Wczorajsza wystawa w Galerii El po raz kolejny udowodniła, że mamy w Elblągu Centrum Sztuki, które nie boi się rzeczy nowatorskich, a przez to bardziej narażonych na krytykę. Centrum, które nie schlebia gustowi odbiorcy, a chce nakłonić go do myślenia. Czy się to udaje? To już rzecz subiektywnej oceny.
Wczoraj o godzinie 18.00 w Galerii El odbył się wernisaż wystawy „Rozmowa. Początek” autorstwa Moniki Weiss i Rolanda Schefferskiego. Wystawa będzie czynna do 10 października 2009. Kuratorem wystawy jest Jarosław Denisiuk, dyrektor Galerii El.
Pomięte strony czarno- białej gazety porozrzucane po całej sali, a na jej końcu trzy płaskie monitory wielkości 19 cali. Każdy z monitorów proponuje inną projekcję filmową. Każda z projekcji stanowi odrębną część pracy Rolanda Szefferskiego. Do każdego z monitorów dołączone są słuchawki, a w każdej ze słuchawek płynie inna muzyka. Tak wygląda pierwsza część wystawy „Rozmowa. Początek”. Tym samym odbiorca ma możliwość pobycia sam na sam z przekazem chociaż przez chwilę. Autor wyraźnie daje nam do zrozumienia, że nie masowy odbiór się tutaj liczy. Mankamentem tych prac jest utrudniony odbiór spowodowany - nie winą autora, a raczej możliwościami technicznymi - małym rozmiarem ekranu.
Gdy miniemy pierwszą część sali i być może po pierwszym wrażeniu zadajemy sobie pytanie: „No i co, to tyle? Porozrzucane gazety i trzy filmy?”, przechodzimy do części drugiej. Tutaj znajduje się coś, co wczoraj wśród zwiedzających wzbudziło najwięcej pozytywnego zaskoczenia i komentarzy. Mianowicie, preformatywna instalacja Moniki Weiss, którą stanowi kielich wypełniony wodą zabarwioną na jasnozielono. A w nim kobieta leżąca w pozycji płodowej. Jest to obraz bardzo realistyczny. Ale nie tylko atuty wizualne decydują o walorach tej pracy.
Stajemy nad kielichem i widzimy, kobietę, która śpi. Widać, że jest to sen niespokojny.Obserwując kobietę właśnie z tej, a nie innej pozycji – z góry, możemy poczuć, że mamy władzę. Może nawet boską? Widzimy więcej niż ona. Ona czuje gładkość świata, w którym przebywa. My natomiast widzimy, że na zewnątrz jest on kanciasty.
Praca Moniki Weiss może być pretekstem do dyskusji na tematy takie jak aborcja, czy też miejsce i sytuacja kobiety we współczesnym świecie. Również w odniesieniu do tego co było „na początku”. Możemy pytać o ten początek. Zarówno początek bycia człowiekiem jak i początek bycia kobietą. Możliwości jest wiele. Weiss daje więc doskonały szkielet. Reszta należy do odbiorcy.
Główne, a zarazem dualistyczne cechy tej wystawy to minimalizm i multimedialność. Minimalizm pozostaje w opozycji do nadmiaru wszystkiego, co jest wokół. Do tego nadmiaru, chcąc nie chcąc, przywykamy już coraz bardziej. Dlatego wystawa "Romowa. Początek" może nas „gryźć”, powodować niedosyt. Możemy sobie zadawać pytanie: „Dlaczego jest tego tutaj tak mało?”.
W założeniu autorów wystawa „Rozmowa. Początek” ma mówić m.in. „o relacji między historią, pamięcią i teraźniejszością”. Dlatego też w zrozumieniu tego przekazu nie bez znaczenia jest miejsce, czyli kilkusetletnia historia budynku w jakim się mieści Galerii El. Ważny jest tu kontrast nie tylko między czasem powstania budynku, ale bliżej – samej Galerii El. Gdyby ktoś w 1961 roku powiedział zwiedzającym, że za niecałe pięćdziesiąt lat będą w tym miejscu organizowane wystawy z wykorzystaniem takiej technologii jak obecnie i będziemy świadkami takich prac jakie można od wczoraj oglądać w Galerii El – brzmiałoby to zapewne jak opowieść rodem science fiction. Albo jak mrzonki oderwanego od rzeczywistości artysty- wariata.
Nowe technologie, a co za tym idzie – nowe formy, zawsze wzbudzają dyskusję. Oczywiste jest, że czym innym obecność tej technologii będzie dla odbiorcy wychowanego na telewizji czy Internecie. Czym innym dla odbiorcy, któremu z tą techniką przyszło się oswajać się w wieku dojrzałym. Jedni przyjmą to jako naturalną kolej rzeczy. Dla innych będzie to profanacja. I jak zwykle w tego typu wypadkach, argumenty, zarówno z jednej i z drugiej strony będą podobne. A potem już wszyscy się do tej formy przyzwyczaimy.
Mnie osobiście do technologii w tej sferze sztuki przekonała wystawa „Bez słów”, którą można było oglądać w Muzeum Stuthof. A dokładnie obraz i dźwięk bujającej się huśtawki na tle domu obozowego. Ten obraz i emocje z nim związane zostały już we mnie na stałe.
A jakie są Państwa wrażenia z tej wystawy?