W sobotę, 22 września, premierową sztuką na Małej Scenie, Teatr im. Aleksandra Sewruka w Elblągu rozpoczął nowy sezon teatralny. Czarna komedia Martina McDonagha, „Jednoręki ze Spokane”, wprowadziła do repertuaru elbląskiego teatru nowy rodzaj wrażliwości, skierowanej głównie do młodego widza.
Głośna muzyka, oślepiający blask hotelowego neonu, towarzyszą wchodzącym na Małą Scenę widzom. Dopiero po chwili, gdy oczy przyzwyczają się do oświetlenia, dostrzec można, że w minimalistycznej scenografii (którą stanowią jedynie tapczan, fotel i rusztowanie), na planie znajdują się również aktorzy. Pierwsze, brutalne sceny, nie zapowiadają tego, co krystalizuje się z każdą minutą spektaklu. A są to dobra gra aktorów i dobry tekst.
Mimo licznych wulgaryzmów, rozbawiona znakomitym aktorstwem i zabawnymi dialogami publiczność, dopatruje się w spektaklu drugiego dna, dostrzega analogie do współczesnej, zadziornej i często pogubionej młodzieży. Zaskakujące są konkluzje wynikające z podsumowania obejrzanych scen.
- Myślę, że ta obcięta ręka głównego bohatera, to taki symbol chęci wyróżnienia się z tłumu, jaką każdy z nas ma, a jednocześnie potrzeba celu w życiu – mówi pani Iwona. - Poszukiwania kończyny stały się idee fixe Carmichael’a, dawały mu poczucie, że robi coś istotnego.
- A ja myślę, że ta cała szopka z ręką, to było usprawiedliwienia dla użalania się nad sobą – wtrąca pani Natalia. – Trzydziestoletni mężczyzna, wciąż mieszkający z mamusią musiał coś wymyślić, żeby nie wyjść na fajtłapę.
- Mnie bardziej zastanowiła postawa Marilyn i Toby’ego – dodaje pani Natalia. - W gruncie rzeczy to jeszcze naiwne dzieci, które żyją bardziej w wirtualnej rzeczywistości niż w realnym świecie. Dopiero w obliczu zagrożenia zaczynają myśleć i pokazują swoje prawdziwe oblicza niedojrzałych, młodych ludzi. Nota bene znakomicie wcielili się w te postaci zarówno młodziutka Małgorzata Rydzyńska, jak i doświadczony aktorsko Leszek Andrzej Czerwiński.
Jak widać, ile osób, tyle opinii. Warto więc wybrać się do teatru, by wyrobić własne zdanie. Trzeba przyznać, że „Jednoręki ze Spokane” przykuł uwagę zgromadzonej na widowni publiczności, która żywo reagowała na świetnie odegrane żarty sytuacyjne i zabawną interpretację tekstu. Półtorej godziny spektaklu (bez przerwy) minęło niepostrzeżenie.
I choć sztuka skłania do myślenia, w pierwszej kolejności prowokuje do śmiechu.
p. Małgorzata Rydzyńska po prostu SUPER, byłam zachwycona, nie tylko teksty ale i gra CIAŁEM p. Małgorzaty wręcz odwracała moją uwagę od innych aktorów. Przepraszam :) Były momenty że zastanawiałam się czy to aby nie jest szpital psychiatryczny. z każdą minutą byłam zaskoczona nagłą zmianą na scenie, głośna muzyka, krzyki, szept, światło i ciemność - Aktorzy byli Psycho-zastanawiający.