Z Tomczyńskim - Andrzejem (nie mylić ze Stanisławem) to było tak, że "sprzedał" swój głos klubowi SLD na początku tamtej kadencji podczas wyboru przewodniczącego Rady Miejskiej, (który zresztą pracą w radzie się nie interesuje, praktycznie gościa nie ma). No mnie jakoś nie dziwi, że ugrupowanie nie chciało mieć ze "zdrajcą" już więcej do czynienia. Ale znowu jakoś się do rady dostał. Widocznie parę osób w Elblągu go popiera.
Z Tomczyńskim - Andrzejem (nie mylić ze Stanisławem) to było tak, że "sprzedał" swój głos klubowi SLD na początku tamtej kadencji podczas wyboru przewodniczącego Rady Miejskiej, (który zresztą pracą w radzie się nie interesuje, praktycznie gościa nie ma). No mnie jakoś nie dziwi, że ugrupowanie nie chciało mieć ze "zdrajcą" już więcej do czynienia. Ale znowu jakoś się do rady dostał. Widocznie parę osób w Elblągu go popiera.