Koniec prymatu ceny nad jakością?

Co dalej z promocją naszego miasta opartą o punkty zawarte w dokumencie "Strategii promocji Elbląga"? W chwili obecnej wiemy już, że miasto na razie pozostanie bez nowych witaczy. Ogłoszony w połowie kwietnia przetarg na wykonanie czterech, dwustronnych witaczy z elementami przestrzennymi, kilka dni temu został unieważniony. Powodem mają tu być zbyt wysokie ceny za ich wykonanie, złożone przez firmy zainteresowane realizacją tego zadania, w stosunku do tej, którą mogło zaoferować Miasto. Do tej pory bowiem, w prawie zamówień publicznych głównym kryterium wyboru jest cena, a nie jakość wykonanego zadania. Być może to w przyszłości ulegnie zmianom. Posłowie Platformy Obywatelskiej złożyli już w Sejmie do  konsultacji społecznych projekt, który mógłby ukrócić jedną z największych patologii polskiego systemu zamówień – prymatu najniższej ceny.

Podstawowym elementem służącym identyfikacji wizualnej naszego miasta jest herb. Jednak w budowaniu pozytywnego wizerunku Elbląga, zgodnego szczególnie z założeniami zawartymi w dokumencie strategii promocji, istotną rolę odgrywają miejsca pierwszego kontaktu z miastem, takie jak „witacze” na drogach wjazdowych. Do tej pory, znaki stojące przy wjazdach do naszego miasta nie przynosiły nam chluby. „Witacze” pamiętają jeszcze poprzedni ustrój, nawiązując do czasów, kiedy Elbląg był miastem słynącym z produkcji turbin, przez co dawno straciły swój blask, a ich przesłanie przestało być aktualne.

Powyższe miało ulec zmianie.  Ogłaszając w połowie kwietnia br. przetarg na wykonanie sześciu nowych, dwustronnych witaczy z elementami przestrzennymi oraz czterech billboardów, Miasto dało nadzieję na nowy kierunek promocji obranej dla Elbląga. Do przedmiotowego zadania wpłynęły wtedy trzy oferty. Ten jednak został unieważniony. Powód? Cena za ich realizację, którą zaoferowała każda z firm przewyższała tę, którą Miasto mogło zaoferować za powyższą usługę.

Prymat ceny nad jakością

Powyższe otwiera drogę do dyskusji oraz pytań stawianych nie tylko przez media, ale i czołowych graczy polskiej sceny politycznej. Jak informuje piątkowy dziennik Gazeta Prawna, poseł Adam Szejnfeld (PO) proponuje zmiany w Prawie zamówień publicznych. Wśród wielu zmian, które zaproponowano jest i ta dotycząca ukrócenia prymatu najniższej ceny, które w przetargach są jednym z głównych kryteriów za wykonana usługę – Stan taki pociąga za sobą szkody dla budżetu państwa, samorządów terytorialnych oraz innych zamawiających publicznych, jak również jest szkodliwy w swoich skutkach dla wykonawców - mówi cytowany przez DGP poseł Adam Szejnfeld. - Ci bowiem, często nie mogąc podołać realizacji zamówienia za rażąco niską cenę, bankrutują, pozostawiając nie tylko niewykonane zamówienie, lecz także bez pracy swoich pracowników oraz bez środków do życia ich rodziny – tłumaczy.

Jak miałyby wyglądać zmiany? Poseł proponuje, by do odpowiedniego artykułu w ustawie dodać przepis, który nakazywałby zamawiającym uzasadniać, dlaczego zastosowali cenę jako jedyne kryterium -  Z jednej strony miałoby to stanowić zachętę dla urzędników, z drugiej – dawałoby jasny sygnał kontrolerom, że stosowanie dodatkowych kryteriów jest przez ustawodawcę nie tylko dopuszczane, ale wręcz preferowane - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". - To istotne, gdyż zdaniem wielu ekspertów właśnie strach przed wynikami kontroli odstrasza organizatorów przetargów od kierowania się innymi przesłankami niż sama cena.

Projekt przewiduje tez skreślenie przepisu, który nakazywałby zamawiającym zwracać wadium wniesione przez zwycięską w przetargach firmę. Do tej pory jest tak, że jeśli wykonawca na wezwanie zamawiającego nie uzupełni dokumentów, ten ostatni może zatrzymać, niekiedy liczone setkach tysięcy złotych wadium.

Kontrowersje może natomiast budzić propozycja, która pozwoliłaby udzielać zamówień z wolnej ręki na usługi niepriorytetowe do wysokości progów unijnych, czyli kwoty 130 tys. euro lub 200 tys. euro. Chodzi np. o zamówienia na usługi ochroniarskie, szkoleniowe, hotelarskie czy prawnicze. Takie rozwiązanie (chociaż bez ograniczeń kwotowych) funkcjonowało przed kilkoma laty i celowo zostało zmienione, bo niepokojąco dużo zleceń przekazywano z wolnej ręki - pisze DGP.

Nam pozostało jedynie poczekać na ogłoszenie kolejnego przetargu do zadania jakim miało być wykonanie nowych witaczy, na chwałę promocji naszego miasta