Elbląscy przedsiębiorcy od dawna narzekali na bark wykwalifikowanych pracowników. Wydaje się, że ich problem zostanie rozwiązany. Miasto rok temu postawiło na kształcenie w elbląskich szkołach branżowych pierwszego stopnia "specjalistów" dla lokalnych pracodawców. Może się jednak okazać, tak naprawdę zamiast stolarzy dla elbląskich fabryk kształcimy przyszłych pracowników zatrudnianych na angielskich budowach czy opiekunki niemieckich emerytów. Elbląscy pracodawcy liczą nie tylko na wykwalifikowaną, ale i tanią siłę roboczą? Tego obawia się elbląski radny.
Odpływ młodych elblążan z miasta do pracy za granicą od lat wzbudza niepokój. Szansą na ich zatrzymanie w Elblągu może być związanie z lokalnym rynkiem pracy. Pomóc w tym ma kształcenie branżowe, na które w ubiegłym roku postawiły władze miasta. Obecnie ponad 332 uczniów, kształci się w sześciu elbląskich szkołach branżowych I stopnia (dawne zawodówki). Najwięcej wśród nich przyszłych: fryzjerów (56 osób), stolarzy (50), kucharzy (44), mechaników pojazdów samochodowych (28) i operatorów obrabiarek skrawających (25), są również: cukiernicy, lakiernicy czy sprzedawcy. O ile wśród kierunków kształcenia nowości raczej nie ma, to w tym roku zmieniło się dużo, jeśli chodzi o współpracę szkół z lokalnymi pracodawcami. Mają oni teraz zdecydowanie większy wpływ na proces edukacji młodzieży, wspólnie ze szkołami realizują projekty unijne.
Porozumienia z pracodawcami były podpisywane i wcześniej, ale teraz mają one inny kształt. Obecnie w pewien sposób określone są one również wymogami projektów unijnych. Dotyczą one między innymi dostosowania i modyfikacji nauczania w zawodzie do szczególnych potrzeb zakładów pracy. To jest to, na co narzekali pracodawcy, że programy są niedostosowane do rzeczywistych warunków pracy w danym zakładzie. Współpraca to również realizacja zajęć w rzeczywistych warunkach, promowanie uczniów z najlepszymi wynikami, również z pomoc finansowa związana z promocją szkoły w ramach rekrutacji do zawodu oraz w zakresie wyposażenia szkoły. Taka forma współpracy to gwarancja rozwoju szkół, szansa na zdobywanie zawodów rzeczywistych w środowisku pracy, a tym samym obopólne korzyści dla pracodawcy - możliwość przygotowania pracownika pod własne potrzeby i ucznia - większe szanse na zatrudnienie
- wyjaśnia Małgorzata Sowicka, dyrektor Departamentu Edukacji i Sportu Urzędu Miejskiego w Elblągu.
Jak podkreśla szefowa elbląskiej edukacji, równie ważna w całym procesie, jest zmiana myślenia o kształceniu zawodowym. Dlatego też działania promocyjne skupiają się zarówno na pokazaniu młodzieży zarówno szans i możliwości związanych z rynkiem pracy, jak i dalszej możliwości kształcenia. To daje efekty, dodaje, bo trend wybierania przez uczniów szkół ogólnokształcących w pewnym sensie już mija. Podczas tegorocznej rekrutacji, która ruszyła w maju, miasto chce przyjąć do szkół zawodowych jeszcze więcej uczniów niż w roku poprzednim.
Wydaje się, że działania miasta skierowane na rozwój szkolnictwa branżowego przynoszą efekty. Może się jednak stać, że wykształceni dużym kosztem specjaliści pracy nie będą szukali na lokalnym rynku, ale w większych miastach czy za granicą, gdzie wynagrodzenia są dużo wyższe. Takie obawy ma elbląski radny.
Czy ktoś monitoruje efekty takiej współpracy z zakładami? Fajnie jest mówić o współpracy edukacji z pracodawcami, tylko często nie dochodzi do sfinalizowania tej współpracy z banalnych powodów. Poziom płac jest niezadowalający dla absolwentów. Czy w związku z tym warto angażować tak duże fundusze, siły i środki? Nieustanne schlebianie pracodawcom może nas wprowadzić w ślepy zaułek. Odkąd sięgam pamięcią, elbląskie firmy zgłaszały np. zapotrzebowanie na stolarzy i elbląskie szkoły zawodowe tych stolarzy kształciły tylko, że ci stolarze nie podejmowali później pracy w wyuczonym zawodzie. Dlatego tak ważne jest monitorowanie efektów tych programów
- podkreślał radny Piotr Derlukiewicz (PO), podczas czwartkowej (24 maja) komisji ds. oświaty, kultury, sportu i turystyki.
Dzisiaj stało się tak, że tworzy się rynek pracownika. Coraz bardziej idziemy w tę stronę. Na wynagrodzenie, nie mamy wpływu. Oczywiście możemy nic nie rozbić. Ja jednak uważam, że warto
- podkreślała z kolei Małgorzata Sowicka.
Co na temat kształcenia przyszłych "zawodowców" sądzą Czytelnicy info.elblag.pl? Elbląscy pracodawcy będą się dzięki temu mogli rozwijać spokojni o wykwalifikowaną kadrę? Czy też Elbląg płaci za kształcenie przyszłych pracowników angielskich, czy niemieckich firm? Odpowiedź na pytanie poznamy w 2020 roku, kiedy pierwszy rocznik ukończy szkoły branżowe I stopnia.
Wyjeżdzajcie stad młodzi póki jest okazja.
Niech zaczną płacić 1000e A nie 500 To nikomu nie będzie się opłacało wyjechać!
Fachowców to my już mamy wykształconych na Ukrainie , te niech idą precz. Tu miejsce trza zrobić
Najważniejsze to młodzieży dać zawód. A co oni z tym zrobią-wyjadą czy też nie to ich sprawa. Faktycznie, można nic nie robić - jak radny może pytać czy warto ? Ciekawe co na to jego wyborcy PO -rodzice?
Polska to ogólnoeuropejski dostarczyciel taniego wykstałconego parobka to nasz wkład do rozwoju europejskiej cywilizacji sprawa jest oczywista nie ma co pytać
W Polsce dominują patrioci, a więc tak kochający ojczyznę mogą nawet pracować za darmo. Czyżby, jak to wynika z analizy rynku pracy, nagle ich zabrakło? Gdzie oni są, czy tylko na stadionach piłkarskich?
Kierowca autobusu w Elblagu 1900zl na reke, w Gdańsku 3000zl. Młodzi uciekać z Elblaga !!!
Jak elbląscy pracodawcy zaczną przyzwoicie płacić i szanować pracownika to nikt nie będzie wyjeżdżał. O warunkach pracy nie będę wspominał tego muszą się nauczyć .Jadąc rano do pracy widuje wielu robotników w ciuchach roboczych zazwyczaj brudnych nie mogących się przebrać i wykąpać po ciężkiej i brudnej pracy. Zapewnienie odpowiednich warunków sanitarnych i socjalnych to standardy w unii europejskie w naszym kraju jaszcze długo będziemy dochodzić do normalności.Można przyjąć styl amerykański 25$ /h i pracodawce interesuje tylko wydajność i efekt końcowy więcej nic. Narzędzia twoje, ciuchy twoje .
Edek, ale koszty utrzymania w trójmieście są sporo wyższe, w niektórych zawodach skórka niewarta wyprawki, w innych warto rozważyć dojazd, bo różnica w płacy pokryje koszt dojazdu i jeszcze sporo zostanie
Tu nie chodzi tylko o pracę, ale również o poziom i jakość życia w Elblagu. Bez znajomości, ani rusz. Ok. 90% to ludzie slabowyksztalceni i wojskowi, dla wykształconych to pustynia bez przyszłości. Wystarczy porównać normalne osiedla np. domków jednorodzinnych w Elblągu i Gdańsku, zeby dostać szoku. Tam na np na dwadzieścia domków jest ok 60-75 % ludzi wyksztalconych, świadomych potrzeby pracowania dla lepszego życia, na elblaskim osiedlu ok. 10-15% to ludzie wykształceni, którzy giną w konfrontacji z typowym elbląskim buractwem, zero zasad, zero kultury, brak świadomości co wolno, a co nie.