Jak podsumowałby Pan ostatnie cztery lata w Radzie Miejskiej?
Moje obserwacje i odczucia w tym temacie są proste: od naiwnej euforii do głębokiego rozczarowania. Cztery lata temu byłem przekonany, że wybraliśmy właściwego kandydata na urząd Prezydenta Miasta i wspólnie uda nam się zrobić dla elblążan wiele dobrego. Dzisiaj jestem przekonany, że autorytarne podejście do sprawowanej funkcji jest dla miasta po prostu niebezpieczne.
Kiedy nabrał Pan takiego przekonania?
Przełomowy był rok 2016. Najpierw EPEC oraz kwestia zabezpieczenia dostaw i cen ciepła. Początkowo nie rozumiałem, na czym polega problem. Ówczesny prezes EPEC czekał na decyzję właściciela spółki, tj. Prezydenta, czy rozbudowywać własne źródło ciepła, czy zaczynać negocjacje ze spółką ENERGA. Był podobno nawet chętny potencjalny zewnętrzny inwestor, lecz decyzje nie zapadały. Zamiast tego, zaczął się dosłownie chocholi taniec wokół stanowiska prezesa i kompletny paraliż decyzyjny. Jednym słowem – w najważniejszym dla mieszkańców temacie zmarnowane cztery lata. Druga kwestia – wiadukt na Zatorze. Proszę prześledzić artykuły w mediach z lutego czy z marca 2016 roku. Huczne zapowiedzi Pana Wróblewskiego – będzie wiadukt z drogami dojazdowymi, wszystko razem kosztować będzie 25, potem 26 mln zł, połowę dofinansowania miasto otrzyma ze środków UE. Przecież to Rada Miejska niemal jednogłośnie podjęła decyzję o wprowadzeniu do budżetu tej inwestycji, ponieważ mieliśmy świadomość, że wiadukt jest mieszkańcom Zatorza potrzebny i, mimo podnoszonej złej kondycji finansowej miasta, warto wydać na niego kilkanaście milionów złotych. Ale już przy dyskusji o budżecie na 2017 rok okazało się, że dofinansowanie może być, ale tylko do dróg dojazdowych, że same drogi będą kosztować około 30 mln, wiadukt dodatkowe 10 mln, tunel rowerowo-pieszy nie wiadomo ile i jeszcze część kosztów została przerzucona na EPEC i EPWiK. Poczułem się oszukany, bo zamiast dołożyć kilkanaście milionów z kasy miasta już wymuszono na nas zgodę na wydanie ponad 30 mln zł i to bez tunelu. I trzecia sprawa – remont muzeum. To było kuriozalne – człowiek, który w całej kampanii wyborczej mówił o bezwzględnej konieczności maksymalnego wykorzystania środków europejskich nagle zabrania dyrektor instytucji starania się o te środki. I to w sytuacji, gdy wszyscy wokół potwierdzają, że nie jest to kaprys, że bezwzględną konieczność przeprowadzenia remontu potwierdzają techniczne ekspertyzy, planowana modernizacja wpisana jest do Lokalnego Programu Rewitalizacji, a projekt techniczny remontu został zlecony przez Urząd Miasta i wykonany, gdy Wiceprezydentem był Pan Wróblewski. Potem nagana dla Pani Dyrektor za złożenie wniosku i próba wymuszenia na radnych, by nie uwzględnili w budżecie wkładu własnego dla muzeum. To już był dla mnie szczyt absurdu i potwierdzenie, że decyzje Pana Prezydenta nie są podyktowane obiektywnymi kryteriami. Tak w moich oczach padł mit bezstronnego, sprawnego, racjonalnego i kompetentnego administratora miasta.
Został Pan, przyznam, że dla mnie dość nieoczekiwanie, przewodniczącym Klubu Radnych PO.
Co jeszcze pogorszyło obraz sytuacji. Okazało się, że kompletnie nie można się porozumieć. Że Prezydenta w ogóle nie interesują mieszkańcy, problemy społeczne, tylko inwestycje. Nie przeczę, inwestycje są bardzo ważne, ale wszystko trzeba zrównoważyć. Inwestowanie w infrastrukturę tak, ale inwestowanie w ludzi jeszcze bardziej. Dziesiątki ludzi, pomysłów, małych potrzeb – wszystko, co nie było inicjatywą Prezydenta lub jego „drużyny” załatwiane było odmownie. Miałem wrażenie, że wracamy do komunizmu – za chwilę będziemy trawę malować na zielono na przybycie wodza i siedzieć cicho, bo inaczej spotka nas kara. Jako członek PO nie mogłem pogodzić się z tym, że niby „nasz” Prezydent jest tak nieprzyjazny mieszkańcom. Tegoroczne lato jest tego ewidentnym dowodem.
W czasie tej kadencji udało się oddłużyć Miasto o ponad 60 mln zł. Czy nie uznaje Pan tego jako sukces Prezydenta Wróblewskiego?
To dopiero absurd. Najpierw Prezydent Nowaczyk, potem jeszcze Prezydent Wilk, wyczołgiwali się wręcz z inwestycji, które otrzymali w spadku po Panach Słoninie i Wróblewskim. Brali kredyty i emitowali obligacje na spłatę poprzednich kredytów i dokończenie inwestycji, które oczywiście kosztowały znacznie więcej, niż zaplanowano, a nie podnosiły w ogóle potencjału rozwojowego. Niektóre – jak Ratusz Staromiejski czy Park Technologiczny – wygenerowały za to spore koszty dodatkowe. Zakończenie tych inwestycji umożliwiło rozpoczęcie oddłużania miasta, a miasto otrzymało dodatkowe miliony złotych wypracowane i zagwarantowane przez poprzedników w ramach rozliczenia projektów. Ostatnia propozycja odroczenia spłaty kolejnych rat kredytów o 10-11 lat to krok nieuczciwy w stosunku do naszych następców. Co ten człowiek chce im zostawić – wiatr hulający po pustych, ale za to nowych i równych ulicach i mostach? I jeszcze pokrętnie zapowiada, że obecna Rada Miejska nie podjęła tego genialnego planu, więc wróci do tej propozycji po wyborach.
Ale miasto jest biedne. Prezydent Wróblewski twierdzi, że bez tego kroku nie można będzie przeprowadzić inwestycji, na których elblążanom najbardziej zależy – basenu, Parku Dolinka.
Po pierwsze – miasto nie jest biedne i posiada jeszcze duży, niewykorzystany potencjał, za to jest nieracjonalnie zarządzane. Po drugie – miasto będzie dramatycznie biedne za dziesięć lat, jeśli się ten krok zrobi. I wtedy będzie to naprawdę miasto bezradnych staruszków. Trzeba zwiększyć dochody miasta, obowiązkowo zrewitalizować basen i Dolinkę i spłacać kredyty. Niestety, to jedyna droga. Czy ktoś słyszał, żeby Pan Wróblewski mówił o dochodach? Ja nie, ale za to słyszałem, że wiele osób mówi o przemeldowaniu się poza Elbląg. Nie podoba im się sposób, w jaki wydawane są pieniądze z ich podatków. I to jest problem. Niektórzy utyskują, że Elbląg może stać się sypialnią Gdańska. A ja mówię – oby tak było. Zgodnie z dewizą – pracuj, gdzie możesz – podatki płać w Elblągu. No i obowiązkowo trzeba zacząć naprawdę wspierać lokalną przedsiębiorczość i promować ją „dobre, bo elbląskie”. Czysta parafraza najlepszego polskiego sloganu marketingowego.
Czy Pana zdaniem decyzja dotycząca obniżenia cen biletu miesięcznego dla uczniów można zaliczyć do konkretnych, pozytywnych zmian zrealizowanych w czasie tej kadencji?
Tak, ale po pierwsze – to była decyzja Rady Miejskiej. Po drugie – radni zabiegali o darmowe przejazdy dla uczniów i Prezydent to oprotestował. PO jest za bezpłatnymi przejazdami. Ja osobiście będę zabiegał o wprowadzenie bezpłatnej linii autobusowej SE – takiego szwędacza elbląskiego, który łączyłby szkoły, przedszkola, przychodnie, szpitale, miejsca rekreacyjne – linia dla uczniów i seniorów. Poza tym – to właśnie kiełbasa wyborcza. Ostatnio Prezydent odmówił zgody na dofinansowanie wydania znakomitej pracy doktorskiej na temat życia kulturalnego Elbląga w latach 1772 – 1945. Chodziło o 6 tysięcy zł. Niepojęte. I do tego angażowanie podległych sobie dyrektorów szkół do własnej kampanii wyborczej, kiedy jest początek roku, problemy w oświacie, a dyrektorzy szkół, zamiast zajmować się pracą, w koszulkach Pana Wróblewskiego biegają po konferencjach. Zgroza. To kwintesencja tej prezydentury.
Dziękuję za rozmowę.
"Najpierw Prezydent Nowaczyk, potem jeszcze Prezydent Wilk, wyczołgiwali się wręcz z inwestycji, które otrzymali w spadku po Panach Słoninie i Wróblewskim. Brali kredyty i emitowali obligacje na spłatę poprzednich kredytów i dokończenie inwestycji, które oczywiście kosztowały znacznie więcej, niż zaplanowano, a nie podnosiły w ogóle potencjału rozwojowego." Przecież Nowaczyk robił to samo co duet Słonina-Wróblewski. Tylko jeszcze gorzej. Poza tym nie ma co brać na serio kolejnego kukiełkowego kandydata PO. Przecież on został wystawiony żeby rządzili ci sami ludzie, co za Nowaczyka. Sterowanie z tylnego siedzenia, skąd my to znamy...
Rozsądnie mówi, mi się podoba. Trzeba świeżego spojrzenia aby Elbląg ruszył z miejsca.
Oj panie Michale po co to panu???
Ma Pan mój głos
Aleście się narządzili - to przecież był wasz kandydat. Nieładnie panie Michale tak teraz obsmarowywać niedawnego jeszcze pupila. To jest po prostu nieeleganckie. Wygląda Pan trochę tak jak facet po rozwodzie, który mówi, że się rozstał z małżonką bo jej z buzi brzydko pachniało - a w narzeczeństwie namiętnym pocałunkom nie było końca. Trzeba zachować klasę do końca nawet jak się nie uda.
Michał Missan, tak trzymaj idź tą drogą, przy kończącej się inwestycji jaką jest S7 bycie zapleczem Gdańska wcale nie ujmuje randze Naszego Miasta!!
Bardzo dobre podejście zwłaszcza jeśli chodzi o inwestycje, trzeba inwestować ale przemyślanie . Tak trzymać Panie Michale
Panie Michale . Skoro jest Pan tak rozczarowany Wróblewskim , to rozumiem , że gdyby On i Wilk przeszedł do drugiej tury wyborów a nie Pan , to obecnego Prezydenta nie poprzecie ?? I będziecie opozycją w Radzie miejskiej w stosunku do Niego , gdyby wygrał ? Byłoby to logiczne , jak by to było ? Pozdrawiam .
Panią redaktor, REDAKCJE oraz wydawcę proszę aby do tego materiału odniósł się obecny wiceprezydent z Platformy Obywatelskiej Jacek Boruszka dziś kandydat do rady miasta, który przez ostanie 4 lata brał niemała wypłatę za zajmowane stanowisko. Niech oceni sytuację bo nie przypominam sobie aby podał się do dymisji lub kiedykolwiek protestował?
Brak słów i ten pan ma moim miastem kierować