ma robić, więc jakim cudem mogła zadzwonić do schroniska i powiedzieć że pies biega? Kluczowa w tym wszystkim jest wypowiedź Policji na temat zdarzenia, które czekało z psem na przyjazd schroniska. I co dalej? Schronisko psa nie zabrało? Policja odjechała i pies wrócił o własnych nogach do domu? Proszę o dogłębne wyjaśnienie tej sytuacji!
Przymarzł do ulicy? Co to za fake-news? Ludzie na zdrowy rozum... co Wy za kit wciskacie naprawdę jesteście tacy dur.. czy myślicie że ludzie tacy są. Poproszę o zdjęcia lub filmik przymarzniętego psa do ulicy w aktualnych warunkach, dzisiaj każdy ma telefon z aparatem i dziwne że "takie cuda" nie były sfotografowane lub nagrane.
Proponuję każde zgłoszenie do schroniska nagrywać , teraz prawie każdy ma smartfon a tam taka opcja jest w standardzie
Może nowy Prezydent Miasta powinien przyjrzeć się pracy kierownika schroniska i wyciągnąć wnioski, może dyscyplinujące albo kadrowe
Ludziska, czy wy tak serio? Na przestrzeni lat schronisko zmieniło się ogromnie. Schronisko tonie w długach, a miasto nie pomaga tak jak powinno. Dziwi was fakt, że mogła być awaria samochodu? Myślicie, że ten samochód to dopiero z salonu wyszedł? Ile to razy sami mieliście problemy z samochodem w takie mrozy. A piesek gdzie niby teraz miałby być jeśli byśmy trzymali się wersji Pani zgłaszającej? Przymarzł i nie mógł wstać, ale jednak nagle wstał i o własnych siłach poszedł sobie do domu? Czemu nie zrobiła Pani żadnych zdjęć? Nie nagrała Pani filmu? Przecież każdy ma w telefonie aparat i może zrobić zdjęcie. Bzdura totalna.
skandal
Jakkolwiek by nie było mandat dla właściciela 1000 zł się należy za brak prawidłowego zabezpieczenia psa. Cieczka to nie wytłumaczenie. Jakby był wykastrowany nie było by problemu.
A schronisko niby niewinne a wolontariuszy mają do du.. wchodzą na teren posesji i sie rządzą ze psy zabiora a nie potrafią odróżnić słomy od siana.