To kiedy sprzedawano ten zabytek nabywca nie był zobowiązany do jakieś działalności,w celu remontu,czy odbudowy?Kto podpisywał te umowy?Normalnie podejrzenie korupcji samo się rodzi.Uważam,że teraz ten,który podpisywał z nabywcą umowę powinien teraz wpłacić do kasy miejskiej różnicę między ceną sprzedaży,a ceną z pierwszego przetargu.
Czy naprawdę w Elblągu mieszkają tylko frustraci i chorzy na podejrzliwość. Oto stary, walący, kompletnie zniszczony budynek nie nadający się do przystosowania do zamieszkania ktoś tam po wielkim bólu kupił. Czyli zdjął z miasta problem, bo nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek z naszych mieszkańców chciałby w nim zamieszkać nawet gdyby miasto jakoś doprowadziło go do używalności (a znając realia byłby to raczej pobieżny remont). Kiedy ten kupiec stwierdził, że z tej ruiny nic nie będzie postanowił to sprzedać. Ale teraz to jego ból głowy. A czy sprzeda z zyskiem może tak, może nie. Więc może tak być, że będzie się "bujał" z nim wiele lat. W końcu obiekt zniszczeje, bo nawet ewentualnie nowy właściciel, też tam nic nie odbuduje. Będzie liczył na to, że willa "przypadkowo" spłonie. A wtedy to dopiero będzie mógł działać. A jeżeli ten proces wzbudza takie emocje to chyba w naszym mieście nie ma naprawdę ważnych problemów.
Jakiś czerepak broni "sprzedawcy" , czyli Witolda z Januszem. Można sprzedać coś miejskiego nawet za złotówkę, ale umowa transakcji musi być obwarowana zobowiązaniami obu stron, w tym nabywcy co do możliwości dysponowania zabytkiem i umowa zawiera terminy realizacji zadania do którego zobowiązał się nabywca. W umowie określa się kary za przekroczenie czasu realizacji przyjętych zobowiązań. Niestety , śmierdzi tutaj, i gdzie indziej też, farba drukarska biletów NBP. Nie mnie oceniać czy słusznie nabył zabytek z parkiem elbląski meblarz, ale dosyć szybko i sprawnie zrobił coś dobrego. Czyli można. Czy miasto umie pisać umowy, wnioski o dotacje? Czy "wybrańcy" mają aż taką czerepakową skórę by czynić takie numery? Co na to RM jako decydent tych "numerów"?
Czy ja od lat nie powtarzam, że prywaciarzom wszelkiego autoramentu, a już od deweloperki to zwłaszcza, to trzeba na łapy 100 razy patrzeć i profilaktycznie gonić z publicznego a podatkiem batożyć? No ileż razy można mieć rację?;
Chyba najwyższa pora ,by elblaski Ratusz zmienił swoich niedouczonych prawników , bo robią nam pośmiewisko na całą Polskę północną . Poprzednio sprzedawano dzialki w centrum osobom prywatnym ,nie inwestorom , bez zwyczajowego zapisu o terminach zabudowy . Tak ,czy innaczej ,bez CBA się chyba nie obejdzie .
Chłop (zapewne flipper) kupił zabytek taniej niż kawalerkę, a za chwilę opchnie z kilkukrotną przebitką. Śmierdząca sprawa na kilometr. Czy miastu aby na pewno zależało na jak najwyższej cenie tej nieruchomości i odpowiednio wypromowało swoją ofertę wśród potencjalnych inwestorów, czy po prostu miał to kupić znajomy znajomego (choćby wpłatomat KWWW) za bezcen?
Ha ha mają problem bo to willa wpisana na listę zabytków chociaż czy nie ma na odbudowę jakiś funduszy europejskich czy tpd. Myślę że tu chodzi o grunty a nie o ruinę. Ciekawe czy w tym kraju nie ma odpowiednich służb które się zajmują takimi sprawami. To pachnie afera aż z daleka ;).
Kotlinski stary boszewik odezwal sie trzeba patrzec komucho i bolszewikom na rece gnido to oni maja krew na rekach milionow ludzi takie kreatury jak ty powinny dawno pozdychac
To kiedy sprzedawano ten zabytek nabywca nie był zobowiązany do jakieś działalności,w celu remontu,czy odbudowy?Kto podpisywał te umowy?Normalnie podejrzenie korupcji samo się rodzi.Uważam,że teraz ten,który podpisywał z nabywcą umowę powinien teraz wpłacić do kasy miejskiej różnicę między ceną sprzedaży,a ceną z pierwszego przetargu.
Czy naprawdę w Elblągu mieszkają tylko frustraci i chorzy na podejrzliwość. Oto stary, walący, kompletnie zniszczony budynek nie nadający się do przystosowania do zamieszkania ktoś tam po wielkim bólu kupił. Czyli zdjął z miasta problem, bo nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek z naszych mieszkańców chciałby w nim zamieszkać nawet gdyby miasto jakoś doprowadziło go do używalności (a znając realia byłby to raczej pobieżny remont). Kiedy ten kupiec stwierdził, że z tej ruiny nic nie będzie postanowił to sprzedać. Ale teraz to jego ból głowy. A czy sprzeda z zyskiem może tak, może nie. Więc może tak być, że będzie się "bujał" z nim wiele lat. W końcu obiekt zniszczeje, bo nawet ewentualnie nowy właściciel, też tam nic nie odbuduje. Będzie liczył na to, że willa "przypadkowo" spłonie. A wtedy to dopiero będzie mógł działać. A jeżeli ten proces wzbudza takie emocje to chyba w naszym mieście nie ma naprawdę ważnych problemów.
Jakiś czerepak broni "sprzedawcy" , czyli Witolda z Januszem. Można sprzedać coś miejskiego nawet za złotówkę, ale umowa transakcji musi być obwarowana zobowiązaniami obu stron, w tym nabywcy co do możliwości dysponowania zabytkiem i umowa zawiera terminy realizacji zadania do którego zobowiązał się nabywca. W umowie określa się kary za przekroczenie czasu realizacji przyjętych zobowiązań. Niestety , śmierdzi tutaj, i gdzie indziej też, farba drukarska biletów NBP. Nie mnie oceniać czy słusznie nabył zabytek z parkiem elbląski meblarz, ale dosyć szybko i sprawnie zrobił coś dobrego. Czyli można. Czy miasto umie pisać umowy, wnioski o dotacje? Czy "wybrańcy" mają aż taką czerepakową skórę by czynić takie numery? Co na to RM jako decydent tych "numerów"?
Czy ja od lat nie powtarzam, że prywaciarzom wszelkiego autoramentu, a już od deweloperki to zwłaszcza, to trzeba na łapy 100 razy patrzeć i profilaktycznie gonić z publicznego a podatkiem batożyć? No ileż razy można mieć rację?;
do~ Sprzedał, kupił, złupił ... ; przeczytaj ze zrozumieniem komentarz ~wybrańcy.
Chyba najwyższa pora ,by elblaski Ratusz zmienił swoich niedouczonych prawników , bo robią nam pośmiewisko na całą Polskę północną . Poprzednio sprzedawano dzialki w centrum osobom prywatnym ,nie inwestorom , bez zwyczajowego zapisu o terminach zabudowy . Tak ,czy innaczej ,bez CBA się chyba nie obejdzie .
Chłop (zapewne flipper) kupił zabytek taniej niż kawalerkę, a za chwilę opchnie z kilkukrotną przebitką. Śmierdząca sprawa na kilometr. Czy miastu aby na pewno zależało na jak najwyższej cenie tej nieruchomości i odpowiednio wypromowało swoją ofertę wśród potencjalnych inwestorów, czy po prostu miał to kupić znajomy znajomego (choćby wpłatomat KWWW) za bezcen?
I tak popieracie harlejowca, co nie?
Ha ha mają problem bo to willa wpisana na listę zabytków chociaż czy nie ma na odbudowę jakiś funduszy europejskich czy tpd. Myślę że tu chodzi o grunty a nie o ruinę. Ciekawe czy w tym kraju nie ma odpowiednich służb które się zajmują takimi sprawami. To pachnie afera aż z daleka ;).
Kotlinski stary boszewik odezwal sie trzeba patrzec komucho i bolszewikom na rece gnido to oni maja krew na rekach milionow ludzi takie kreatury jak ty powinny dawno pozdychac