Z roku na rok coraz więcej pieniędzy z budżetu Elbląga trafia do szkół i przedszkoli niepublicznych. Nowe przepisy pokażą, czy to wynik rzeczywistej potrzeby i rosnącego zainteresowanie elblążan tego typu placówkami, czy tak, jak to miało miejsce w wielu innych miastach głównie w przypadku szkół dla dorosłych, wyłudzania rządowych dotacji.
Tylko w tym roku z budżetu miasta na placówki oświatowe niepubliczne poszło 20 mln zł. - Ogólne nakłady na oświatę maleją, ale wzrasta poziom dofinansowania placówek niepublicznych. To, co zaoszczędziliśmy na zmniejszeniu wydatków bieżących w edukacji publicznej, z drugiej strony wydajemy placówkom niepublicznym - mówiła Rozalia Grynis, Skarbnik Miasta Elbląga.
To najpewniej efekt powiększającej się oferty niepublicznych przedszkoli i szkół oraz rosnącego zainteresowania elblążan. Miasto pewności jednak nie ma, bo do tej pory nie miało wielu możliwości, aby dokładnie skontrolować na kogo i jak dofinansowanie jest wydawane. Teraz ma się to zmienić.
Ministerstwo Edukacji Narodowej zaostrzyło i doprecyzowało zasady finansowania niepublicznych placówek oświaty. Nowe przepisy zapisano w nowelizacji ustawy o finansowaniu zadań oświatowych. Dzisiaj na sesji rady miejskiej pod głosowanie poddano uchwałę w sprawie ustalenia trybu udzielania i rozliczania dotacji z budżetu Miasta Elbląga dla niepublicznych przedszkoli, szkół i placówek oświatowych oraz publicznych przedszkoli, szkół i placówek oświatowych prowadzonych przez osoby fizyczne i osoby prawne inne niż jednostki samorządu terytorialnego oraz trybu prowadzenia kontroli prawidłowości pobierania i wykorzystania udzielonej dotacji, którą niejako wymusza nowelizacja.
Uchwała związana jest ze zmianą przepisów. Dotychczas uchwała była budowana na podstawie ustawy o systemie oświaty, teraz będzie budowana na podstawie ustawy o finansowaniu zadań oświatowych
- wyjaśniała podczas komisji oświaty, kultury, sportu i turystyki. Małgorzata Sowicka, dyrektor Departamentu Oświaty i Sportu UM w Elblągu.
Co nowe przepisy zmienią w sposobie dotowania placówek niepublicznych? Jak podkreśla dyrektor Departamentu Edukacji i Sportu, przede wszystkim miasto zyska większe możliwości, jeśli chodzi o kontrolowanie niepublicznych placówek, już na etapie przyznawania pieniędzy. Nowością będzie również elektroniczny system informacyjny, który ma usprawnić i uwiarygodnić dane przekazywane nam przez inne jednostki niż samorządowe.
Zgodnie z nową ustawą organ dotujący, czyli miasto, jest organem rejestrującym, czyli tak naprawdę, dostajemy subwencję, na poszczególne wykazane jednostki i zgodnie z uchwałą procentowo przyznajemy dotacje. Ta dotacja tak naprawdę jest uzależniona od liczby uczniów, słuchaczy. Do tej pory było tak, że dotacje przyznawało się na podstawie liczby wskazanej przez placówkę we wniosku. Nie mieliśmy możliwości kontrolnych. Teraz będzie to uszczegółowione, obok liczby będziemy oczekiwali na dane osobowych uczniów, ich imiona i nazwiska, numery pesel i adresy. To daje możliwość skuteczniejszej kontroli. Myślę, że stopniowo ten system będzie działał tak, jak powinien
- dodała Małgorzata Sowicka.
Niepubliczne- niech się same utrzymują. W państwowych problem z rekrutacją i praca a ci prywatne dotują ;)
Prywatne, a niepubliczne to co innego :) W prywatnych opłata ok 1000 zł, a w niepublicznych dzięki dotacji miasta ok 400 zł.
Dwie szkoły katolickie pod patronatem i "opieką" Marka Pruszaka dostają tyle ile chcą a nie ile przypada z wyliczenia. Zresztą kurator oświaty tez jest pod partyjnym i wyznaniowym nadzorem tegoż przewodniczącego. Pieniądz dostaje ten kto ma większe wpływy a nie takie same potrzeby. Kolesiostwo i partyjniactwo kwitnie i żadna uchwała nie pomoże. Edukacja w mieście wydaje lekką ręką solidne pieniądze np. aby kumple mieli 3/2 etatu w okresie transformacji systemu. A miało być oszczędnie i sprawiedliwie. Nie należysz do koterii lub partii czy wyznania, to usłyszysz "nie ma", "nie możesz".Po co te napuszone słowa z "artykułu"? Dla podkreślenia jak "departament" dba, czuwa , pomaga, jest niezbędny. Nowy sezon nagradzania i trzeba "błysnąć". Gdybym mógł, to ten dep. oddał bym skarbnikowi miasta.
A co robił "departament" i um do tej pory przez 4 lata? Nie umiał liczyć, czy bał się Pruszaka? Subwencja budżetowa idzie za dzieckiem, uczniem , i to się należy bez łaski placówce. Dotacja gminy może być uznaniowa i jej celowość kontrolowana. u nas w mieście jest przyznawana placówkom po "lubieniu" i koteryjności. poza dyskusją są pieniądze gminy na dwa zespoły szkół katolickich wg. zasady "co łaska" i za "bo zapłać". Tego pilnuje Pruszak i podajcie jakiekolwiek finansowe kontrole miasta w tych zespołach. Dobre niepubliczne żłobki, przedszkola, szkoły powinny istnieć i uczeń przynosi za sobą subwencję (niemałą), ale tak samo "sprawiedliwie" winny być traktowane jak placówki publiczne. To tylko gadanie, bo Pruszaka nikt nie obejdzie.
Chory kraj publiczne się sypią a oni ładują w prywatne interesy. Kupa głupków i łajdaków
Cały czas o tym mowa - jak można dotować tak dużymi pieniędzmi szkoły dla dorosłych typu Żak, Cosinus, Twoja Szkoła itd, podczas gdy są szkoły państwowe oferujące te same kierunki. Powinien być wybór albo szkoła państwowa albo niepubliczna, wtedy trzeba płacić. Szkoły niepubliczne mają ogromne pieniądze na reklamę z państwowych środków. I od lat nikt tego nie kontroluje.
To zastanawiajace miasto dostaje pieniądze na jednostki niepublicznej oświaty z budzetu Państwa. Dotacje dla szkół niepublicznych przekazywane z UM liczone na jednego ucznia są znacznie mniejsze niż dla jednostek samorządowych. Niech Redakcja podrąży lepiej temat ile miasto "dostaje a ile przekazuje"? Czy miasto na pewno dokłada do interesu, a może jest dokładnie odwrtotnie?;)
Niestety nie zostało napisane najważniejsze. Urząd otrzymuje pieniądze z budżetu państwa na konkretnego ucznia. I po prostu tą dotację przekazuje do szkoły do której ten uczeń uczęszcza. Bez względu na to czy jest to szkoła publiczna, niepubliczna, samorządowa czy inna. To rodzic ma prawo wyboru szkoły dla dziecka (bądź też sam słuchacz). W związku z powyższym jak można twierdzić że należy "zaoszczędzić" na przekazywaniu dotacji? Osobny temat - czy przekazuje się taką dotację w całości do szkoły (bardzo ciekawy temat) oraz czy jest należycie obliczona.
Skąd tyle jadu w kierunku szkół niepublicznych, katolickich oraz niesamorządowych w wypowiedziach urzędników i internautów? Z zazdrości? Chyba tylko dlatego, że takie szkoły mają ciekawą ofertę zajęć dodatkowych dla uczniów, że uczeń i rodzic traktowany jest tak jak powinien, że lekcje są w mniejszych grupach a to dlatego że są dobrze zarządzane.
Do T - subwencję oświatową dostaje z budżetu gmina - nie szkoła. Gmina może tą kwotę (aktualnie to 5438 zł na ucznia) uzupełnić środkami własnymi, lub dać szkole, szczególnie publicznej bo niepubliczna okraść się nie da, środki skromniejsze a "oszczędności przeznaczy na inne cele gminy, np. chodnik, wodociąg, pensje urzędników, ... Szkoła publiczna otrzymuje różne kwoty subwencji, bo dziecko, uczeń, słuchacz nie ma bonu edukacyjnego = karty magnetycznej jak bankowa, i nie on (jego opiekunowie) decydują o formie i miejscu spożytkowania tej kwoty. Karta załatwia wszystko. Gmina może dołożyć. Proste, ale nie pozwala kraść więc jest jak jest a urząd dopiero zacznie śledzić drogę subwencji w gminie, szkole, bo kampania wyborcza wymaga aktywności. Nieboszczka komuna = polskość mieszana żyje.