Iza napisała "Pod koniec takiej ciąży kobieta powinna być pod monitoringiem KTG przynajmniej trzy razy dziennie..." A teraz sobie policz ile aparatów KTG mają szpitale w mieście i ile personelu. Kto i kiedy i na jakim sprzęcie ma robić KTG 3 x dziennie każdej kobiecie w ciąży? I ostatnie pytanie: wg jakich standardów? Iza, następnym razem zanim coś napiszesz, pomyśl, bo wypisujesz takie kocopoły, że az trudno uwierzyć.
Tak bo te bydluny Nieczuja odpowiedzialności żeby zamknąć do pudła kilku konowałów praca ich by wyglądała całkiem inaczej pewnie i kolejki by się skończyły ,doktorze do paki za swoje czyny
Rodziłam w 2012r. W Gdańsku, rodziłam w 42tyg C poprzez wywołanie porodu, rodziłam naturalne. Synek urodziny z dużymi komplikacjami porodowymi, min. Węzeł prawdziwy na pepowinie i owiniety nią, cały siny, jeszcze kilka ważnych szczegółów ale byłam sama, bez świadków i teraz mogę sobie pogadać jak było, to co im nie na rękę, tego w wpisie nie było.. Cieszę się że mój synek jest z nami, ale porodu chyba do końca życia nie zapomnę ta traumę jaka przeszłam, jak szpital mnie potraktował.. Porażka jakaś.
Wyrazy współczucia dla Rodziców (*)
Cornic, na położnictwie to raczej normalne, że się robi parę razy dziennie ktg. Jak ja leżałam, to właściwie wszystkie kobiety powyżej 26-28 tyg. miały robione ktg, jedne raz dziennie ale wiele 3 razy dziennie. Było parę urządzeń na cały oddział, ale nie rozumiem problemu? Przychodziła położna, podłączała po 4-5 ciężarnych jednocześnie i za 15 min wracała i następne. Co w tym niewykonalnego?
I "fachofcy" już osądzili zwłaszcza Polak, jeszcze wyrok wydajcie ! Najlepiej do "paki" cały oddział. Czy Wy szanujecie jakiś zawód, nauczycieli, policjantów, lekarzy, urzędników ? Komentarze laików, dyletantów dno !!! Biegli i prokurator już chyba zbędni
Sprawa dotyczy lekarza ginekologa z bardzo dobra opinią w mieście a w sprawie znaczenia może mieć badani przeprowadzone przez innego bardzo znanego ginekologa. Dokumentacja medyczna zawiera w zasadzie prawidłowy tok prowadzenia porodu i przyczyna zgonu dziecka wymaga analizy fachowców. Rodzicom oczywiście należą się wyrazy współczucia i mam wrażenie że redakcja nie w pełni przytoczyła wypowiedź Pani Adamowicz.
Próbowałam urodzić w tym szpitalu kilkanaście lat temu i miałam podobną sytuację. Mój synek był owinięty pępowiną wokół szyi i rączki, czyli sam się podduszał podczas ruchów rączką. W tym szpitalu trzymano mnie 2 miesiące, nie udzielono pomocy, dawano do zrozumuenia, że muszę dać " w łapę" żeby mieć cesarkę. Lekarze sami decydują kto ma rodzuć, a kto nie( wiem, że to dziwnie brzmi). Koniec końców uciekłam stamtąd na własne żądanie i urodziłam po dwóch dniach w innym szpitalu. Syn był reanimowany, leżał dwie doby pod tlenem. Ledwie go uratowano. Nikomu nie życzę ani przebywania ani porodu w Wojewódzkim! Mam nadzieję, że NFZ dobierze im się do tyłków!
Na Oddziale Położniczo - Ginekologicznym w Szpitalu Miejskim w Elblągu źle dzieje się od dawna. Podobnych przypadków jest więcej.... A najwięcej zaniedbań wobec kobiet w okolicy terminy porodu i po terminie porodu. Kobietom w okolicy terminu porodu i po terminie porodu lekarze każą czekać, aż poród się zacznie, przyjść po weekendzie, "bo wie Pani, w weekend jest mniej lekarzy i tak Pani nie urodzi". Często sytuacje te kończą się przenoszeniem, niedotlenieniem noworodka, zespołem aspiracji smółki.... W tragicznych sytuacjach, jak ta.... śmiercią dziecka. Oddział albo jest źle zarządzany, albo pracują w nim niekompetentni lekarze. Czas z tym skończyć i ratować nienarodzone dzieci!
Iza napisała "Pod koniec takiej ciąży kobieta powinna być pod monitoringiem KTG przynajmniej trzy razy dziennie..." A teraz sobie policz ile aparatów KTG mają szpitale w mieście i ile personelu. Kto i kiedy i na jakim sprzęcie ma robić KTG 3 x dziennie każdej kobiecie w ciąży? I ostatnie pytanie: wg jakich standardów? Iza, następnym razem zanim coś napiszesz, pomyśl, bo wypisujesz takie kocopoły, że az trudno uwierzyć.
Tak bo te bydluny Nieczuja odpowiedzialności żeby zamknąć do pudła kilku konowałów praca ich by wyglądała całkiem inaczej pewnie i kolejki by się skończyły ,doktorze do paki za swoje czyny
Rodziłam w 2012r. W Gdańsku, rodziłam w 42tyg C poprzez wywołanie porodu, rodziłam naturalne. Synek urodziny z dużymi komplikacjami porodowymi, min. Węzeł prawdziwy na pepowinie i owiniety nią, cały siny, jeszcze kilka ważnych szczegółów ale byłam sama, bez świadków i teraz mogę sobie pogadać jak było, to co im nie na rękę, tego w wpisie nie było.. Cieszę się że mój synek jest z nami, ale porodu chyba do końca życia nie zapomnę ta traumę jaka przeszłam, jak szpital mnie potraktował.. Porażka jakaś. Wyrazy współczucia dla Rodziców (*)
Powinny być podane dane tego lekarza żeby inne kobiety nie przeszły tego samego.
Cornic, na położnictwie to raczej normalne, że się robi parę razy dziennie ktg. Jak ja leżałam, to właściwie wszystkie kobiety powyżej 26-28 tyg. miały robione ktg, jedne raz dziennie ale wiele 3 razy dziennie. Było parę urządzeń na cały oddział, ale nie rozumiem problemu? Przychodziła położna, podłączała po 4-5 ciężarnych jednocześnie i za 15 min wracała i następne. Co w tym niewykonalnego?
w wojewódzkim też jest masakra
I "fachofcy" już osądzili zwłaszcza Polak, jeszcze wyrok wydajcie ! Najlepiej do "paki" cały oddział. Czy Wy szanujecie jakiś zawód, nauczycieli, policjantów, lekarzy, urzędników ? Komentarze laików, dyletantów dno !!! Biegli i prokurator już chyba zbędni
Sprawa dotyczy lekarza ginekologa z bardzo dobra opinią w mieście a w sprawie znaczenia może mieć badani przeprowadzone przez innego bardzo znanego ginekologa. Dokumentacja medyczna zawiera w zasadzie prawidłowy tok prowadzenia porodu i przyczyna zgonu dziecka wymaga analizy fachowców. Rodzicom oczywiście należą się wyrazy współczucia i mam wrażenie że redakcja nie w pełni przytoczyła wypowiedź Pani Adamowicz.
Próbowałam urodzić w tym szpitalu kilkanaście lat temu i miałam podobną sytuację. Mój synek był owinięty pępowiną wokół szyi i rączki, czyli sam się podduszał podczas ruchów rączką. W tym szpitalu trzymano mnie 2 miesiące, nie udzielono pomocy, dawano do zrozumuenia, że muszę dać " w łapę" żeby mieć cesarkę. Lekarze sami decydują kto ma rodzuć, a kto nie( wiem, że to dziwnie brzmi). Koniec końców uciekłam stamtąd na własne żądanie i urodziłam po dwóch dniach w innym szpitalu. Syn był reanimowany, leżał dwie doby pod tlenem. Ledwie go uratowano. Nikomu nie życzę ani przebywania ani porodu w Wojewódzkim! Mam nadzieję, że NFZ dobierze im się do tyłków!
Na Oddziale Położniczo - Ginekologicznym w Szpitalu Miejskim w Elblągu źle dzieje się od dawna. Podobnych przypadków jest więcej.... A najwięcej zaniedbań wobec kobiet w okolicy terminy porodu i po terminie porodu. Kobietom w okolicy terminu porodu i po terminie porodu lekarze każą czekać, aż poród się zacznie, przyjść po weekendzie, "bo wie Pani, w weekend jest mniej lekarzy i tak Pani nie urodzi". Często sytuacje te kończą się przenoszeniem, niedotlenieniem noworodka, zespołem aspiracji smółki.... W tragicznych sytuacjach, jak ta.... śmiercią dziecka. Oddział albo jest źle zarządzany, albo pracują w nim niekompetentni lekarze. Czas z tym skończyć i ratować nienarodzone dzieci!