Nina Dziwniel-Stępka od wielu lat jest dyrektorem Młodzieżowego Domu Kultury w Elblągu, pedagogiem teatralnym, instruktorem wielu laureatów konkursów recytatorskich i... najprawdopodobniej największą fanką Krystyny Jandy. W styczniu została uhonorowana nagrodą Prezydenta Elbląga za działalność oświatową i pedagogiczną w 2011 roku.
Z czym się Pani kojarzy Elbląg?
Elbląg to miasto, w którym mieszka moja rodzina i w którym pracuję. Jest to trudne miasto, ale daje mi ono bardzo dużo satysfakcji, zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym.
Jak to się stało, że to właśnie teatr stał się Pani życiową pasją?
W pierwszej lub drugiej klasie szkoły podstawowej miała miejsce wizytacja, w trakcie której zapytano nas o wymarzony zawód. I ja, nie wiem dlaczego, powiedziałam, że chcę zostać aktorką. Ta myśl była we mnie bardzo głęboko do końca szkoły podstawowej, jednak w czasach licealnych (N.D.-S. uczęszczała do II Liceum Ogólnokształcącego im. Kazimierza Jagiellończyka w Elblągu - przyp. red.) to marzenie zeszło na dalszy plan. Po maturze dostałam się do studium teatralnego, gdzie pracowała fantastyczna Ewa Różbicka, która współpracowała m.in. z Leonem Schillerem, z teatrami wileńskimi i warszawskimi, a później przygotowała także do zawodu wielu popularnych aktorów, chociażby Michała Żebrowskiego. I ona coś we mnie zobaczyła. Byłam w jej teatrze, z którym to jeździliśmy na różne festiwale zdobywając główne nagrody. Ta pasja to teatru najwidoczniej musi być też w genach: mam w swojej rodzinie brata stryjecznego, który z zawodu jest aktorem, a także, w drugim pokoleniu, młodą aktorkę – absolwentkę szkoły teatralnej w Mińsku.
Chciałabym jeszcze wspomnieć o jednej bardzo ważnej dla mnie kwestii. Wyjeżdżając z teatrem na różne festiwale, zobaczyłam jak często w teatrach amatorskich występuje tzw. "tresura". Często niespełnieni aktorzy lub reżyserzy "pociągali za sznurki" młodych, zafascynowanych teatrem ludzi, którzy okazywali się być jedynie narzędziem w rękach instruktorów. Wtedy postanowiłam sobie, że nigdy tak nie zrobię. Od tamtego momentu zawsze skupiam się na człowieku, nie na efekcie.
Wielu Pani wychowanków z Mini Studia Gier Dramatycznych zostało zawodowymi aktorami. Jakie cechy, Pani zdaniem, powinien posiadać dobry aktor?
Zadała mi Pani bardzo trudne pytanie. Dobry aktor powinien być człowiekiem bardzo wrażliwym, pracowitym, posiadającym dużą wyobraźnię, umiejętnie obserwować świat i człowieka. Oczywiście, poza cechami charakteru, aktor musi spełniać warunki głosowe i fizyczne, bo to właśnie ciało jest jego narzędziem pracy. No i musi mieć w sobie to "coś", tę iskrę od Boga, którą można rozwinąć poprzez pracę. Aktorstwo to piękny, choć trudny, zawód.
Co daje Pani praca z elbląską młodzieżą? Jak Pani ją postrzega?
Elbląska młodzież jest wspaniała. W ogóle mam ogromne szczęście w swoim życiu spotykać fantastycznych młodych ludzi. Za każdym razem, gdy widzę jak się rozwijają, rośnie w nich chęć bycia i działania, jak pięknieją – nie tylko w wymiarze fizycznym, ale i intelektualnym – to daje mi ogromną satysfakcję i najlepszą nagrodę, jaką mogę dostać w swojej pracy. Cudowne jest to sprzężenie zwrotne, kiedy dając im siebie, czuję, że ta energia powraca. Często też patrzę na swoich byłych już podopiecznych i widzę, co się dalej z nimi dzieje. Jestem wtedy z nich bardzo dumna i cieszę się, że mogłam kiedyś stanąć na ich drodze, a oni na mojej. Nawet dziś uczę się od młodzieży i to właśnie ona sprawia, że wciąż jestem młoda.
Jest Pani wielką znawczynią i fanką talentu Krystyny Jandy, a ostatnio pojawiła się informacja o jej występie w ramach tegorocznych Letnich Ogrodów Polityki ze swoim monodramem "Ucho, Gardło, Nóż". Jak chciałaby Pani zachęcić elblążan do obejrzenia tego spektaklu?
Po pierwsze, muszę podkreślić, że Krystyna Janda jest tylko jedna. Nie ma takiej drugiej aktorki w Polsce o podobnym sposobie gry. Niektórzy mogą jej zarzucić nadekspresyjność w gestach, ale powiedzą to Ci, którzy Krystyny Jandy nigdy na scenie nie widzieli lub widzieli bardzo dawno. Dzisiaj jest w stanie zagrać wszystko, wywołując dreszcze na całym ciele. Do tego jest wspaniałą reżyserką, managerem dwóch prężnie rozwijających się teatrów. A monodram... Jest to niezwykle trudna sztuka aktorska, bo nie lada wyzwaniem jest utrzymać widza w skupieniu dysponując jedynie własnym ciałem, intelektem, no i oczywiście tekstem. Dlatego jeżeli ktoś chce zobaczyć na żywo całe spektrum ludzkich emocji, lub po prostu porównać tę samą aktorkę z "Przesłuchania" czy "Wróżb Kumaka", to jestem przekonana, że nie pożałuje swojej decyzji.
Już od września MDK ma drugą siedzibę na Wyspie Spichrzów. Jakie inicjatywy zostały tam przeprowadzone oraz jakie inne projekty chcą Państwo zaoferować młodym, nie tylko pod kątem teatru, ale także w innych dziedzinach sztuki?
Ten budynek na Wyspie Spichrzów żyje, co mnie niezmiernie cieszy i zapraszam wszystkich do odwiedzenia tej siedziby MDK'u. Została tam stworzona galeria sztuk plastycznych "Na Wyspie". W tej chwili jest wystawiana piąta już ekspozycja fotografii, tym razem autorstwa Wiktora Piskorza. Oprócz tego, na Wyspie są sekcje muzyczne. Niedawno powstał obiecujący zespół jazzowy prowadzony przez Szymona Zuehlke, a także cykl koncertów "Tomek Steńczyk zaprasza". Mamy także propozycję dla najmłodszych: Mała Akademia Malucha pozwala dwulatkom i ich rodzicom poznawać i poniekąd też kreować świat. Chciałabym również rozwinąć działalność sekcji szachowej. Ta królewska gra cieszy się coraz większą popularnością wśród dzieci, o czym świadczy chociażby Mikołajkowy Turniej Szachowy.
Czego Pani życzyć na najbliższe dni, miesiące, lata?
Szczęścia. Ostatnio bardzo spodobały mi się słowa Jerzego Stuhra, który po ciężkiej chorobie stwierdził, że lepiej życzyć szczęścia "Bo na "Titanicu" wszyscy byli zdrowi, tylko szczęścia nie mieli". Poza tym, bym dalej mogła spotykać tylu wyjątkowych ludzi i móc patrzeć jak «wzrastają», bo to daję mi siłę i radość z życia. No i żeby mój syn zdał maturę!
Astrid Jarosławska
nareszcie czas na Ciekawych Elblążan , którzy nie musieli stąd wyjeżdżać.
Człowiek ciekawy, to człowiek z pasją, a nie tek który wyjechał z Elbląga i "gdzieś pracuje" wstając o trzeciej w nocy, żeby zdążyć do pracy na piątą ;-) Brawo Pani Nino, jest Pani WIELKA!
Miła, sympatyczna osoba, która wie, co robi.
Wszytskiego najlepszego NIno!Niewiele jest osób,które noszą takie słońce w sobie, mają tyle pozytywnej energii i tyle robią dobrego. Jestem szczęśliwa, że tacy ludzie są w moim mieście. Gratulacje tego ,co do tej pory i życzę wielu,wielu sukcesów i szczęścia!EwaM
Niech lepiej ogarnie synalka.
Wyjątkowa osoba, najlepsza szefowa, jaką miałam! Wszystkiego co najlepsze Nino, wspominam MDK z łezką w oku.