Nie zdążyli sobie uświadomić, że między nogami mają coś bardzo ważnego, a już im to odbierano. Ktoś zdecydował, że nigdy nie doświadczą bycia z kobietą, bycia ojcem, bycia mężczyzną. Na zawsze mieli pozostać dziećmi - „cudownymi dziećmi”. Przed okresem dojrzewania pozbawiano ich genitaliów. Oficjalnie poświęcano ich „w imię sztuki”, prawda była jednak bardziej brutalna – byli szansą na poprawę bytu materialnego swojej rodziny. Aż do czasu, gdy zakazał tego papież, czyli do lat 70. XVIII wieku.
CS Galeria El po raz trzeci włączyła się w obchody Międzynarodowej Nocy Muzeów. W tym roku Galeria zaproponowała dwa widowiska muzyczno - wizualne. Oba niezwykle intrygujące, zapierające dech w piersiach, dające impuls do refleksji i zmuszające do przeczytania tego i owego. Ale do rzeczy.
W sobotę (15 maja) około godziny 21.00 rozpoczął się kilkunastominutowy performance autorstwa Ani Brałkowskiej i Krzysztofa Topolskiego - Arszyna, noszący nazwę „Przemiany/ Transformations” . Po raz pierwszy w Elblągu można było zobaczyć współczesny taniec japoński butoh. Jest to taniec, który nie opiera się na choreografii czy jakiejś tanecznej pozycji, a na relacji: umysł – ciało. Nie chodzi tu też o opowiedzenie fabuły, a o badanie impulsów pochodzących z najgłębszych warstw jaźni, impulsów często stłumionych przez społeczne normy. Tancerz przypomina pierwotniaka w trakcie ewolucji. Widok jest fascynujący.
Drugie widowisko prezentowane było na trzech pionowych, ogromnej wielkości ekranach. Całość składała się z kolażu współczesnych wykonań arii Lascia ch'io pianga z opery Rinaldo G. F. Händla. Widzieliśmy więc małych chłopców różnej rasy: żółtych, czarnych i białych, chłopców w okresie dojrzewania, a także dorosłych mężczyzn. Ta różnorodność realizacji i kontekstów tego samego utworu, po pewnym czasie stała się nużąca. O ile pierwsze wprawiały w zachwyt, o tyle po czasie, owi śpiewacy stali się trochę przesadni, śmieszni i zmanierowani. A na ekranie pojawiały się wciąż kolejne wykonania Lascia ch'io pianga. Przez chwilę można było odnieść wrażenie, że artystka chce sprawdzić cierpliwość i wytrwałość widzów. Lecz wydaje się, że był to celowy zabieg, mający na celu spotęgowanie tego, co publiczność zobaczyła na końcu. Był to fragment filmu pt. „ Farinelli: ostatni kastrat” ( głos podkładała m.in. polska sopranistka Ewa Małas Godlewska), opowiadający o tytułowym śpiewaku operowym. Widzimy tego, uznawanego za genialnego śpiewaka Farinelli'ego na scenie, ubóstwianego przez tłumy. Obraz ten przeplata się z obrazem przedstawiającym moment jego kastracji. Wstrząsające.
W XVI-XVIII wieku we Włoszech rocznie kastrowano około czterech tysięcy chłopców. Według optymistycznych szacunków, stu z nich było aktywnych na scenach operowych. Nie wiadomo, co działo się z resztą. Współcześnie męski alt, sopran wciąż są fetyszem. Osiąga go się jednak poprzez technikę wokalną, a nie za pomocą zabiegu chirurgicznego.
Świetna galeria i relacja.