Gosia Andrzejewicz, która od 15 lat znana jest nie tylko ze śpiewu, ale również komponowania i pisania własnych utworów, wystąpiła w Elblągu. Tuż przed koncertem artystka zgodziła się udzielić wywiadu jedynie dla info.elblag.pl.
Pani relacja z mediami na przestrzeni 15 lat nie była łatwa. Dużo rozpisywano się o tym ile Pani waży, co nosi, doszukiwano się u Pani problemów rodzinnych. Zdecydowanie mniej interesowano się Pani twórczością.
To niestety dotyczy nie tylko mnie, ale też wielu innych artystów. Jedne tematy się „sprzedają”, inne mniej. Najwidoczniej ludzie bardzo lubią czytać o plotkach, a jeśli życie jakiegoś artysty jest normalne, to trzeba te plotki podkręcić i dodać coś od siebie. Potem wychodzą różnego rodzaju kłamstwa. O muzyce się bardzo mało pisze, bo nie ma tej „klikalności”. A to przecież muzyka w życiu artysty jest najważniejsza.
Pytam o to, bo w Pani najnowszym singlu „Dlaczego?” można by się doszukać historii o Pani relacjach z mediami.
Bardzo ciekawa interpretacja.
Pani początki w show biznesie chyba właśnie tak wyglądały - im więcej Pani dawała, tym więcej pojawiało się plotek i różnych przeinaczeń Pani słów.
Podoba mi się taka interpretacja. Będę musiała przesłuchać tę piosenkę myśląc właśnie o tym, co Pani mówi. Zwykle piszę piosenki na podstawie mojego życia lub na podstawie życia moich fanów, znajomych. Przy tej piosence pomogli mi fani, którzy pisali do mnie o historiach, które właśnie opowiadały o tym, że im więcej dawali siebie w związku, tym ta druga strona tego nie doceniała. Stwierdziłam, że jeszcze takiej piosenki nie miałam. Piosenka spotkała się z bardzo pozytywnym odzewem. Czytam wszystkie komentarze na youtube i jestem bardzo zadowolona, że ma tyle zwolenników.
Najprościej jest pisać o relacjach damsko-męskich?
Najprościej jest pisać o uczuciach. Zawsze byłam osobą bardzo wrażliwą. Odczuwam emocje dużo bardziej od innych, co dawało mi zawsze swobodę pisania. Lubię pisać o uczuciach. Najczęściej negatywnych.
Podobno pisanie o silnych emocjach w piosence pomaga artyście je przepracować.
Oczywiście. Tak to właśnie postrzegam. Dzięki pisaniu zawsze mogłam się pozbyć negatywnych uczuć, ale oczywiście mam też wesołe utwory (śmiech). Jakby tak prześledzić moją karierę, to piosenki zawsze odpowiadają kolejnemu etapowi mojego życia. Gdy pisałam „Wojowniczkę” byłam po ciężkim okresie medialnym, gdzie jeden z portali plotkarskich przez dwa lata szkalował mnie i pisał kłamstwa na mój temat. Nie chciałam wtedy pisać piosenki depresyjnej, tylko taką, która powie „nie” tym wszystkim kłamstwom i da siłę innym. Zawsze trzeba walczyć! Jak mówi moja mama: jest noc, będzie dzień! Wszystko, co złe kiedyś się kończy i przychodzi dobro.
Gdzie najlepiej pisze się Pani piosenki?
W ciszy. To jest najważniejsze. Nikt nie może być obok. Najlepiej pisze mi się w nocy. Najczęściej piszę już do muzyki i cały czas puszczam sobie melodię, która niejako narzuca mi pewne słowa. Tak właśnie było w przypadku „Pozwól żyć” czy „Słowa”. Kiedy słuchałam melodii, od razu przychodziły mi słowa. W przypadku piosenki „Słowa” to ciekawa historia. Kiedy ją pisałam wydawało mi się, że jestem w szczęśliwym związku. A kiedy usiadłam do pisania piosenki przychodziły mi słowa jedynie o rozstaniu.
Podświadomość dała o sobie znać...
Pisząc piosenkę „Słowa” płakałam, bo nie chciałam, żeby mój związek się skończył, a jednak tego potrzebowałam. Wydawało mi się, że jest wszystko dobrze, ale kiedy zagłębiłam się w siebie wyszło to, czego sobie nie uświadamiałam - to nie był związek dla mnie.
A kiedy powstaje już piosenka, kto jako pierwszy jej słucha? Z czyim zdaniem się Pani liczy?
Piosenki puszczam zawsze moim najbliższym. Rodzicom, rodzinie, mojemu producentowi. Obecnie też mojemu dziecku (śmiech). Dzieci są bardzo szczere.
Są sytuacje, gdy pojawiają się słowa krytyki i wtedy coś Pani zmienia w piosence?
Tak! Właśnie tak było z piosenką „Dlaczego?”. Ona przechodziła niesamowitą ewolucję. Zmieniliśmy w niej praktycznie wszystko. Od zmiany melodii refrenu po zmianę tekstu. W niej już były trzy tematy. Ta piosenka przeszła najwięcej zmian, ale jestem bardzo zadowolona z finalnego efektu. Całe szczęście, że nie wypuściłam jej rok wcześniej, bo wtedy i brzmiałaby zupełnie inaczej, bo była o czymś innym.
Jak długo trwa proces tworzenia utworu?
Wszystko zależy od piosenki. Czasem jest tak, że mam taką inspirację, że melodia i tekst powstaje w ciągu jednego dnia. Najdłużej były to dwa tygodnie. Z aranżacją już nie jest tak prosto, bo potrzeba wiele pracy, żeby stworzyć wszystkie dźwięki. Nad tym czuwa mój producent Artur Kamiński. Czasem nawet i dwa miesiące doszlifowuje każdy dźwięk. Potem jest już samo nagranie mojego wokalu, które trwa zazwyczaj 2-3 dni.
Występuje Pani na scenie od 15 lat, więc mogę zapytać jak bardzo, w Pani odczuciu, zmienił się rynek muzyczny. Zacznijmy od kontaktu z fanami.
Na przestrzeni 15 lat rynek muzyczny bardzo się zmienił. Kontakt z fanami jest dużo bardziej ułatwiony. Mamy internet, social media, które 15 lat temu nie były znane. Teraz artysta jest na wyciągnięcie ręki. To jest wielki plus. Gdybym 15 lat temu miała social media mogłabym uniknąć ataków plotkarskich portali, bo mogłabym na bieżąco dementować kłamstwa. Kiedyś nie miałam takiej możliwości i można było pisać, co się chciało. Teraz artysta pod tym względem ma dużo lepiej. Artysta nie potrzebuje już nawet dużej wytwórni. Może sam stworzyć sobie konto na youtube, publikować piosenki i zdobywać fanów.
A warto jeszcze inwestować w wydawanie płyt czy lepiej skupiać się na singlach?
To jest dobre pytanie. Kiedyś bardzo dużo ludzi kupowało płyty. MP3 dopiero wchodziły. Teraz głównie mamy sprzedaż cyfrową. Fani „starszej daty” cenią sobie twórczość artysty i dla nich płyty są bardzo ważne. Wydaje mi się, że młode pokolenie skupia się na singlach i nie ceni sobie np. oglądania książeczki, która jest dołączona do płyty. Dla mnie taka książeczka zawsze była ciekawa. Niestety od tego się odchodzi.
Kogo słucha Gosia Andrzejewicz?
Od pewnego czasu jestem ogromną fanką Ariane Grande. Wychodziłam zawsze z takiego założenia, że na moich koncertach nigdy nie będę śpiewać coverów, bo mam swój repertuar. Ale kiedy po raz pierwszy usłyszałam twórczość Ariany Grande stwierdziłam, że ta dziewczyna śpiewa prosto z serca, utożsamiam się z jej utworami i postanowiłam jeden z nich wprowadzić do moich koncertów. To utwór „God is the woman” i na każdym koncercie spotyka się on z entuzjazmem moich fanów. Długo czekałam, aż ktoś taki pojawi się na rynku. Wcześniej moją inspiracją była Mariaha Carey. Po niej nie było nikogo aż pojawiła się Arianna.
A ktoś na polskim rynku?
Jestem pewna, że jest wiele takich osób, ale w radio możemy posłyszeć tylko takie osoby, które są pod dużymi wytwórniami muzycznymi. Przez co, żeby poznać takie osoby, trzeba by było trochę poszukać.
Dziękuję za rozmowę.
Z Gosią Andrzejewicz rozmawiała
Kobieta o ogromnym sercu, wrazliwosci muzycznej, serdecznie Cie pozdrawiam! Koncert byl super! Panie Rafale dziekujemy!
Uwaga jak w komentarzu jest imie Rafal to komus od razu staje , ale język w gardle, brawo. Rafal
Kaziu niech Ci staje co chce, jestes zenujacy...